Epilog

73 10 1
                                    

Harry Potter zginął po raz pierwszy, mając jedenaście lat.

Pierwszy raz pocałował Severusa, gdy miał piętnaście. Pierwszy raz to Severus go pocałował, gdy miał siedemnaście.

Pierwszy raz, gdy całowali się nieograniczeni przez poczucie winy, wstyd, złość czy zmieszanie, przypadł na pierwszą rocznicę zakończenia wojny.

— Boże — szepcze Harry, opierając się o ścianę gabinetu Severusa, gdy drzwi za nimi się zamykają. — Wreszcie. Jak dobrze jest się wyrwać.

Severus nie może się nie zgodzić. Właśnie udało im się wymknąć z głośnego świętowania, które wciąż trwa w Wielkiej Sali.

— Nie podoba ci się? — pyta Severus, unosząc brew, swoje kroki kierując do kredensu, aby nalać im whisky: jedną czystą, drugą z odrobiną wody sodowej. Kiedyś Severus uważał to za herezję, ale Harry preferuje taki smak. — Inspirujące przemówienia?
Fajerwerki w kształcie błyskawic? Nie wspominając o dramatycznym odsłonięciu tej wspaniałej statuy, symbolizującej twoje ostateczne zwycięstwo nad złem?

— Och, nawet nie wspominaj — odpowiada Harry, krzywiąc się. — Przysięgam, nigdy nie czułem się tak zawstydzony. To jest...

— Całkowicie niezgodne z rzeczywistością?

— Dokładnie! Na przykład, nigdy nie jestem tak wysoki! Nawet teraz nie jestem! Nie byłem pokryty złotem, a na pewno nie rozpostarłem rąk, idąc naprzeciw Voldemortowi w Lesie. To jest...

— Kiczowate? Przerysowane? Groteskowe?

Usta Harry'ego drżą.

— Absurdalne? Obraźliwe? Nieprzyzwoite?

Harry wybucha śmiechem, a resztki jego napięcia odchodzą w zapomnienie.

— Dzięki — mówi, odsuwając się od ściany i zbliżając do Severusa. — Potrzebuję tego. Jeszcze jeden toast za 'Chłopca, Który Przeżył Dwa Razy', a chyba bym zwariował...

Severus szyderczo się uśmiecha.

— Bzdury. Nie mają o niczym pojęcia. Dla mnie na zawsze pozostajesz Chłopcem, który często umiera.

— A ty — uśmiecha się Harry, przesuwając palce po guzikach kołnierza Severusa, — moim Czarnym Księciem.

Severus powinien był coś odpowiedzieć na ten żart, ale jego umysł zastyga w bezruchu, gdy czuje przyspieszony puls. Harry jest tak blisko, jego twarz ledwie kilka cali od twarzy Severusa, dzięki czemu ten czuje ciepło jego oddechu.

— Prosiłeś o czas — szepcze Severus.

— Hmm — potwierdza Harry, nadal bawiąc się guzikami. — I minął cały rok. To sporo czasu, nie sądzisz?

Severus przytakuje. Już od jakiegoś czasu krążą wokół siebie niczym w tańcu. Spotykali się podczas rekonwalescencji Severusa, widywali w licznych restauracjach i kawiarniach, na ulicach, podczas posiłków i spotkań w pubach; coraz częściej kończyło się to wizytami w kwaterach Severusa lub na Grimmauld Place. Krążyli wokół siebie, z każdym krokiem coraz bliżej, aż Minerwa zaczęła co jakiś czas rzucać przebiegłe uwagi podczas wizyt w biurze Severusa.

Severus nigdy wcześniej na nikogo nie czekał. Jego relacje były impulsywne, bez zastanowienia nad konsekwencjami. Najpierw były to spotkania z Lucjuszem, potem z Regulusem; później przewinęła się seria przypadkowych mężczyzn, wszystko dla fizycznej przyjemności. Jest wdzięczny, że ani Dumbledore, ani Czarny Pan nigdy nie postawili przed nim takich żądań, bo z perspektywy czasu, prawdopodobnie by uległ.

Harry jest dla niego nowością pod każdym względem, otwierając Severusa, niczym palce przewracające stronę dziennika, by ujawnić czystą kartę. Poprzednie rozdziały jego życia wciąż są gdzieś w tle, ale każde nowe doświadczenie z Harrym jest objawieniem, jak słodkie może być oczekiwanie, stanowiące nagrodę samą w sobie. Wydaje się więc absurdalne, że teraz, gdy to oczekiwanie dobiega końca, jakiś fragment Severusa wciąż pozostaje przerażony.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Sep 15 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Chłopiec, który często umierał | SnarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz