Rozdział 9.

22 4 5
                                    

Cielo

Tak strasznie głośno biło mi serce, że praktycznie nic więcej nie słyszałem.

Tylko to ciągłe bam bam bam.

Muzyka zniknęła, tupot kroków ucichł, rozmowy się rozwiały a ja słyszałem tylko swoje pędzące serce i kroki księcia Edvina, które nagle również ucichły.

Zatrzymał się. Mimo tego jednak wciąż na mnie patrzył.

Czy zrobiłem coś nie tak? Nie chciał już do mnie podejść? Rozmyślił się? Może wcale nie zmierzał w moją stronę?

Tego się obawiałem już wcześniej, dlatego dałem mu znak wachlarzem i byłem pewny, że to widział, patrzył przecież prosto na mnie. Nie wymyśliłem sobie tego, prawda? Nie mogłem sobie tego wyobrażać?

Chciałem się odwrócić, żeby spojrzeć czy patrzy na kogoś za mną, zrobiłem to chyba nawet, chyba dlatego zacząłem się odwracać. Jednak nie zdążyłem w pełni obrócić nawet głowy.

Wachlarz musnął moje usta w taki sposób, że załaskotały. Dopiero wtedy na niego spojrzałem.

Wachlarz, który tak długo wybierałem, który był dzisiaj moją tajną bronią, który przekazywał informacje, dotykał moich ust.

To też była informacja. Bardzo wyraźna. Momentalnie poczułem, jak moje policzki dosłownie płoną rumieńcem.

Przecież nie miałem tego na myśli! Nie sugerowałem księciu, żeby całował mnie na środku parkietu, przy tych wszystkich ludziach! W ogóle mu tego nie sugerowałem, przecież nie miałem pojęcia, czy to w ogóle byłoby właściwe!

Spanikowałem. Wszystkie dźwięki nagle do mnie powróciły, ale w taki inny, specyficzny sposób. Słyszałem je jednocześnie jakby za kurtyną, a przy tym jakby wypełniały cały mój umysł, chciały rozsadzić uszy i doprowadzić mnie do histerii.

Moje serce nagle biło jeszcze szybciej, niż wcześniej. A nie sądziłem, że to możliwe. Pędziło tak straszliwie, tak okropnie, a ja spojrzałem na księcia ze strachem. Nie wiedząc kompletnie jak się zachować. Co zrobić. Żałowałem, że nie ma obok mnie Tháli, że nie mogę się schować, zapaść pod ziemię, cofnąć czasu lub zrobić dosłownie czegokolwiek, żeby uratować tą straszną sytuację.

Czułem, że to już koniec mojej historii z księciem, że więcej się do mnie nie odezwie, nie odważy się nawet spojrzeć w moim kierunku, bo zawsze będzie sobie wtedy przypominał ten straszliwy moment.

Utwierdziłem się w tym jeszcze bardziej, kiedy zmarszczył brwi i posłał mi pytające spojrzenie. Pewnie chciał nim zapytać, co ja wyprawiam. Czy oszalałem, czy upiłem się zbytnio, a może jestem chory.

Miałem ochotę udawać chorego. W pewnym sensie nawet się taki czułem. Dźwięki wciąż dudniły mi w uszach w przytłumiony, okrutnie głośny sposób a światło zamiast oświetlać wszystkich gości miękkim żółtawym blaskiem, migało mi przed oczami. Sprawiało wrażenie, jakby każdy odbłysk, każde rozproszenie światła próbowało mnie oślepić. Przestraszyć jeszcze bardziej.

A już naprawdę byłem dość przestraszony. Biłem się z myślami, czy powinienem uciec czy ratować sytuację. Czy powinienem podejść do księcia, czy miałem w ogóle prawo.

Czy dało się to uratować?

Nie wiedziałem, jakim cudem podjąłem tą decyzję. Miałem wrażenie, że podjęła się sama. W jednej chwili w mojej głowie tkwiła pustka, w kolejnej widziałem wszystkie najczarniejsze scenariusze i słyszałem głos Tháli, która mówi mi, że dam sobie radę, a potem stałem już przy księciu i patrzyłem mu prosto w oczy.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Sep 25 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

how to flirt with prince?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz