Rozdział 4

22 1 22
                                    

Kai

Tajemniczy porywacz 3000 odebrał mi moc przez co powoli słabłem.

- ZOSTAW GO - krzyknęła Harumi próbując kopnąć porywacza ale ten zrobił unik i odciął jej łańcuchy przez co dziewczyna zaczęła spadać.

No chyba nie.

- ty gnido - syknąłem czujac nagły ból w nadgarstkach.

Spojrzałem w górę i zauważyłem że krwawią.

Nieno super.

On odwrócił się w moja stronę przeszywając mnie lodowatym wzrokiem.

- jeszcze słowo.

- spierdalaj - mruknąłem posyłając mu pełne nienawiści spojrzenie.

On odwrócił się do mnie i bezceremonialnie walnął mnie w brzuch. Potem jeszcze. I jeszcze. I jeszcze.

Starałem się nie okazywać słabości ale gdy odsunął się i kopnął mnie w brzuch zakaszlałem a z moich ust wyleciała krew.

- czego ty odemnie chcesz? - spytałem wypluwając krew.

- jak już mówiłem od ciebie nic nie chce ale skoro już tu jesteś to przydaj się na coś - powiedział uśmiechając się szyderczo - Powiem ci że się zawiodłem. W końcu syn wielkiego mistrza ognia a ledwo żyje po paru kopniakach? Żałosne.

Przyjebie mu zaraz jak matkę kocham... Dobra nie ważne.

- czego chcesz od Harumi?

- nie twoja sprawa.

- jeśli i tak mnie zabijesz to co szkodzi ci powiedzieć? - spytałem podnosząc na niego wzrok.

Porywacz spojrzał na mnie po czym się odsunął.

- Nazywam się Chamiel, a Harumi ma coś co należy do mnie - syknął.

- eee, sory koleś, ale cokolwiek ona miała to raczej teraz ma to Garmadon.

Chamiel ściągnął brwi.

- czemuszto?

- Garmadon ją wykorzystał i raczej wątpię żeby oddał jej swoje rzeczy.

- więc uważasz że on to ma?

Okej gościu jak widać do inteligentnych nie należy.

- właśnie ci to powiedziałem.

Zakaszlałem jeszcze raz gdy on kopnął mnie w brzuch.

- nie szczekaj kundlu - warknął po czym wyciągnął jakaś katane.

CZEKAJ SKĄD ON TO WYCIĄGNĄŁ...

Jedyne legitnie miejsce to...

BOŻE JAK?!

- takie psy jak ty nie zasługują żeby żyć - powiedział z obrzydzeniem - żegnaj - i wbił mi ostrze w brzuch.

Syknąłem czujac piekielny ból w brzuchu.

Ał.

Powoli zaczęło mi się ściemniać przed oczami więc zacząłem mrugać w nadziei że coś to da.

Gościu nie mdlej mi tu, nie teraz.

Chamiel rzucił mi ostatnie spojrzenie po czym zniknął a mnie powoli przestawało boleć.

Niedobrze.

Nie mogę zemdleć.

Żeby nie mdleć zacząłem o czymś gadać.

Ninjago Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz