037

25 1 0
                                    

Tytuł : Nie powiem tego Starkowi

Autor : Znetha ; Mary

Perspektywa : Narrator (skupiony na Kate)

Uwagi : wulgaryzmy, problemy z zaufaniem, problemy rodzinne,

Długość : 998

Kiedy piszesz z osobą, której nie znasz, normalne jest wyobrażenie. Jaki ma wzrost, włosy. W jaki sposób się ubiera. Jednak nikt nie zwraca uwagi, na to jakie ma problemy, dlaczego jest tak irytujący. A w przypadkach kiedy znasz tę osobę, zwykle też nie przychodzi ci to na myśl. Po co ci ta informacja? Czemu miałoby cię to interesować?

Dlatego właśnie ludzie zatracili tę umiejętność patrzenia i zapatrzyli się w ślepotę. Bo kto zauważy, co jest nie tak? Zwykle nikt, może czasami ściany pokoju, miś w rogu kąta i nikt więcej.

Bo kto spojrzy na bruzdy na twarzy ze stresu. I kto spojrzy na cienie pod oczami. I kto spojrzy na to, że śmiech znika w samotności, pojawią się łzy, a strach zaczyna paraliżować cię, zaczynając od głowy, gdzie wszystko się rodzi. W tym rzecz. Jeżeli trafisz na osobę, która, choć na chwile da ci chwilę spojrzenia i ujrzenia głębi twych ran w nie ślepy sposób, zaczynasz patrzeć w inny sposób, może nie ten sam, bo nauka widzenia, a nie samego patrzenia wymaga wiele czas, ale zaczynasz patrzeć w inny sposób. I chcesz więcej. Czy to źle? Nie wiadomo. W czasach ludzkiej ślepoty ktoś widzący potrafi być jak najjaśniejsza gwiazdka na niebie.

Czy ktoś jednak potrafi rozpoznać zamiary pomimo ślepoty? Czy da radę ujrzeć prawdę w zamiarach człowieka, który w porównaniu do niego patrząc, widzi?

...

- No i mówię ci Shuri, szkoda, że nie ma cię tu. - Kate opowiadała co stało się przed tydzień w wieży Avengersów. Zawsze tak robiła, bo uwielbiała rozmowy wraz z jej przyjaciółką. Chciałaby, aby z nią tutaj była. Jednak nie było już na to możliwości przynajmniej do świąt. - Kiedy odwiedził nas dzisiaj Clint, myślałam, że ten dom wybuchnie. Natasha rzucała sztyletami, a ręka Buckiego była różowa. Chyba nadal jest. W sumie to nie wiem, obraził się i poszedł na buble tea, bez ręki oczywiście.

- Że co się tu u was dzieje? - Shuri była naprawdę zdziwiona, ale czy ktokolwiek jej się dziwi? Po usłyszeniu takiej rozprawki głupich zdań zapewne inni zareagowaliby inaczej, jednak przyjaciele avengersów byli już przyzwyczajeni, do dziwnych sytuacji, które się dzieją w wieży.

- Słuchaj, wybacz Kate, ale muszę kończyć. Zadzwonię jutro z rana, okej? - Shuri przerwała rozmowę, i wtedy Kate zobaczyła, ile czasu rozmawiały ze sobą. Na wyświetlaczu widniał czas: 4 godziny 24 minuty.

Niesamowite jest to, że wcale tego nie odczuła, tak jakby minęły tylko te minuty na końcu.

...

Postanowiła włączyć jakiś film. Wcześniej wchodząc do kuchni, zrobiła sobie herbatę. Zwykle w jej domu też było tak cicho. Cisza była w jej życiu od bitwy w Nowym Jorku, kiedy po raz ostatni zobaczyła swojego ojca. Teraz chyba już nie pamięta jego głosu, barwa tak ważna dla niej już dawno wyblakła.

Mimo wszystko kiedy zamieszkała w wieży zawsze ktoś coś mówił. W domu tym lepszym ciągle były szepty, te przyjemne niewytwarzające się w jej pokoju, nie te przenikające przez każdy milimetr jej ściany. Te prawidłowe szepty, miłe przede wszystkim.

...

Po wstawienia zdjęcia Kate wybrała jakąś komedię romantyczną, mimo że miała wrażenie, jakby obejrzała już ich masę.

...

Po wyjściu Harleya z jej pokoju, szybko napisała do Petera, a chwilę później jechała na inne piętro, by do niego pójść. Niestety trafili na pokoje zdala od siebie, na co często przeklinali w myślach.

...

- Dobra, o co chodzi? Nic nie zrozumiałem w twojej wiadomości. - Zapytał podejrzliwie po tym jak cicho zamknęła drzwi.

- Harley przed chwilą wrócił do domu. Wyglądał jak siedem nieszczęść i mam wrażenie, że był naćpany. Zawsze dużo gada, ale teraz przesadził. Pierdolił o wszystkim, co tylko jest możliwe. -

- Naćpany? - W oczach Petera, mimo że starał się to ukryć, widać było niepewność i może nawet zawód.

- Peter musisz powiedzieć Starkowi. On coś na to poradzi. - Każdy doskonale widział, że aktualne stosunki między rodzina Stark były dosyć napięte, ale Kate nie mogła uwierzyć, że Peter swojemu mentorowi nie potrafi powiedzieć o problemach z narkotykami jednego z dzieci, które adoptował.

- To jest zbyt ciężkie Katie. Nie dam rady. -Spojrzał na nią smutnymi oczami, przez które zrobiło jej się go bardzo szkoda.

- A Pepper? Mówiłeś, że ona jest okej. -

- Nie powiem jej przecież, że jest chujową matką, bo ma zjebanego narzeczonego, a jej dziecko ćpa. To brzmi tragicznie. - Peter mówił szybko, ale czy ktoś mu się dziwi? Był zestresowany, bo czego innego spodziewać się po osobie, która ma na głowie coś takiego.

...

Miał rację. Nie wiedziała, co odpowiedzieć, bo co powinna? Nie miała pojęcia, co czuje Peter. Był on dla niej niesamowitą zagadką. Potrzebował ciszy, którą chciała mu teraz dać. A więc postanowiła. Zaufa mu w tej kwestii. Musi mu zaufać.

it's not our time baby | Marvel InstagramOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz