*Lloyd*


Słyszałem kiedyś o pewnej metodzie śmierci mistrza żywiolu. Trzeba zniszczyć wewnętrznie swoja moc tak aby rozeszli się po ciele i cię zabiła.

Pewnie w klasztorze w bibliotece byłoby coś na ten temat.

Muszę tam wrócić. Nie chce juz żyć. A jeżeli umrę w ten sposób to już mnie nie uratują. Śmiać się chce jak pomyślcie się czym teraz jestem.

Nieudacznikiem który nie kontroluje nawet własnych mocy.

Postanowione lecę do klasztoru. Już nawet zaraz.

*Jakiś czas później, tak z 30 minut*

Doleciałem do klasztoru. Ninja nie ma bo Perla zniknęła. Może polecieli na jakąś misję. Wtedy nie będzie ich dosć długo. Idealnie.

Jak burza wpadłem do biblioteki. Zacząłem przetrzasac półki szukając zwoju. Nie będzie to łatwe oj nie.

*Godzinę pózniej*

Znalazłem! Tak! W końcu!

Cieszyłem się jak głupi ale nagle suluszlaem głosy z dworu.

Jak błyskawica przebieglem do swojego pokoju.

Zwój wykorzystam w nocy.




He he... Sory że dość długo nie wstawiałam rozdziału ale nie bardzo miałam czas i wene.

Staralam się jak mogłam, mam nadzieję że ktoś to jeszcze czyta i że komuś się to podoba.


W każdym razie dziękuję za czytanie 💚💚💚

Znowu sam  | Lloyd Garmadon |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz