4.

3 0 0
                                    

Minęło kilka dni od tamtego spotkania. Myślałam o nim nieustannie — o chłopaku, którego spotkałam na moście, o jego bliznach i smutku, które tak bardzo przypominały mi moje własne. Każdy dzień w szkole zdawał się teraz jeszcze bardziej bezsensowny, choć coś w głębi duszy zaczynało się zmieniać. To dziwne uczucie... jakby świat nie był już tylko czarno-biały. Jakby znowu ktoś mógł mnie zrozumieć.

Siedziałam na zajęciach z matematyki, stukając ołówkiem o blat ławki. Nauczyciel mówił coś o funkcjach kwadratowych, ale jego słowa brzmiały jak odległe echo. Nagle drzwi do klasy otworzyły się z hukiem. Do środka wszedł chłopak, którego nigdy wcześniej nie widziałam w szkole. Miał ciemne włosy i te same smutne, zmęczone oczy, które widziałam tam, na moście.

To on.

Spojrzał na nauczyciela, który zdziwiony przerwał swoją wypowiedź.

– Ty musisz być nowym uczniem, prawda? – powiedział z nutą irytacji, nie kryjąc zaskoczenia nieoczekiwaną wizytą.

Chłopak skinął głową, po czym podał nauczycielowi kartkę. Ten szybko przeczytał dokument, a potem wskazał mu wolne miejsce w ostatniej ławce, dokładnie dwa rzędy za mną. Poczułam dziwny niepokój. Serce zaczęło bić szybciej. Czy to możliwe, że to ten sam chłopak? Nie mogłam przestać na niego zerkać, próbując nie zwrócić na siebie uwagi. Chwilę później nasze spojrzenia się spotkały. Uśmiechnął się lekko — ten sam uśmiech, który zobaczyłam, gdy po raz pierwszy usiadł obok mnie na ławce.

Po lekcji wybiegłam z klasy. Czułam, że muszę z nim porozmawiać, ale jednocześnie bałam się, co mogę usłyszeć. Dlaczego jest tutaj? Skąd wie, do której szkoły chodzę? Może to przypadek, a może...

Stanęłam przy szafkach, udając, że szukam czegoś w plecaku, choć tak naprawdę czekałam, aż wyjdzie z klasy. Kiedy w końcu się pojawił, ruszył w moją stronę.

– Hej, Amelia – powiedział, jakbyśmy znali się od lat. Jego głos był spokojny, jak wtedy na moście.

– Skąd... skąd wiesz, że chodzę do tej szkoły? – spytałam, zanim zdążyłam się nad tym zastanowić. Moje pytanie zabrzmiało ostro, choć nie chciałam być niemiła.

– W zasadzie to nie wiedziałem – odpowiedział, wzruszając ramionami. – Los chciał, że trafiłem tutaj. Mój ojciec stwierdził, że zmiana szkoły mi się przyda. Że może to „coś zmieni”.

Ostatnie słowa wypowiedział z goryczą, a w jego oczach dostrzegłam cień bólu. Przez chwilę staliśmy w milczeniu, oboje czując, jak wokół nas zaczyna tworzyć się niewidzialna więź. Był tutaj... w mojej szkole. Kim był ten chłopak? I dlaczego miałam wrażenie, że teraz już nigdy nie zniknie z mojego życia?

– Może moglibyśmy... spotkać się po szkole? – zaproponował po chwili, przerywając ciszę. – Może na moście? Jak ostatnio?

Zawahałam się. Serce biło jak oszalałe, ale w końcu skinęłam głową.

– Okej – powiedziałam cicho, niemal szeptem. – Na moście.

Tego dnia lekcje wydawały się ciągnąć w nieskończoność. Każda minuta była dla mnie jak godzina. Kiedy wreszcie nadszedł koniec zajęć, szybko spakowałam plecak i wyszłam ze szkoły. Przez chwilę zastanawiałam się, czy może powinnam jednak zostać, nie iść na to spotkanie. Ale coś wewnątrz mnie ciągnęło mnie do tego mostu.

Kiedy dotarłam na miejsce, chłopak już tam był. Siedział na tej samej ławce, co wcześniej, trzymając w dłoniach papierosa.

– Wiedziałem, że przyjdziesz – powiedział, uśmiechając się lekko, jakby to było najoczywistsze na świecie.

Usiadłam obok niego, czując dziwną mieszankę strachu i ulgi. Nagle, mimo wszystkich problemów, poczułam, że nie jestem już tak zupełnie sama.

dziennik samobójcyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz