Rozdział 4

11 0 0
                                    

Łukasz

Jak tylko się spakowałem to Anka zaciągnęła mnie na przystanek autobusowy i zaczęła sprawdzać rozkład jazdy.
- Za 15 minut mamy autobus.
- Dokąd ten autobus? - Anka przez chwilę milczała poczym powiedziała
- To niespodzianka. - Uśmiechnęła się tak jakby chciała coś ukryć i spojrzała na moją walizkę.
- Spakowałeś wszystko?
- Tak, a ty?
- też
- To dobrze. - zapadła nie komfortowa cisza którą przerwało jakiejś małe dziecko które podeszło do jakiejś wrednej starej baby która stała obok nas i szpneło coś do niej a ona odpowiedziała.
- Nie dziewczynko nie dam ci 2 dolarów na kanapkę. - Dziewczynka już chciała odejść ale Anka podeszła do niej dała jej dychę i się do niej uśmiechnęła po czym stanęła obok mnie.

Gdy wsiedliśmy do autobusu Anka dała mi bilet miesięczny i poszliśmy skasować bilety, gdy je skasowaliśmy i usiedliśmy na miejscach, podszedł do niej jakiś umięśniony typo i powiedział.
- Zjeżdżaj lala, ja chcę tu usiąść. - O nie zaraz będzie bijatyka.
- Spierdalaj ulańcu! - nosz kurwa, czy ona nie może się ugryźć się w język chociaż raz w jej pierdolonym życiu
- Zjeżdżaj suko - złapał ją za szyję podduszajac ją.
- Spierdalaj póki jestem miła - Anka powiedziała spokojnie dalej siedząc na swoim miejscu i uśmiechnęła się w taki sposób jakby chciała go zamordować tu i teraz.
- Ojj już się boje - szydził z niej kurwikleszcz.
- No i powinieneś - powiedziałem a Anka od razu zerwała się z miejsca i kopnęła go w jaja tak mocno że aż mnie bolało jak na to patrzałem, zginął się w pół a Anka na dokładkę przypierdolila mu w huj mocno z łokcia w potylicę a on upadł na podłogę. Otrzepała ręcę i powiedziała zadowolona
- O! Nasz przystanek. - zaśmiałem się lekko i wyszliśmy z autobusu.

Za Życie I Śmierć Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz