Harumi
-... Lloyd? - wymamrotałam zanim wszystko pochłonęła ciemność.
Super, nie dość że ścigają mnie ludzie Garmadona to na domiar złego jeszcze trafiłam na Lloyda.
Życie jest piękne.
Nie miałam świadomości co się dzieje aż obudziłam się w jakimś pokoju na kanapie.
Rozejrzałam się powoli przypominając sobie co to za miejsce.
Perła przeznaczenia.
Rozglądałam się po pokoju dopóki nie zorientowałam się że obok mnie siedzi zielony ciągle mnie obserwując.
Gdy napotkałam jego wzrok wzdrygnełam się.
- Witaj Harumi - rzekł bez cienia emocji.
- Witaj Lloyd - powiedziałam próbując wstać ale coś strasznie mnie bolało w boku.
Bardzo bolało.
Spojrzałam się na dol zauważając że mój brzuch jest zabandażowany.
Otworzyłam szerzej oczy nie dowierzając.
On... Mnie uratował.
Ale czemu?
Myślałam że mnie nienawidzi.
W sumie na jego miejscu sama bym siebie nienawidziła.
To co zrobiłam było na tyle chujowe że bardziej spodziewałabym się tego że mnie dobije a nie uratuje.
Jak widać życie zaskakuje.
Spojrzałam się na niego ale wciąż miał twarz wypraną z emocji.
- dlaczego... Mnie uratowałeś? - spytałam łapiąc się oparcia kanapy.
- moim zadaniem jest ratowanie każdego, bez względu na wszystko - odparł opierając głowe na dłoni - czemu tamci ludzie ciebie bili?
- ... Dlaczego chcesz to wiedzieć?
- z ciekawości.
- więc ci nie odpowiem bo muszę już iść - powiedziałam i chciałam się ukłonić na znak podziękowania ale znów zabolało mnie w boku i tym razem to był na tyle silny ból że upadłam.
- ledwo żyjesz Harumi - powiedział zielony podchodząc do mnie.
- dam... Sobie... Radę - wysapałam próbując wstać ale wtedy znów wszystko zaczęło mi się ściemniać przed oczami aż wszystko ogarnęła ciemność.
*
Obudziłam się i znów leżałam na tej kanapie.
Było ciemno. Bardzo ciemno.
Cóż, zakładam że jest noc.
Usiadłam łapiąc się za bok.
Co ja sobie do cholery zrobiłam że to tak boli?
Poczułam coś mokrego... I lepiego.
Spojrzałam na rękę która była w ciemnej cieczy ale przez ciemność nie widziałam jej koloru.
Przybliżyłam ją do twarzy i powąchałam.
Kurwa to krew.
Spojrzałam na swój bok który był cały we krwi.
Japierdole nie.
W panice zaczęłam rozglądać się po pokoju czy jest tu coś czym mogłabym te krew zatamować po czym wzięłam jakiś koc i przycisnęłam go sobie do ciała.
CZYTASZ
Ninjago
FanficTo miał być już koniec ale jednak. Myślisz że dotarłeś do celu a życie znów każe ci ruszać w drogę.