R1 Mityng

32 6 2
                                    

Od rana w szkole krążyły plotki. Uczniowie szeptali między sobą o incydencie fizyczki, która wypadła dzień wcześniej z okna. Każdy zastanawiał się, czy na jej miejsce przyjdzie ktoś nowy, a jeśli tak... to kto? Najbardziej stresowali się uczniowie klasy 4B, którzy przygotowywali się do rozszerzonej matury z tego przedmiotu.

- Pukibany! Tu jesteś! - zawołała Dżesa, widząc swego przyjaciela. - Podobno nowy nauczyciel już tu jest...

- Och! Cześć. Ciekawe, jaki on będzie. Ale jakoś się tym nie przejmuję. To pewnie jakiś stary koń.

- Racja...

Dżesa przerwała, ponieważ dołączył do nich drugi przyjaciel Pukibanego, Harmold. Dżesa spojrzała na niego z obrzydzeniem. Pukibany zauważył, że jego przyjaciel trochę się trząsł i kulał. Chłopak jednak zbagatelizował to. Zapewne kontuzja po wuefie.

- Ugh... Znowu ty, przegrywie. - wycedziła dziewczyna.

- Nie mów tak do niego, Dżesi!

- H-h-hej... - zaczął nerwowo okularnik - Och!

- Co się dzieje? - zapytał Pukibany.

- W-wiesz... chyba coś mi... aj! w krzyżu pękło.

- Dobra, nieważne - przerwał mu Pukibany - Gadaj lepiej, czy widziałeś nowego fizyka?

- Podobno cię on nie obchodzi! - wtrąciła Dżesa.

- N-nie widzia...

Wtem usłyszeli dzwonek, oznajmiający początek lekcji. Pukibany złapał ich za ręce dla otuchy.

Tak jak zawsze, cała trójka usiadła pod ścianą. Ławki niestety były jednoosobowe, lubili jednak być blisko siebie. Z wyjątkiem Dżesy i Harmolda, byli jednak w stanie się poświęcić dla swojego promyczka. Pukibany naciągnął na głowę kaptur i włożył słuchawki do uszu. Zawsze słuchał tej samej playlisty, którą kiedyś stworzył. Dodawała mu nadziei na lepsze jutro i radości. Zamknął oczy i osunął się na krześle.

- Dzień dobry! - przywitał się mężczyzna, w popłochu wchodząc do klasy. Miał na sobie czarny garnitur, eleganckie buty i szal w kratkę. Włosy ładnie uczesał, ukazując wygoloną część głowy, a te, których nie udało mu się postawić na żel, spiął w kitkę. Jego zęby błyszczały jak monety dziesięciogroszowe, a cera, tak gładka i jasna, przypominała porcelanę. Kilka osób już śliniło się na jego widok.

Kiedy zauważył, że jeden z uczniów odpłynął, postanowił podejść do niego i zwrócić mu uwagę. Oczywiście tym uczniem był Pukibany. Dżesa próbowała wysyłać nu sygnały, aby się obudził. To jednak nie podziałało. Nauczyciel oparł się ponętnie o ławkę Pukibanego i pochylił się nad nim.

- Nie śpij na mojej lekcji. - oznajmił - Bardzo nie lubię lekceważenia. Jak się nazywasz?

Na te słowa Pukibany wybudził się, szybko wyjął słuchawki i wrzucił je do plecaka, a potem czerwony spuścił wzrok.

- C-co? - wyjęczał zaskoczony - Ach! Pukibany.

- Nie co, a proszę Pana Jaja. Rozumiemy się, Pukibany?

- T-tak! Panie Jaju...

Chociaż Pan Jajo nie widział twarzy Pukibanego, już wiedział, że będzie trudnym orzechem do zgryzienia. Po wątpliwie przyjemnej interakcji chłopaka i nauczyciela, fizyk zaczął prowadzić lekcję. O dziwo, miał wielki talent do nauczania. Pukibanemu wszystko wydało się bardziej logiczne, ba, słuchał z zainteresowaniem.

- Dobrze! Na dzisiaj koniec. Jutro przeprowadzę z wami test, żeby zobaczyć, na jakim poziomie jesteście z innymi wiadomościami. - poinformował uczniów Pan Jajo.

To przeraziło Pukibanego. Kolejna pała? Nie mógł sobie na to pozwolić. Samotna łza spłynęła z jego policzka. W międzyczasie wybrzmiał dzwonek. Większość uczniów szybko wyszła z klasy. Zostali tylko Pukibany i Pan Jajo. Nauczyciel podszedł do niskiego chłopaka, chowającego się za kapturem.

- Wszystko w porządku? Wystraszył cię test?

- N-nie, Panie Jaju... Mam... alergię.

- Rozumiem. Ale jeżeli potrzebujesz pomocy, przyjdź do mnie. Jestem w pokoju nauczycielskim. Chcę ci ułatwić, nie utrudniać, wiesz?

- Tak, wiem, Panie Jaju.

Kilka chwil później Pukibany uczestniczył już w kolejnej lekcji, Pan Jajo jednak nadal o nim myślał.

I just wanna drop my jiggelin' down to the floor~

Pejograficzny ProfesorOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz