Rodział 4

78 5 0
                                    

Dzisiaj był już poniedziałek i jechałam na lotnisko odebrać Marca. Carmen została w domu i gotowała makaron z krewetkami. Zaparkowałam na parkingu i skierowałam się na lotnisko i poszłam do miejsca w którym zawsze czakalam na mojego chłopaka jak go odbierałam.
Czekałam 10 minut i gdy zobaczyłam chłopaka to szczęśliwa do niego podbiegłam i się do niego przytuliłam.

- Matko, nie widzieliśmy się tylko 3 dni. Nie spodziewałem się że aż tak się za mną stęskniłaś.- powiedział Marc i mnie pocałował.

Przywitałam się jeszcze z Hectorem, Marcem Guiu, Laminem, Ferminem i Gavim. Często się z nimi widujemy bo najwcześniej w weekendy gdzieś na miasto wychodzimy albo też często z nimi latam na mecze. Marc spakował walizkę i postanowił że będzie prowadził bo jak ja z nim jadę i ja prowadzę to on potrafi usiąść z tyłu i zapiąć się tymi trzema pasami i modlić się cała drogę żeby nie było wypadku. Masakra.

- Zobaczysz jak super udekorowałam mieszkanie.- powiedziałam uśmiechnięta

- Ta już widziałam co ty tak zrobiłaś.- powiedział chłopak.

- I co nie podoba ci się?-zapytalam

- Nie.- odpowiedział Marc

Siedziałam cała drogę obrażona i postanowiłam że do końca dnia się nie będę do niego odzywać. Albo jak mi się uda to jeszcze do jutra. I spać z nim też nie będę. I elo.
Weszliśmy do mieszkania i od razu poczułam jakaś spaleniznę. Zobaczyłam jak Carmen śpi na kanapie a krewetki są całe spalone.

- Kurwa.- powiedziałam i od razu podbiegłam i wzięłam patelnie i dałam pod wodę. A za to nalałam jeszcze do miski wodę i oblałam ją przyjaciółkę.

- Japierdole co ty robisz.- krzyknęła

- Nie wiem czy wiesz ale zostawiłaś na patelni krewetki. Całe się spaliły.- powiedziałam wkurzona

- Ojejciu zapomniałam.- powiedziała dziewczyna

- Aha czyli ty nic z tego sobie nie robisz?. Prawie mi mieszkanie spaliłaś- powiedziałam

- Łącznie z tymi super ozdobami.- dodał Marc z uśmiechem ale jak się do niego odwróciłam to od razu spoważniał.

- Dobra weź to posprzątaj a ja coś zamówię.- powiedziałam.

Ostatecznie zamówiłam nam pizze i po 30 minutach nam przyszła. Zjedliśmy i ja oglądałam z Carmen serial a Marc poszedł się wypakować. Ja resztę dnia nie odzywałam się do Marca a on do mnie więc postanowiłam że będę spać na kanapie. I elooo.

—————————————————————————
Hejkaa! Przepraszam że tak późno ale nie miałam czasu. Mam nadzieję że wam się podoba i oczywiście jutro kolejny rozdział. Paaa🫶

Hermanos tom 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz