Pół roku temu Mal wyjechała do Auradonu. Również od wtedy nie widziałam mojej matki a ludzie z wyspy jeszcze bardziej się mnie bali.
Cieszyłam się że wraz z Umą i jej piratami tworzymy niezłe combo wybuchowe. Gdy przyszłam na małym telewizorze leciały wiadomości z Auradonu. Uma wzięła frytkę z talerza Harrego i rzuciła w telewizor.
- Zdrajczyni - syknęła.
- Halo? - krzyknęła na co piraci również rzucili jedzeniem w telewizor. Harry coś powiedział ale nie do końca słyszałam co.
- Gil! - krzyknęła.
- Skończ wpierdalać te żółtka teraz twoja kolej - ochrzaniła go Uma.
- Tak samo uważam - mruknął z pełną buzią. Zaśmiałam się.
- Zdradziecka szuja. Zapomniała skąd jest - wycedziła.
- Odwróciła się od zła - dodał Harry.
- A kiedyś mówiła że jesteśmy zbyt mili na jej ekipę - powiedział Gil przez co wszyscy się na niego spojrzeli.
- Jak byliśmy mali, pamiętacie chyba? - wytłumaczył.
- Wołała na ciebie kreweta i tak już zostało - dodał na co Uma zmierzyła go wzrokiem i odwróciła się w stronę Harrego stojącego za nią.
- Ta mała wiedźma zawsze brała wszystko a ja zostawałam z niczym
- Nie oddała ci piaskownice... no i krewetkę
- Zamknij się! - krzyknęła Uma na Gila.
- Przynajmniej przejęliśmy jej teren - odezwał się Harry.
- Niech oni sobie gniją w blabladonie - dodał.
- Harry teraz to jest jej teren, jego też chce mieć - wycedziła wskazując na telewizor.
- Jesteście synami Haka i Gastona i ja córka potężnej Urszuli! - krzyknęła, lekko się zaśmiałam pod nosem. Stałam na tyle daleko że Uma ani Harry nie byli w stanie mnie dostrzec. Uwielbiałam oglądać sytuacje z boku
- Jak mam na imię? - spytała.
- Uma... - powiedział Harry.
- Jak mam na imię? - powtórzyła w stronę Gila.
- Uma - powiedział z pełnymi ustami Gil. Uma zaczęła śpiewać.
(Tu mamy całą piosenkę „what's my name" ale pozwole sobie jej nie pisać, i z góry przepraszam za złe tłumaczenie ale niektóre wypowiedzi brałam z napisów a niektóre musiałam sama przetłumaczyć ze słuchu)Gdy skończyli śpiewać w końcu wyłoniłam się z cienia.
- No hejka - pomachałam charakterystycznie niczym mój tata.
- Haze - powiedział Harry podchodząc do mnie. Lekko zahaczył moje włosy o swój hak a ja go odciągnęłam.
- Zawsze ci się podobało - szepnął.
- A dzisiaj nie, biorąc pod uwagę że podrywałeś Umę - odszepnęłam
- Zazdrosna?
- Owszem - wycedziłam cicho.
- Przepraszam - mruknął, lekko posmutniał z twarzy.
- Wsadź se to w dupę - syknęłam i odeszłam od niego w stronę Umy.
- Siema - powiedziała i przybiłyśmy piątkę.
- Fajnie śpiewasz
- Słyszałaś wszystko? - spytała.
- Od początku - zaśmiałam się.
- Muszę iść matka każe mi zmywać - przewróciła oczami i poszła. Harry znowu podszedł do mnie. Zaszedł mnie od tyłu myśląc że nie wiem. Gdy znowu próbował zapleść moje włosy wokoło haka, refleksyjnie złapałam jego rękę w mocny uścisk i się odwróciłam.
- Haze, przepraszam... dobrze wiesz że kocham tylko ciebie i jesteś dla mnie najważniejsza, co mam zrobić żebyś mi wybaczyła? - mruknął cicho. Zagiął mnie. Puściłam jego rękę. Jego urok osobisty robił swoje. Przewróciłam oczami. Widać było że mu zależy a ja nie potrafiłam długo być na niego zła.
- Zagiąłeś mnie, nie musisz nic robić, ważne że jesteś - burknęłam. Harry w końcu się uśmiechnął. Nic nie powiedział a jedynie objął mnie i mocno przytulił. Pozwoliłam sobie wtulić się w niego.Dla osób nie ogarniających ich relacji: nie oni nie są razem. To jest tak zwana relacja friends with benefits. Nie są razem ale w sumie to się kochają, całują itd. Dziękuje za uwage XD
Wróciłam do domu po długim i w sumie okropnym dniu. Usiadłam na schodkach a łzy pociekły mi po polikach. Tata spojrzał się na mnie.
- Co się dzieje? - spytał.
- Harry się dzieje - wydukałam
- Co z nim?
- No troche nie rozumiem naszej relacji... znaczy niby się przyjaźnimy ale trochę jakby całujemy się i w ogóle i on mi cały czas mówi że mnie kocha, ale jednocześnie dzisiaj flirtował z Umą i jestem zła ale i smutna, do tego jak próbowałam byc zła to mnie zagiął bo serio mu na mnie zależy a przynajmniej takie mam wrażenie - ciężko było mi to wszystko wytłumaczyć ale powiedziałam to co leżało mi na sercu. Tata wstał i podszedł do mnie podając mi rękę żebym wstała.
