Pov. Wiktoria
Na spotkaniu z Anną i Wiktorem było super. Dużo się śmialiśmy i rozmawialiśmy. Miło spędziłam ten czas. Przez chwilę zapomniałam o szarej codzienności.
Gdy wracałam do ośrodka było już ciemno. Weszłam do budynku tylnim wejściem i od razu skierowałam się na schody, a później do mojego pokoju. Miałam wielką nadzieję, że może jakimś cudem opiekunka się nie dowiedziała. Niestety to były tylko żmudne nadzieję. Gdy weszłam do mojego pokoju zobaczyłam stojącą w nim opiekunkę i siedzącego na moim łóżku zdenerwowanego Czarka. Od razu uśmiech zszedł mi z twarzy.
- Gdzie się włuczyłaś? Masz przecież szlaban!
- Byłam w sklepie - skłamałam.
- Po co? Zresztą nie obchodzi mnie. Oddawaj telefon!
- Co! Nie ma pani prawa!
- Jak mam prawo do wszystkiego!
- Nie!
- Chcesz sprzątać cały ośrodek sama? Telefon zabiorę Ci tak czy siak
Długo się zastanawiałam, ale z niechęcią westchnęłam, wyjęłam z kieszeni telefon i oddałam ją kobiecie.
- Grzeczna dziewczynka. Idźcie teraz spać. A i jeszcze jeden taki numer i nie będzie z Tobą dobrze, więc uważaj!
Kobieta wyszła, a ciężki upadłam na krzesło przy biurku.
- Przepraszam chciałem Ci napisać, ale mnie pilnowała - powiedział Czarek.
- Kiedy się zorientowała? - zapytałam.
- Jak robiła wieczorny obchód... Sorry nie mogłem nic zrobić
- Nie mówmy o tym, coś wymyślę
Chwilę siedzieliśmy w ciszy, aż Czarek zapytał:
- Gdzie byłaś? Wróciłaś szczęśliwa...
- Może lepiej...
- U Anny i Wiktora? - chłopak posmutniał.
Na potwierdzenie pokiwałam tylko twierdząco głową. Wiedziałam, że oni są dalej dla chłopaka ważni. To było dla mnie niezręczne.
- Pójdę do siebie spać. Dobranoc
- Dobranoc
---
Nazajutrz...
Pov. Anna
Byłam cała rozpromieniona po spotkaniu z Wiktorią. Tak bardzo cieszyłam się, że Wiktorowi udało się namówić mnie na spotkanie z dziewczyną. Nie wiem, czy robię dobrze, ale wierzę jej, że nie handlowała tymi narkotykami. Martwiło mnie tylko to, że cały wieczór próbowałam się bezskutecznie z nią skontaktować. Denerwowałam się, czy coś jej się nie stało, ale chyba by ktoś nas poinformował.
Siedziałam w kuchni i myślałam, a mój mąż przygotowywał nam kawę. Wyrwał mnie z zamyśle, gdy usiadł obok mnie.
- O czym myślisz?
- O Wiktorii
- Właśnie chciałem z Tobą o niej porozmawiać
- Coś się stało? - zmartwił mnie.
- Nie, a właściwie chyba tak. Widziałaś jej rękę wczoraj jak jadła?
- Co było z nią nie tak?
- Chodzi mi o to, że miała zabandażowany nadgarstek. Tak jak po podcięcia żył.
- Myślisz, że... okalecza się?
- Nie wiem. Ostatnio naprawdę była w złym stanie
- Właściwie ostatnio spadło na nią dużo...
- Anna myślę, że powinnaś z nią porozmawiać
- Tak, tak zrobię to. Pojadę jutro do ośrodka i z nią porozmawiam
- Nie jestem pewien, ale myślę, że powinniśmy to sprawdzić. Bo jeśli tak, to jest to naprawdę poważna sprawa
- Tak, masz rację w 100%
To co powiedział Wiktor jeszcze bardziej wytrąciła mnie z rytmu. Nie wiedziałam co o tym myśleć. Wiktoria była raczej szczęśliwą dziewczynką, ale właściwe ostatnio spadło na nią tyle, że zapewne niejeden dorosły z prawdziwej rodziny, by sobie z tym nie poradził. Jeszcze w dodatku to, że się nie odzywała. To do niej nie podobne. Martwiłam się. Stwierdzam, że jutro zaraz po pracy muszę pojechać do ośrodka i się z nią spotkać. Jeśli ma problem to nie mogę przecież zostawić ją z tym samą. Muszę, a na dodatek chcę jej pomóc.
---
Hej!
Koniec part 14!
Dziękuję za przeczytanie!Jesteście ciekawi jak potoczy się rozmowa Anny i Wiktorii?
Czekajcie na part 15!
Narazie ❤
CZYTASZ
Na zawsze - Anna & Wiktor i...?
Novela JuvenilWiktoria, to zwykła dziewczynka z domu dziecka. Ma 14 lat i jest rok młodsza od Czarka. Jej rodzice zginęli w wypadku samochodowym, gdy miała 5 lat. Jest średniego wzrostu brunetką o brązowych oczach. Lubi piłkę nożną i gra na gitarze. Jej historia...