Barcelona.
Emily.
Po rozstaniu z Ryanem zaczęłam intensywnie szukać pracy. Najpierw skupiłam się na Madrycie, ale szybko zorientowałam się, że życie tam jest znacznie droższe, niż się spodziewałam. Ceny mieszkań i codziennych wydatków sprawiały, że każda myśl o stolicy Hiszpanii była przytłaczająca. Wspomnienie, jak Theo napisał mi kiedyś: „Powinnaś pracować na stadionie madryckim, wtedy byłabyś cały czas ze swoimi i kibicowała!" wywoływało u mnie uśmiech. To były chwile, gdy śmialiśmy się z drobiazgów, a jego wsparcie dodawało mi sił.
W końcu nadzieja przyszła w postaci Barcelony. Czułam, że to miejsce oferuje mi coś wyjątkowego, jakby światło w tunelu, które w końcu mogło mnie poprowadzić. Zdecydowałam, że spróbuję tu ułożyć swoje życie, choć na start nie miałam żadnych funduszy. Zaczęłam pracować w lokalnej knajpie, gdzie po pół roku udało mi się odłożyć wystarczająco dużo pieniędzy, by pomyśleć o przeprowadzce.
Mama bardzo się martwiła, bo byłam najmłodsza w rodzinie. Rodzeństwo również miało swoje obawy, ale zapewniłam ich, że muszę to zrobić dla siebie. Chciałam, by rozumieli, że to dla mnie ważny krok, który pomoże mi odnaleźć szczęście.
Wszystkie te miesiące Theo był przy mnie, pisząc zabawne wiadomości i podnosząc mnie na duchu. Obiecał, że kiedyś odwiedzi mnie w Barcelonie, gdy tylko nadarzy się okazja. „Walcz o siebie, zadbaj o siebie, jesteś teraz najważniejsza" – powtarzał mi. Nawet w trudnych chwilach, gdy sam zmagał się z problemami w swoim związku, potrafił mnie wspierać. Utrzymywaliśmy stały kontakt, od porannych powitań po nocne pożegnania, co dawało mi poczucie, że nie jestem sama.
Teraz, siedząc w kawiarni na świeżym powietrzu w Barcelonie, czuję się szczęśliwa. Słońce przyjemnie grzeje moją skórę, a powiew wiatru przynosi zapach świeżo parzonej kawy i słodkich wypieków. Wokół mnie tętni życie – ludzie spacerują, dzieci bawią się na placu, a uliczni artyści tworzą kolorowe dzieła. Każdy dźwięk, każda rozmowa sprawia, że czuję się częścią tej tętniącej energią metropolii.
Na początku wynajęłam mały pokój w skromnym mieszkaniu, ale marzyłam o tym, by znaleźć swoje własne, niewielkie mieszkanko, gdzie mogłabym stworzyć przytulny kąt. Praca w sklepie zajmuję mi siedem dni w tygodniu, do późnych godzin. Często muszę dźwigać ciężkie torby z towarem, ale czuję, że każda chwila w tym miejscu przybliża mnie do spełnienia moich marzeń. Praca, choć wymagająca, daje mi poczucie stabilności i samodzielności.
Czując tę radość i wolność, zaczynam dostrzegać, że to, co przeszłam, było częścią mojej drogi. Barcelona staje się dla mnie nowym początkiem, miejscem, gdzie mogę zbudować swoje życie na nowo. W każdym dniu czuję, że to, co najlepsze, dopiero przede mną.
Czując tę radość i wolność, zaczynam dostrzegać, że to, co przeszłam, było częścią mojej drogi. Barcelona staje się dla mnie nowym początkiem, miejscem, gdzie mogę zbudować swoje życie na nowo. W każdym dniu czuję, że to, co najlepsze, dopiero przede mną.
Z czasem nawiązałam kilka nowych znajomości. W pracy poznałam koleżankę, która pasjonowała się sztuką. Zaczęłyśmy chodzić na wystawy i poznawać lokalnych artystów. Było to dla mnie nowe doświadczenie, które pozwalało mi na chwilę oderwać się od codzienności i zanurzyć w twórczym świecie.
Jednak myśli o Ryanie i emocjach związanych z rozstaniem wciąż były obecne. Zdarzały się chwile, gdy czułam ból, ale zaczynałam rozumieć, że to naturalna część procesu uzdrawiania. Z każdym dniem poznawałam kulturę Barcelony – jej bogatą historię, tradycje i lokalne zwyczaje.

CZYTASZ
From friendship to love. (Ukończone)
Chick-LitW splotach życiowych przeciwności dwójka ludzi, na pozór skazana na inne związki, znajduje siebie w nieoczekiwanym miejscu - romantycznym Paryżu. On ma swoją narzeczoną, ona swojego narzeczonego, lecz los postanawia sprawdzić, czy ich serca potrafią...