Przyszedł następny dzień. Gdy wstałam szybko się ogarnęłam i wyszłam z domu. Jak zwykle poszłam tą samą drogą. Gdy doszłam na miejsce na statku było małe zamieszanie. Za chwilę miała pojawić się Mal. Ben i Harry stali już na kładce. Ja wskoczyłam na statek i stanęłam w miejscu w którym byłam słabo widoczna. Gdy Mal w końcu się pojawiła zaczęło się.
- Witam - powitał ich Harry swoim cynicznym uśmiechem.
- W końcu! - krzyknęła Uma.Huh, let's get the party started
I swear I'm cold-hearted
There's no negotiation
I'm not here for debatin'
You need some motivation
Just look at Ben's face
Then ask yourself how long you think, I'll remain patient
I'll throw him overboard and let him swim with killer sharks
You either hand over the wand or he'll be ripped apartW tym momencie wyłoniłam się z cienia i zaczęłam śpiewać.
You think can do everything
But you are in wrong way
You push me out,
I'm here for see when you cry
I can destroy
Every single parts your fucking life
To be honest? I never see you fucking tryZnowu odeszłam trochę i stanęłam niedaleko Bena. Mal była w szoku widząc mnie śpiewającą na statku.
Gdy Reszta skończyła śpiewać, dokonali wymiany. Wiedziałam że ta różdżka śmierdzi. Gdy Uma próbowała znieść barierę różdżka nie zadziałała. Nagle w naszą stronę poleciały bomby z farbą. Wszyscy rzucili się w stronę Mal i jej przyjaciół. Postanowiłam się w to nie mieszać i gdy już miałam wrócić do domu zaatakowała mnie Mal. Sprawnie uniknęłam ataku. Otworzyłam rękę z której lekko zapłonął niebieski płomyk. Rzuciłam w nią małą kulką ognia. Na moje nieszczęście Mal uniknęła ataku. Zza jej pleców wyskoczyła Uma próbująca mnie bronić. Skoro Mal wrobiła mnie w bitwe to będzie miała bitwe. Rozejrzałam się dookoła i zobaczyłam jak Harry walczy z Jayem. Dojrzałam że nie za bardzo sobie radzi więc postanowiłam że podbiegnę. Na bezpiecznej odległości stworzyłam małą kulkę ognia którą strzeliłam w Jaya, trzymał on hak mojego chłopaka. Dzięki mnie go puścił a Harry go złapał. Jay mocno się rozkojarzył. Spojrzał na mnie a ja drugą ręką mu pomachałam i ponownie strzeliłam w niego ognikiem. Chłopak przewrócił się na ziemie. Rozejrzał się dookoła i zobaczył jak jego przyjaciele uciekają. Podniósł się szybko i również zaczął uciekać. Harry pobiegł za nim a ja zaraz za nimi. Harry rzucił się na Bena a ja skupiłam się z Umą na Mal. Strzeliłam w stronę siostry kolejnym ognikiem, lecz ona była szybsza i sprawnie uniknęła mojego ataku. Zza mnie wybiegła Evie próbując mnie powstrzymać. Zbliżyła się do mnie za bardzo.
- Ale żeby zdradzać własną siostrę? - szepnęła, uśmiechnęłam się cynicznie.
- To ona przez lata mnie odpychała, teraz czas na mnie - odszepnęłam nadal się uśmiechając. Złapałam jej rękę, lekko ją oparzyłam na co dziewczyna się odsunęła.
- Evie! - krzyknęła Mal. Evie zerwała się w ich stronę. Niestety jakimś cudem nam uciekli. Uma była widocznie bardzo bardzo wkurwiona.
- Jakim cudem oni uciekli? - krzyknęła. Uma wręcz pobiegła w stronę bariery. Gdy wszystko się uspokoiło oparłam się o jakąś barierkę.
- Wszystko okej? - spytał Harry stając obok mnie. Zaśmiałam się lekko dysząc.
- Tak, ale to było pojebane - wydyszałam. Zaśmialiśmy się.
- Dobra jesteś - skomplementował. Uśmiechnęłam się.
- Beze mnie twój hak wylądowałby w wodzie a ty musiałbyś pływać - zaśmiałam się.
- Okej okej dobra, uratowałaś mnie - przewrócił oczami. Znowu się zaśmiałam.Następnego dnia siedzieliśmy razem w barze i oglądaliśmy relacje z balu. Nagle na ekranie pojawiła się Uma. Powstało wielkie zamieszanie.
- Zastanawia mnie tylko jakim cudem udało jej się uciec z wyspy - mruknęłam.
