01

63 10 8
                                    

Hermiona obudziła się w swoim łóżku z baldachimem w barwach Gryffindoru. Spoglądając na zegar zorientowała się, że starczy jej czasu tylko na szybki prysznic. Nie może spóźnić się na śniadanie w pierwszy dzień bycia Prefektem. Zgramoliła się z łóżka i udała w stronę łazienki dla dziewcząt, która była w ich części pomieszczenia. Drzwi nie były zamknięte, jednak i tak zapukała, tak dla pewności. Kiedy nikt jej nie odpowiedział, weszła do środka i zdębiała.

— Co ty do jasnej cholery wyprawiasz, Granger?! — wydarł się Malfoy, który właśnie wychodził spod prysznica. Minął ułamek sekundy, nim Hermiona się wycofała i z hukiem zatrzasnęła drzwi. Co na Merlina w damskiej łazience robił Malfoy?! Nim zdążyła pomyśleć, drzwi na nowo się otworzyły, a zza nich wyłonił się chłopak z ręcznikiem na biodrach. — Nie nauczyli cię, że się puka, niewychowana szlamo? — warknął w jej stronę.

— Po pierwsze, to łazienka dziewczyn — syknęła dziewczyna. — Po drugie, pukałam — dodała. — Po trzecie, w ogóle nie powinno cię tu być, to część dziewczyn — skrzyżowała ręce na piersiach.

— Będę tam, gdzie chcę — burknął Malfoy, wymijając ją. — Ktoś taki, jak ty nie będzie mi mówić, co mam robić.

— To się nazywa zasady — powiedziała za nim. — A ty jako Prefekt powinieneś ich przestrzegać.

— Skoro masz zasady, to ustal też godziny korzystania z łazienki dla każdego. Męska była zajęta — powiedział, nawet nie odwracając się w jej stronę. — Zachowaj ten widok w pamięci Granger. Pewnie wieki miną, nim zobaczysz to ponownie — dodał i tym razem skierował twarz w jej stronę, ukazując kpiący wyraz twarzy. Hermiona wzięła głęboki oddech. Co za bezczelny prostak. Zorientowała się, że straciła zbyt wiele czasu rozmawiając z tą imitacją człowieka. W pośpiechu weszła do łazienki, aby wziąć szybko prysznic.

— Jak tam pierwszy dzień w nowym mieszkaniu? — spytał Harry, kiedy już siedziała przy stole i nakładała sobie grzankę na talerz.

— Nieznośni współlokatorzy — bąknęła. — Weszłam dziś przypadkiem Malfoyowi do łazienki — przyznała, biorąc gryza i omal go nie zwracając z obrzydzenia.

— Co takiego? — Ron wybałuszył oczy. — Nie macie osobnych pomieszczeń? — spytał.

— Oczywiście, że tak — potwierdziła. — Ale jak widać Malfoy nadal wystaje ponad prawo i to pod każdym względem — dodała, przewracając oczami.

— Cud, że nie wypaliło ci oczu od tego widoku — zauważył Harry, na co Ron i Hermiona zgodnie przytaknęli.

No tak... Ron. Hermionie kompletnie wyleciało z głowy to, co dręczyło ją jeszcze przed rozpoczęciem roku. Chciała pomówić z Weasleyem w cztery oczy, jednak jeszcze nie było dane im zostać sam na sam. Mimo, że teoretycznie między nimi jasnym było to, że wrócili do roli przyjaciół, coś jeszcze nie dawało jej spokoju. Mianowicie listy, jakie otrzymywała od Rona w okresie wakacji. Niby pisał tylko o swoich zajęciach i rodzinie, ale między wierszami Hermiona wyczytała też jakiś ukryty sens. Nie była pewna, czy dobrze to rozszyfrowała, ale na wszelki wypadek postanowiła z nim jeszcze raz porozmawiać. Oczywiście, kiedy tylko nadarzy się okazja. Na razie nie było jeszcze na to czasu, zaraz miała zacząć pierwsze zajęcia. Była bardzo podekscytowana. Tą lekcją miała być numerologia. Hermiona bardzo lubiła ten przedmiot i miała nadzieję, że znowu dowie się czegoś nowego.

Dziewczyna usiadła w pierwszej ławce, aby wszystko dobrze słyszeć. Obok niej usiadła Parvati. Wymieniły uśmiechy, a po chwili do klasy wkroczyła Septima Vector.

Według Hermiony lekcja minęła bardzo szybko, na co pożaliła się później Harremu i Ronowi. Następne były Runy i Zielarstwo. W przerwie cała trójka udała się na obiad do Wielkiej Sali. Po posiłku Gryfoni mieli udać się na Historię Magii.

Zamiana •Dramione•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz