Rozdział 3

10 0 0
                                    

Anna

6 godzin wcześniej

Co on odwalił, boże, mógł by w końcu zachować się odpowiedzialnie, chociaż raz w życiu, RAZ!!! No ale trudno taka rola przyjaciółki echhh
Muszę przecież go ostrzec przed tym facetem z baru. Ten koleś ma cały stan i kasy jak siana więc jeżeli łukasz nie wyjedzie ze stanu to ma przerąbane, równie dobrze jutro już może wąchać kwiatki od spodu. Najgorsze jest to że łukasz nie wie o swoim niebezpieczeństwie a jak mu o tym powiem to jak największy debil pójdzie do tego całego Marka Gabino i będzie chciał się wytłumaczyć, a każdy oprócz łukasza wie że Gabino nie odpuszcza i zajebie go jak psa bez zbędnego gadania, więc Łukasz nie może się o niczym dowiedzieć. Muszę ochronić tego debila, i chyba już wiem jak to zrobię.

Zaraz po tym jak obmyśliłam plan co zrobić kupiłam dwa bilety miesieczne na autobus i dwa do pociągu, zaraz po tym spakowalam się i wyszłam, uznałam że muszę zabrać Łukasza jak najszybciej z kraju ale bez większego zamieszania dlatego nie zdecydowałam się na samolot ani samochód, po drodze do Łukasza wpłaciłam moje wszystkie oszczędności z banku i kupiłam trochę jedzenia o długiej dacie ważności, następnie weszłam do pierwszego lepszego sklepu survivalowego i kupiłam namiot dwu osobowy i dwa śpiwory.
- No... Łukasz będzie miał u mnie spory dług. Powiedziałam do siebie szeptem zapłaciłam i wyszłam ze sklepu.
Gdy podeszłam pod blok łukasza zadzwoniłam do domofonu i czekałam aż odbierze, nie odebrał, zadzwoniłam drugi raz, nie odebrał, w tym momencie myślałam już że Łukasza dopadł ten cały Gabino, ale na szczęście po trzecim razie próby dodzwonienia się do jego domofonu usłyszałam głos łukasza.
-Czego. - No nie, no on chyba sobie kpi, niedość że się zamartwiam i ratuje mu życie to on jeszcze nie ma za grosz szacunku.
- Może grzeczniej łukaszku. - powiedziałam złośliwie.
-ojojoj przepraszam. - no jebaniutki, wkurwia mnie nie miłosiernie.
- Otwieraj nie gadaj. - Powiedziałam lekko podkurwiona. Nie odpowiedział nic tylko otworzył drzwi. Weszłam do środka i zanim doszłam do mieszkania Łukasza to minęło dobre 5 minut. Gdy weszłam zaspana wspinaczką do jego mieszkania powiedziałam.
- Japierdole musisz mieszkać w bloku na ostatnim piętrze. - powiedział tylko że jemu to nie przeszkadza i zaczął się lekko śmiać. Zignorowałam to kompletnie i próbowałam wyrównać oddech. A on zaczął mi robić wywody na temat tego że JAK JA WOGULE ŚMIE GO BUDZIĆ. A gdy zaczął mówić że jest rano i że mógł by se jeszcze smacznie spać, to już mnie tak tym wkurwił.
-Rano!!! - podeszłam do okna i odsłoniłam rolety, gdy jasne światło wlało się do mieszkania, Łukasz powiedział.
- Jezu!!! Światło!!!
- Jest 13!!!
- No to mówie że rano - Machnęłam tylko na niego ręką bo nie miałam czasu i ochoty na głupią polemikę z nim.
- zabieram cię na wycieczkę.
- coo?
- no to, pakuj się. - wyjęłam jego walizkę i rzuciłam mu ją pod nogi.
- Nie zgadzałem się na to - no to masz problem koleś.
- A ja nie zgadzałam się na twoje grymasy, pakuj się. - chyba uznał że nie ma co się kłucić bo bez gadania klęknął i zaczął się pakować.
- Gdzie jedziemy? - kurde jak mu powiem to się nie zgodzi i nie ruszy się z miejsca.
- Daleko - próbowałam wyminąć temat
- Jeszcze nie wiem - skłamałam, a on wstał z kolan tak gwałtownie że myślałam że coś go ugryzło w dupę.
- Jak to nie wiesz!!
- Noooooo jeszcze nie wiem, ale tak czy siak wyjeżdżamy ze stanu.- Łukasz nic nie odpowiedział i zaczął z powrotem się pakować.

Za Życie I Śmierć Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz