Rozdział 2

28 3 0
                                    

Siedziałem na krawędzi klifu. Matko jak tu jest pięknie. Zielona pachnąca trawa na której siedziałem, błękitny ocean pod moimi stopami i spokojne beczenie owiec za moimi plecami.

To jest to czego teraz potrzebowałem. Odpoczynku i odsapnięcia mojego umysłu.

Pogłaskałem malutką owieczkę która się do mnie przybłąkała

-co odważniaro - zaśmiałem się kiedy ta trochę przestraszona ale pragnąca dotyku położyła się obok - taka ciekawska jesteś ?

To kochałem w Irlandii. Spokój jakim ta wyspa się nosiła udzielał się każdemu. Niestrzeżone klify, samotne domki pośród kilometrów zielonej trawy i pasących się owiec lub krów.

-jak tak mam im to powiedzieć mała? - powiedziałem na głos  - boję się jak zareaguje Niall, widziałem przerażenie Zayna. Matko co ja mam teraz zrobić. Trzeba było tu nie przylatywać i stchórzyć, ale… -odetchnąłem - chciałem ich spotkać przed… no wiesz… zanim to wszystko się skończy

-Hej, wszystko w porządku? - usłyszałem za sobą przestraszony głos

szybko otarłem łzy z twarzy i mając nadzieję, że nic po mnie nie widać odwróciłem się.

Słońce raziło mnie w oczy więc przyłożyłem dłoń do czoła robiąc prowizoryczny daszek. Wtedy zobaczyłem najprzystojniejszego mężczyznę jakiego kiedykolwiek spotkałem. Wysokiego z cudownymi czekoladowymi lokami i pięknymi zielonymi oczami które widziałem z daleka

odchrząknąłem

-tak w porządku - powiedziałem mając nadzieję, że mój głos wydawał się brzmieć normalnie- potrzebowałem pomyśleć

Chłopak nie przekonamy usiadł obok i spojrzał mi w oczy.

-jakoś nie przekonałeś mnie tym - powiedział wiercąc mnie swoim spojrzeniem.

Wydawało mi się, że zobaczyłem w jego spojrzeniu pewien błysk, jednak kiedy mrugnąłem zniknął więc na pewno mi się przewidziało

-musiałem pomyśleć - spojrzałem na swoje chude dłonie w których trzymałem zakrwawioną chusteczkę - mam coś ważnego do przekazania bardzo bliskim mi osobom i trochę się boję co powiedzieć

Lokowaty zmartwiony czas patrzył na mnie

-jeżeli chodzi o mnie, to wolałbym aby ktoś po prostu powiedział co i jak - spojrzał przed siebie - usiądź z nimi i na spokojnie powiedz co i jak ale od początku. Nie ukrywaj niczego po prostu z nimi porozmawiaj otwarcie. Jeżeli to są tobie bliskie osoby to zrozumieją.

-dziękuje - uśmiechnąłem się do niego -jesteś stąd? mało osób wie o tym miejscu

-nie -  zaśmiał się - jestem Brytyjczykiem, przyleciałem tu kilka lat temu kiedy poszukiwałem siebie i tak jakoś zostałem.

-pięknie tu prawda? tak spokojnie ?

Rozmowa z Harry wydawała się lecząca. Przedstawił mi się kiedy się rozstawaliśmy. Cudownie mi się z nim rozmawiało. Wydawał się taki spokojny i zrozumiał, że nie chcę mówić o sobie więc gadał ze mną o głupotach które o dziwo mnie uspokoiły.

Teraz powolnym krokiem zmierzałem w stronę domu chłopaków. Postanowiłem, że im powiem. Wszystko od początku. Tak jak polecił mi Harry.

To jest Facet dla mnie, pomyślałem w pierwszej chwili. Cudowny, wyrozumiały. Jednak potem pomyślałem o mnie. Co się stanie ze mną, nie chciałem dawać mu złudnych nadziei. Zauważyłem ten smutek w jego oczach kiedy odmówiłem mu podania swojego numeru telefonu. Nie chciałem niczego zaczynać kiedy byłem tak blisko swojego końca.

My Bloody Sweetheart  /larryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz