#9

31 1 0
                                    

2 dni później...

Pov. Anna

Opiekunka Wiktorii miała rację. Dostaliśmy pismo z policji, że mamy zgłosić się z Wiktorem na przesłuchanie. Dobrze sobie wszystko przemyślałam. To było bardzo trudne, ale zdałam sobie sprawę, że tak naprawdę to Wiktoria tylko nami manipulowała. Jej opiekunka miała rację. Jest taka sama jak Czarek. Stwierdziłam, że nie chcę mieć już z nią nic doczynienia. Wiktor namawiał mnie byśmy może z nią porozmawiali. Dali jej szansę wytłumaczenia się. Ale ja nie chcę. Znów by nas kłamała. Mówiła, że to nie ona. Skoro dowody są jasne, to nie ma ona nam nic do powiedzenia. Żal mi tylko, że zdążyłam ją polubić.

Poszliśmy zaraz po dyżurze z Wiktorem na komisariat. Zanim weszliśmy chwilę się zawahałam.

- Co jest Anka? Wszystko w porządku? - zapytał mnie mąż.

- Tak, tak tylko... Ciężko mi trochę w to uwierzyć - odpowiedziałam.

- Może damy sobie jeszcze chwilę, co? - zaproponował.

- Nie, chcę mieć to już za sobą - odpowiedziałam i szybkim krokiem weszłam na komisariat.

Podeszłam do jednego biurka, gdzie siedział policjant. Byłam bardzo zestresowana. Bałam się jakie pytania będą nam zadawać. To kosztowało mnie dużo nerwów.

- Dzień dobry. My to Anna Rajtar i Wiktor Banach. Przyszliśmy na przesłuchanie w sprawie tych narkotyków - powiedziałam.

- Tak, oczywiście. Proszę za mną - odpowiedział.

Policjant zaprowadził nas do gabinetu, jakiegoś policjanta. Usiedliśmy przy biurku i zaczęło się przesłuchanie.

- To tak, jak zaczęła się wasza znajomość z Wiktorią? - zapytał.

- Ona uratowała mi kiedyś życie. Jak zostałam pobita - odpowiedziałam.

- Mhm. A czy Wiktoria zachowywała się ostatnio dziwnie?

- Nie wiem... Znaczy, ostatnio była pobita. Powiedziała nam, że dokuczają jej jakieś trzy dziewczyny

- Rozumiem. Czy powiedziała wam dokładnie, kto to jest?

- Nie. Tylko, że są z jej szkoły i chodzą do równoległej klasy

- Dobrze. A czy, według państwa ona, byłaby w stanie zrobić coś takiego?

- Nie wiem. Wydawała się być dobra...

- Nie chcę nic mówić, ale znam dzieciaki, które popełniają przestępstwa. Zajmuję się takimi sprawami. Większość z nich wydaje się być dobra. Poukładana. Ale to wszystko można udawać. Na zewnątrz można być niewinnym, a w środku potworem

- Co jej grozi?

- Dowody są jedno znaczne. W najlepszym przypadku kurator, a w najgorszym poprawczak

- Boże...

- To nie wszystko. Gdy przeszukaliśmy jej pokój znaleźliśmy dwie karteczki z groźbami i przebite opony w rowerze

- Co....?

- Rozumieją państwo, że to wszystko nie wygląda dobrze

- Co ona najlepszego zrobiła?

Po chwili do policjanta zadzwonił telefon. Odebrał go i w odpowiedzi powiedział krótkie dobrze.

- Dobrze. Nie chcę państwo dłużej męczyć. To już wszystko. Jeśli będziemy mieli pytania będziemy się kontaktować. Do widzenia

Wyszliśmy z tego przesłuchania. To wszystko brzmiało tak bardzo źle. Nie dowierzałam temu, co słyszałam. Dlaczego my zawsze musimy trafiać na takie dzieciaki? Spotykaliśmy się z Wiktorią. Rozmawialiśmy. A ona ukrywała przed nami tyle sekretów. To było straszne. Nie pojmowałam, co właśnie usłyszałam.

Gdy szliśmy do wyjścia, zobaczyłam Wiktorię, którą prowadzi policjant. To był straszny widok. Po za tym nie chciałam się z nią widzieć. Nie chciałam konfrontacji z nią. Ale niestety ona nas zauważyła.

- Anna! Wiktor! Ja tego nie zrobiła! Uwierzcie mi!

- Wiktoria... My... Zostaw nas w spokoju! - odpowiedziałam.

- Nie wierzycie mi?

Nie wiedziałam co mam jej odpowiedzieć. Pokiwałam tylko przecząco głową i powiedziałam:

- Zostaw nas

Policjant zabrał Wiktorię na przesłuchanie, a ja usiadłam bezwładnie na krześle.

- Wszystko w porządku? - zapytał Wiktor.

- Chodźmy do domu - odpowiedziałam.

Wróciliśmy do domu. Długo nie mogłam znaleźć sobie w nim miejsca. Było mi jakoś tak strasznie ciężko. Ciągle miałam przed oczami Wiktorię prowadzoną przez tego policjanta. To był straszny widok. W końcu siadłam w kuchni na krześle i piłam kawę. Totalnie odpłynęłam. Moje oczy skupiły się na jednym punkcie i nawet nie wiem o czym myślałam. Chyba o zwykłej pustce, którą teraz czułam. Z zamyśle wyrwał mnie Wiktor.

- Anka! Mówię do ciebie od 5 minut!

- Przepraszam, zamyśliłam się

- Nie chcę nic mówić, ale powinnaś z nią porozmawiać.

- Z kim?

- Z Wiktorią oczywiście

- O nie! Nie chcę jej już znać!

- Nie dałaś jej szansy nawet się wytłumaczyć. Może miałam ważny powód

- Nigdy nie ma ważnego powodu, by łamać prawo

- Śledztwo trawa. Jeszcze nie wiadomo, czy na pewno to było jej

- Wiktor, nie bądź głupi i naiwny. Przecież słyszałeś, że dowody są jasne

- Zrobisz jak chcesz Anka, ale według mnie wam obydwu dobrze by to zrobiło

- Idę się położyć

Poszłam do sypialni i położyłam się na łóżku. Nie wiedziałam co mam robić. Wkurzało mnie gadanie Wiktora, ale nie byłam pewna, czy czasem nie ma racji. Może naprawdę powinnam z nią porozmawiać? A może powinnam być twarda i zapomnieć o niej? To wszystko mnie przygniatało. Nie wiedziałam co myśleć i co robić...

---

Hej!
Oto koniec cz. 9. Mam nadzieję, że się podobała. Przepraszam, że dodaję ją dopiero teraz, ale miałam zabiegany tydzień. Czekajcie na już 10 część! Narazie👋









Na zawsze - Anna & Wiktor i...? Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz