Prolog

3 1 0
                                    

Chyba każda dziewczyna marzyła w dzieciństwie o księciu z bajki. 

Nie raz śniło nam się jak wybranek naszego serca przyjeżdża pod dom, a najlepiej pod szkołę, tak, aby wszystkie koleżanki zobaczyły, na swoim białym rumaku w pięknej pelerynie ze złotą koroną przyozdabiającą jego śliczne, bujne kruczoczarne włosy.

Zsiada dumnie z konia i rusza w naszym kierunku nie zważając przy tym na cały boży świat.
Obejmuje nas w swych silnych ramionach i całuje namiętnie, tak jakby świat nie istniał, a na koniec bajki zabiera nas do królestwa, o którym nawet najbogatszym ciężko pomarzyć.

Wiem, że to cholernie żałosne i zabawne, ale ja nadal o tym marzę.
Marzę, bo mimo pozorów, jakie stwarzam wcale nie jestem szczęśliwa i spełniona, ponieważ oprócz szczerej miłości, jest jeszcze jedna rzecz, o której marzę.

Pragnę wyjechać do Harvardu, aby studiować prawo, a jest mi łatwo pogodzić te dwie sprawy, bo aby wyjechać na studia muszę pracować, a przez pracę, jaką wykonuję, prawdopodobnie nikt się we mnie nie zakocha. 

Będą jedynie mną gardzić, bo czy ktoś byłby w stanie zakochać się w tak prostej dziewczynie, jak ja?
Czy ktoś byłby w stanie zakochać się w dziewczynie, która codziennie ogląda się w samej bieliźnie?
Czy ktoś potrafiłby oprócz obiektu pożądania dostrzec we mnie coś więcej?
Czy jakiś mężczyzna potrafiłby zakochać się w striptizerce?

Otóż nie, a dopóki ja nią jestem mogę się pożegnać z moim pierwszym marzeniem.
Obecnie przy życiu utrzymuje mnie jedynie nadzieja na lepszą przyszłość. Ta praca to moja ostania deska ratunku, bez niej nie wyjadę na studia, a tam?
Kto wie, co się wydarzy?

Może dopiera tam, poza rodzinnym miastem, znajdę swoje szczęśliwe zakończenie.
Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że czeka mnie ono tutaj, wśród bliskich.

- Valentino!- usłyszałam znajomy damski głos za swoimi plecami, który należał oczywiście do moje pracodawczyni- twoja kolej!
Wyrwana nagle z dziwnego transu, wzięłam dwa głębokie wdechy, aby ochłonąć.
Za nim ruszyłam przed siebie zerknęłam w lustro, poprawiając fryzurę, przygotowaną przez Olivię, naszą fryzjerkę, chwilę wcześniej.

Wyprostowałam plecy, uwydatniając tym samym mój biust. Pewnym, lecz zmysłowym krokiem wyłoniłam się zza kurtyny.
Od razu uderzył we mnie blask reflektorów, do których jak zwykle pośpiesznie przywykłam. Przystanęłam na krótką chwilę w celu rozejrzenia się po sali.

Ruch dzisiaj był większy niż zwykle, ale nic dziwnego. W końcu Halloween to idealny dzień to odpoczynku i lekkiego relaksu.
W głośnikach rozbrzmiały dźwięki jednej z piosenek Shakiry, było to moim znakiem na rozpoczęcie przedstawienia.
Powolnym krokiem ruszyłam przed siebie.

Według instrukcji miałam zatrzymać się przynajmniej przy pięciu mężczyznach. Przystanęłam, dlatego przy, jednym z brzegu, który wyglądał na dość bogatego. Był bardzo młody, miał może z trzydzieści lat. Jego twarz okalały śliczne, lśniące blond włosy.

Zaczęłam się nad nim pochylać, a następnie szybkim ruchem zajęłam miejsc na jego kolanach. Chcąc wyłudzić napiwek, zaczęłam bawić się jego krawatem. Mężczyzna warknął chicho, ulegając mojej pokusie. Wsadził w miseczki mojego stroju, plik banknotów.

Czułam, że to będzie udany wieczór.
Przygryzłam lekko wargę. W podzięce puściłam mu oczko. Powoli wstałam na równe nogi i odwróciłam się tyłem do blondyna, lecz wtedy poczułam jak jego ciepła dłoń ląduję na moim pośladku.

Nie dając po sobie poznać, że mnie to dotknęło, odwróciłam się z powrotem i po raz kolejny puściłam mu oczko.
Nie nawiedze takich momentów, momentów, w których czuję się strasznie. Mam wrażenie, że nic nie znaczę i jestem tylko głupią laleczką, którą można pomiatać jak szmatą.

Jednak musiałam zachować spokój, dlatego rozejrzałam się w poszukiwaniu mojego następnego celu. Padło na mężczyznę koło czterdziestki. Mimo wieku, na jaki wyglądał, miał piękne, nieskalane siwizną kruczoczarne włosy, ostre rysy twarzy i przenikliwie oczy, równie ciemne jak włosy.

W drodze do niego zorientowałam się, że rozpoczęła się kolejna piosenka, tym razem było to Mamma Mia zespołu Maneskin, przy okazji mojego ulubionego zespołu.
Zaczęłam tańczyć przed nim, zbliżając się tym samym coraz niżej.

Nagle poczułam, jak jego silna dłoń zaciska się na mojej szyi. Momentalnie się spięłam i stanęłam w bezruchu(tak właściwie to przykucnęłam). Mężczyzna dołączył drugą rękę, błądząc nią po moim podbrzuszu, chciałam się wyrwać, krzyczeć pomocy, bo mimo podniecenia, jakie czułam, bałam się w cholerę. 

Nie wiem ile tak trwaliśmy, ale po dłuższej chwili usłyszałam jego cichy, zachrypnięty głos przy sowim uchu.
- Zbiorę cię kiedyś ze sobą do piekła, princesa- wyszeptał, muskając swoim oddechem moją szyje.

Po tych słowach, tajemniczy mężczyzna, a może demon, mnie puścił, dlatego nie czkając już nawet na napiwek, ruszyłam pośpiesznie w stronę swojego stanowisko nie zwracając na pożądliwe spojrzenia, ponieważ przez cały czas czułam na sobie jego ciężkie, groźne, ale zarazem pełne pragnienia spojrzenie, które miało okazać się moim zgubieniem.



Way to hellWhere stories live. Discover now