- Słuchaj, uważaj na niego, on jest typem romantyka, spróbuj jasno postawić mu warunki czego od niego oczekujesz bo on się sam nie domyśli to jest chłop - wytłumaczył tata i mnie przytulił. Trochę bardziej się popłakałam. Sprawy sercowe nigdy nie były moją mocną stroną.Wieczorem gdy mój tata zasnął miałam szansę się wymknąć. Tak też zrobiłam. Gdy udało mi się wyjść z jaskini jak zwykle wspięłam się na dach jakiegoś budynku. Chwilę mi zajęło zastanowienie się gdzie pójdę. Postanowiłam najpierw pójść do Harrego a potem do Dizzy. Tak jak pomyślałam tak też zrobiłam. Gdy doszłam niedaleko statku zeskoczyłam z dachu. Byłam już nie mal pod samym statkiem gdy poczułam hak na swoim ramieniu.
- Harry... - zaczęłam i się odwróciłam.
- Co ty tu robisz tak późno? - spytał.
- Musimy porozmawiać - zaczęłam zmieniając lekko wyraz twarzy na bardziej ostry.
- Słucham.
- Chodzi o to że nie pasuje mi to że ze wszystkimi flirtujesz. Czuje się z tym mega źle bo mam wrażenie że nie jestem dla ciebie zbyt dobra. Mówisz że mnie kochasz itd ale wszyscy na około interesują cię tak samo bardzo. Do tego nie rozumiem naszej relacji, niby się przyjaźnimy ale całujemy się i w ogóle - wytłumaczyłam. Harry podszedł i spróbował złapać mnie za talię ale go powstrzymałam. To nie był czas na flirty.
- Przepraszam, serio. Nie wiedziałem że czujesz się z tym słabo. Przestanę jeśli ci to przeszkadza... a jeśli chodzi o naszą relacje, też troche tego nie ogarniam, znaczy nie wiem czy jestem gotowy na związek ale kocham cię naprawdę - tłumaczył, widać było po jego wyrazie twarzy że bardzo żałuje tego co robił. Tym razem to ja po prostu go przytuliłam.
- Przepraszam że tak na ciebie naskoczyłam - mruknęłam.
- Nie przepraszaj, dobrze że o tym mówisz bo sam bym się nie domyślił. - odparł a ja się odsunęłam.
- Muszę iść, obiecałam Dizzy że jej pomogę - powiedziałam i zaczęłam wspinać się zgrabnie na dach.
- Jasne - odmruknął i cały czas się we mnie wpatrywał. Gdy weszłam na górę ostatni raz się na niego spojrzałam na co Harry posłał mi pocałunek. Uśmiechnęłam się i odeszłam w swoją stronę.Gdy byłam już przy salonie Dizzy wskoczyłam do niego przez okno.
- Haze! - krzyknęła i podbiegła aby się przytulić.
- No hejka - przywitałam się z nią i odwzajemniłam przytulenie.
- Obiecałam że ci pomogę w takim razie jestem - mruknęłam. Dizzy pokazała mi co mam zrobić a ja zaczęłam pracę.
- No to opowiadaj co u ciebie - zaczęła.
- No dobra więc trochę mam dymy z Harrym znaczy po prostu nie ogarniam czego on chce a czego ja chce, nasza relacja jest mocno powalona. Harry tak gada że mu zależy i w ogóle ale flirtuje z kim popadnie - wytłumaczyłam.
- A weź szkoda na niego czasu - Dizzy przewróciła oczami. Wiedziałam że za nim nie przepada.
- Ale ja go kocham, po za tym obiecał że się zmieni i widać że mu na mnie zależy - burknęłam.
Długo razem rozmawiałyśmy aż w końcu obie padłyśmy ze zmęczenia na kanapę.Obudziło nas lekkie pukanie. Niemal od razu się obudziłam. Zza rogu wyszła Mal.
- Mal... - wycedziłam. Widząc ją lekko mnie zmroziło. Co ona robiła na wyspie.
- Hazel - syknęła w moją stronę. Zmierzyła mnie wzrokiem. Gdy Dizzy wstała ucieszyła się na jej widok. Ja usunęłam się w jakiś ciemny zakątek tak aby nie było mnie widać. Przyglądałam się całej jej metamorfozie którą przeprowadzała Dizzy. Gdy skończyły Mal jej zapłaciła, nagle z cienia wyłonił się Harry. Przestraszyłam się lekko bo wiedziałam że nie wie że jeszcze tam byłam.
- Prosze prosze prosze, co za miła niespodzianka - zaczął Harry podchodząc do Mal.
- Cześć Harry - burknęła Mal. Nagle wyłoniłam się z kryjówki. Harry uśmiechnął się w moją stronę. Mal odwróciła się mierząc mnie wzorkiem.
- Uma będzie szczęśliwa jak się o tym dowie - powiedział a ja podeszłam do niego przytakując. Harry na wyjście zrzucił kilka rzeczy i teatralnie się ukłonił. Cmoknęłam go w polik i złapałam za rękę. Razem wyszliśmy od Dizzy. Czułam wkurzony wzrok siostry na plecach ale nie przejmowałam się tym.
CZYTASZ
Następcy: Nie opuszczę wyspy
FanfictionMłoda Hazel córka Hadesa, wręcz najpotężniejsza dziewczyna na wyspię upiera się że nigdy jej nie opuści.