Rozdział 4

8 0 0
                                    

Widzę jak brunet przygląda mi się z zaciekawieniem. Ja natomiast zastanawiam się, czy aby na pewno jestem w stu procentach pewna swojej decyzji. I nie, nie jestem, bo nawet nie zdążyłam jej dobrze przemyśleć, ale podobno spontaniczne decyzje są tymi najlepszymi.

–Może to co powiem będzie głupie, ale twój brat zaszedł mi za skórę. A skoro ty chcesz jego udziałów, a ja odpłacić się mu pięknym za nadobne, możemy się umówić, że uprzykrzę mu trochę życie w wytwórni. Z tym, że to jego musisz wybrać na osobę robiącą ze mną duet. –oznajmiam z przekonaniem, na co Elian unosi brwi w zdumieniu.

–Jesteś pewna? Mój brat nie należy do osób, które szybko można wyprowadzić z równowagi. Dla niego to będzie bardziej jak umilenie czasu. –odpowiada średnio przekonany, a ja się krzywię.

–Zrobię wszystko, aby tak nie było. Zawsze warto spróbować. Tym bardziej, co by o nim nie mówić, ale ma na prawdę ładny głos. –te słowa ciężko przechodzą mi przez gardło. –I obawiam się, że na ten moment nie znajdziemy nikogo lepszego.

–Cóż, nie wierzysz w moje możliwości. Ale niech będzie, przekażę mu to przy najbliższej okazji. –odpowiada z lekką niechęcią, a ja kiwam głową.

Patrzę na zegarek zawieszony na ścianie i jest już dość późno. Siedziałam tu dłużej niż przypuszczałam, a jeszcze muszę dostać się do domu. Elian za pewne jeszcze chwilę tu posiedzi, dlatego nie chcąc mu dłużej przeszkadzać, wstaje z fotela i po krótkim pożegnaniu wychodzę z jego biura, a następnie z budynku. Oddycham z ulgą znajdując się już na świeżym powietrzu. Na zewnątrz robi się dosyć ciemno i jestem pewna, że kiedy dojdę do kamienicy będzie panował całkowity mrok. 

Ruszam chodnikiem obok miejsc parkingowych naszej wytwórni i kiedy znajduję się niedaleko ostatniego miejsca dostrzegam osobę siedzącą na motocyklu. Z daleka nie widzę kto na nim siedzi, ale po budowie ciała wiem, że jest to mężczyzna. Przyspieszam, stawiając dłuższe kroki, aby przejść niezauważoną obok niego. Kiedy jestem coraz bliżej nawet nie patrzę w jego kierunku, starając się zniknąć z tamtąd jak najszybciej. 

Nie ma co się oszukiwać, Kalifornia to jeden z najniebezpieczniejszych stanów i może się wydawać, że Venice to spokojna dzielnica, ale nigdy nie wiadomo na kogo można trafić. Dlatego zawsze w torebce staram się nosić gaz pieprzowy, przezorny zawsze ubezpieczony. Lepiej zapobiegać, niż mierzyć się z późniejszymi konsekwencjami. 

Będąc blisko mężczyzny zakładam słuchawki, aby uniknąć jakiegokolwiek kontaktu z nim. W razie czego umiem też szybko biegać... chociaż na motocyklu nie miałby trudności z dogonieniem mnie. Odkładam swoje durne przemyślenia na później, wyciągam telefon i włączam playlistę. Pierwszą piosenką, jaką słyszę w słuchawkach, jest Try. Co za ironia.
Kiedy jestem kilka kroków od mężczyzny przekładam gaz pieprzowy z torebki do kieszeni w kurtce tak by w razie czego mieć go pod ręką. Przechodzę obok niego, nawet nie patrząc w tamtym kierunku. Nie chcę go niepotrzebnie prowokować. W momencie kiedy zostawiam go w tyle czuję nieopisaną ulgę, ale jak szybko się pojawiła tak szybko znika. Czuję silny uchwyt na swoim ramieniu, facet odwraca mnie w swoim kierunku, za pewne coś do mnie mówiąc, ale nie słyszę go przez muzykę cały czas płynącą ze słuchawek. Nie zastanawiam się ani chwili, przestraszona wyciągam gaz pieprzowy i pryskam nim na oślep w jego kierunku. Mężczyzna zgina się w pół, kucając na chodniku, ma na sobie kask z odsuniętą szybką przez co gaz dostał się do jego oczu. Zdejmuje słuchawki i już mam zacząć biec dobrze znaną mi drogą, ale zatrzymuje mnie głos mężczyzny... znajomy głos.

–Oh, kurwa. –skąd znam ten głos... kurwa, wiem. –Jeżeli teraz uciekniesz, znajdę cię i uduszę, przysięgam.

–Dość mocna przysięga. –ucieka z moich ust za nim zdążę ugryźć się w język.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Sep 14 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

The Symphony of Thruts (#2 SECRETS AND TRUTHS)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz