Chciałbym aby raz na zawsze zgasło światło a w tym każdy dźwięk rozproszył się aby została sama nicość. Robię z siebie ofiarę mimo, że nie jestem jedyny na tym świecie, który czuje, myśli i widzi. Nic nigdy nie było i nic nigdy nie będzie łatwe a ja i tak łudzę się, że coś lub ktoś mnie wyciągnie z bagna w, którym się topie. Wystarczy, że podasz mi rękę a zobaczysz rzeczy, których nie chciałbyś widzieć, usłyszysz słowa, których nie chciałbyś usłyszeć, poczujesz coś czego nigdy nie chciałbyś poczuć. Wpadniesz w to w co ja wpadłem a gdy już będzie za późno powoli będę od ciebie odpływać i zostawię cię samego z tym co dałem ci zobaczyć na samym początku. Ty będziesz tym kogo będę obwiniać za to jak się czuje, zrzucę to na ciebie i będę wypalał. Zamknę cię w swojej głowie zamknę w moim ciele i będę cierpieć obwiniając cię o to. Nie dowiesz się o tym po prostu zobaczysz jak moje zachowanie się zmienia, jak cichnie lub jak unoszę się i płacze ale nigdy nie dowiesz się o tym jak duży wpływ miałeś na moje życie. Przechodzę kolejny raz obok tych samych dróg, obok tych samych domów, obok nieznajomych twarzy, które z jakiegoś powodu znam. Kolejny raz żegnam się z nimi, obserwując i zapamiętując to co zostawię, obserwując rzeczy, których nigdy już nie zobaczę a, które widziałem każdego dnia. Złamane drzewo, kałuża na chodniku, liście tracące wodę, liście tracące kolor, auta przekraczające prędkość, biegające i śmiejące się dzieci, porzucony rower, porzucona budowa, stara szkoła, stare wspomnienia. To wszystko teraz zostawiam. Już czas na pożegnanie.
"Ta nienawiść innych i moja własna zabiła mnie już 5 lat temu. A ludzi nie da się wskrzesić. Teraz czas pozbyć się mojego ciała tak aby nikomu nie zrobiło już krzywdy. Dziękuję."