- To nie ważne - powiedział Harry.Wszystko zmieniło swój bieg. Mal zamieniła w smoka, dziewczyny walczyły a my tylko obserwowaliśmy. Gdy Uma zanużyła się w wodzie już jej nie zobaczyliśmy.
Kilka dni minęło od balu. Umy nie widzieliśmy nigdzie. Najprawdopodobniej nawet nie wróciła na wyspę. Piraci rozeszli się w swoje strony. Harry przyjaźnił się z Gilem choć i tak mieliśmy ze sobą lepszy kontakt. Siedziałam wtedy z Harrym na murku niedaleko statku. Odkąd Umy nie było statek świecił pustkami, piraci gdzieś się rozeszli.
- Cicho tu odkąd nie ma Umy - mruknęłam. Harry pokiwał głową.
- A ty zacząłeś być cichszy - zagadałam, lekko łapiąc go za rękę. Odepchnął ją.
- Ej... coś się dzieje? - spytałam. Harry nawet nie spoglądał się w moją stronę. Czułam że coś jest nie tak.
- Nic... po prostu... - zaczął mamrotać. To było tak do niego nie podobne.
- Co się dzieje? - spytałam. Harry zeskoczył z murku.
- Przepraszam... - mruknął i po prostu odszedł. Zostawiając mnie samą. Siedziałam patrząc się w stronę w którą odszedł Harry. Łzy pociekły mi po polikach.Pobiegłam jak najszybciej się dało do domu. Gdy wbiegłam już się nie kontrolowałam. Usiadłam na schodach i po prostu zaczęłam płakać. Tata widząc to podszedł do mnie i usiadł obok.
- Co się stało? - spytał czule.
- Ja nie wiem... serio... Z Harrym jest coś totalnie nie tak... ale nie chce nic powiedzieć... ja nie wiem co mam robić... - wydukałam. Jeszcze bardziej się rozpłakałam a tata jedynie mnie przytulił.
- Ale co dokładnie się stało? - zapytał.
- Nie wiem... znaczy jeszcze wczoraj było wszystko okej, a dzisiaj nagle wszystko się zmieniło, próbowałam się dowiedzieć co jest ale może po prostu za bardzo naciskałam - jeszcze bardziej się rozpłakałam.
- A mówiłem, uważaj na niego - mruknął Hades.
- Nie tato, coś jest na rzeczy a ja nie mam pojęcia co - wydukałam. Tata mnie próbował uciszyć.Po godzinie długiej wyczerpującej rozmowie poszłam do pokoju i się położyłam. Leżałam wiecznie wpatrując się w sufit.
Kolejne godziny mijały. Straciłam poczucie czasu ale nadal nie ruszałam się z miejsca. Nagle usłyszałam jakieś kroki. Podniosłam się a w progu mojego pokoju stał Harry.
- Lepiej na mnie nie patrz jestem cała rozmazana - mówiłam o makijażu który rozmazał się przez długi płacz. Harry nadal unikał kontaktu wzrokowego.
- Przepraszam... - mruknął. Spojrzał się na mnie lekko pustym wzrokiem.
- Podejdź tutaj - powiedziałam. Nie kwestionował. Po chwili znalazł się obok mojego łóżka a ja poklepałam pościel aby usiadł. Tak też zrobił.
- Ja nie wiedziałem że mogę cię doprowadzić do takiego stanu - szepnął patrząc się na mnie smutno.
- Jest okej serio - odparłam i tym razem to ja unikałam kontaktu wzrokowego.
- Przecież widze że nie - powiedział. Podniósł moją głowę swoją ręką zmuszając mnie do kontaktu wzrokowego. Nic nie powiedział tylko po prostu mnie przytulił. Wtuliłam się w niego najmocniej jak potrafiłam.
- Po prostu nie wiedziałem jak ci to powiedzieć... - zaczął. Odsunęłam się od niego patrząc się na niego z niewiedzą.
- Haze... zostaniesz moją dziewczyną? - spytał. Spojrzałam się na niego w szoku.
- Serio? Żartujesz? - Harry na to pokręcił głową.
- Oczywiście że tak! - krzyknęłam. Przytuliłam go mocno a on przytulił mnie. Usłyszałam kroki. W progu pokoju stanął Hades obserwując tą sytuacje.
- Co tu się stało? - spytał.
- Um... - zaczęłam.
- Hazel i ja jesteśmy razem - odpowiedzial Harry uśmiechając się do mnie.
- Gratulacje, czy coś - powiedział lekko zdziwiony tata i po prostu się wycofał z pokoju. Zaśmialiśmy się na to.
CZYTASZ
Następcy: Nie opuszczę wyspy
FanfictionMłoda Hazel córka Hadesa, wręcz najpotężniejsza dziewczyna na wyspię upiera się że nigdy jej nie opuści.