Lindsey:
-Jak było w szkole?-pyta mama na co wzruszam ramionami.
Trwa jedna z naszych super rodzinnych kolacji, mam nadzieję, że wyczujecie ten sarkazm. Są nudne. Muszę na nich siedzieć, a zmaiast tego bym mogła robić milion innych rzeczy.
Dzisiaj jeszcze bardziej jej nie znoszę, bo muszę spytać taty czy mogę iść na impreze w ten weekend. Uznaje, że lepiej mieć to już za sobą.
Są dwie możliwości albo się zgodzi albo nie. Ze zdecydowanie przewagą tej drugiej opcji.
-Tato-zaczynam patrząc w jego lodowate tęczówki, przy okazji uśmiechając się w ten sam sposób w, który uśmiechałam się jako dziecko kiedy chciałam tysięczną lalke w tygodniu.
-Tak Lindsay?-mówi formalnym tonem. A raczej lodowatym.
-Bo w sobotę jest impreza, kolega z mojej klasy organizuje i będą tam dosłownie wszyscy.
-I co związku z tym?
Czy on nie rozumie, czy ja?
-Mogę iść?
-Nie-aha.
Marszczę brwi, a uśmiech znika. Dlaczego odpowiedź to zawsze cholerne nie.
-Dlaczego zawsze nie mogę, to nie fair-mówię zła po czym wstaje od stołu i nie słuchając nawołań mamy wchodzę szybko po schodach na górę do swojego pokoju.
Czego ty się Lindsey spodziewałaś niby? Że się zgodzi? Jeszcze czego. Na imprezę może pójdę po trzydziestce.
Siadam do biurka na, którym leżą książki od chemi, muszę się wykuć na poniedziałek aby nie dostać wykładu od taty.
Pójdę na tą imprezę choć by nie wiem co.
Zaczynam drugi temat kiedy słyszę pukanie do drzwi. Odpowiadam krótkie "proszę", a w moim pokoju pojawia się tata. Wiem to po jrgo ciężkich krokach. Nie patrzę na niego, tylko na książkę i zeszyt.
-Nie, Nie idziesz na imprezę, ponieważ ja tego chce tylko z powodów bezpieczeństwa-jeszcze zobaczymy.-Więc nie ma sensu abyś robiła nie potrzebne sceny Lissy.
-Nie robię scen-mruczę cicho pod nosem skubiąc skórki u paznokci ze stresu.-To normalne, że chce iść w wieku szesnastu lat na imprezę.
-Jutro przyjeżdża Tony, będzie do poniedziałku. Dobranoc Lindsey-totalnie ignoruje moje wcześniejsze słowa.
Kiwam jedynie głową, nadal na niego nie patrzę. Nie chce, bo będę jeszcze bardziej zdenerwowana, a tego nie chce, bo skończy się oczywiście karą.
***
Wykręciłam się z kolacji pod pretekstem bólu głowy. Wszyscy myślą, że śpie. Zamiast tego wybieram sukienkę na imprezę. Wyjdę oknem, dzisiaj psy chyba nie są spuszczone, a jak są to najwyżej mnie zabiją.
Mniej boję się tego od reakcji taty na moje wymknięcie się.
Jestem już w złotej sukience na ramiączkach z ładnymi frędzlami. Do tego wysokie spzilki tego samego koloru. Długie złoto-blond włosy zostawiam rozpuszczone. Oczywiście jeszcze pełno biżuterii i lekki makijaż.
CZYTASZ
Lindsey Monet podwójne życie?
Teen Fictionjak może wyglądać życie córki Vincent'a Monet'a? jeśli chcesz się przekonać to przeczytaj