V rok

72 6 0
                                    

Tak, mój Panie. Oczywiście, że nie, mój Panie. Jestem twój, mój Panie.

Lato przeleciało w fali upałów, które go nie rozgrzały. Dni były zbyt krótkie, a noce nieskończone. Kłaniał się i klękał, pił skrzacie wino z Malfoyami. Kłaniał się i kłamał, czytał między wierszami, a potem składał raporty.

Odnalazł coś na kształt radości w ciemnym, wilgotnym domu, przesiąkniętym wspomnieniami o Regulusie. Podjudzał Blacka wymuszoną na nim bezczynnością, całkowitą bezużytecznością, czując się przez to nieco lżej.

Czasem zastanawiał się nad Potterem, uwięzionym w Surrey w niemal identyczny sposób, lecz nie mógł wykrzesać takiego samego entuzjazmu. Pamiętał twarz Pottera na uroczystości zakończenia roku, myśląc o tym, jak on sam mógłby się czuć, zamknięty bez wiedzy, nawet bez słowa.

Black na to zasłużył, bez wątpienia. Potter? Nie był już tak pewny.

Ale Dumbledore miał swoje powody. Zawsze miał. A co do Severusa...

Zasłużył jednocześnie na wszystko i na nic. Był użyteczny i wykorzystywany.

Po prostu nie mógł określić, w jakiej kolejności.

***

Potter nie był martwy. Był pustą skorupą. Jałowy.

— Czy on się nie bronił? — zapytał Severus, czując, że coś w nim zaczyna drżeć.

— Bronił się — odpowiedział Dumbledore. — Arabella donosi, że widziała Patronusa. Ale wygląda na to, że było ich zbyt wielu.

— Były ich setki, gdy Black... na koniec jego trzeciego roku...

— Tak — przyznał Dumbledore, zaniepokojony. Poprawił stos papierów na biurku i westchnął. — Wygląda na to, że będę musiał...

— Mogę to zrobić — zaoferował Severus. — To już nie jest problem.

— Naprawdę?

Severus tylko milczał, patrząc na niego.

— Nigdy nie przestaniesz mnie zadziwiać — powiedział Dumbledore, a jego ustaw wygięły się w lekkim uśmiechu. — Bardzo dobrze. Musisz się upewnić, że cię nie zobaczą.

Severus kiwnął głową i wstał.

— Severusie... — Głos Dumbledore'a zatrzymał go przy drzwiach. — Czy jesteś... zupełnie pewien, że dasz radę?

Severus się odwrócił.

— Dlaczego miałbym nie dać?

Dumbledore już się nie uśmiechał.

— Opuściłeś przynajmniej trzy doskonale uzasadnione okazje do sarkastycznych ripost — powiedział. — Tak jak robiłeś to przez całe lato.

— Zajmę się tym — powiedział Severus i wyszedł przez drzwi.

***

Jak zawsze, spostrzeżenia Dumbledore'a okazały się trafne: Severus niemal zawiódł. Ukryty w krzakach i pod działaniem zaklęcia niewidzialności, obserwował ich nadejście w Little Whinging, podnosząc różdżkę, gdy poczuł nadciągający chłód.

Wspominał Lily, która objęła go pod jasnym letnim słońcem, ale niezależnie od prób, pozostawała w nim dziwna pustka. Jego Patronus zaledwie iskrzył w niewyraźnych smugach białego dymu, a pierwsi dwaj Dementorzy przeszły obok, niezatrzymane.

W powietrzu unosił się ciężki zapach smoły. Myśląc o twarzy Pottera na uroczystości zakończenia roku, desperacko szukał czegokolwiek i jego umysł powrócił do twarzy Pottera na uczcie trzy lata wcześniej: młodszy, niewinny, pełen otwartej, nieskazitelnej radości...

Chłopiec, który często umierał | SnarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz