st. tropez

252 26 9
                                    

Jutro rano lecimy z Misia do st.tropez. Tęskniłam za byciem w najdroższych restauracjach i rozmawianiu z najbogatszymi osobami na tej planecie.

Pakujemy właśnie z Misia walizki, mamy nielimitowany bagaż bo w końcu lecimy private jetem. Biorę pełno markowych ciuchów i innych pierdol.

- Nie chce nawet wiedzieć ile twoja walizka jest warta... - powiedziała i pokręciła głową Misia
- Ja też nie chce... Tata zdecydowanie za bardzo nas z Wiktoria rozpieszczał jak byłyśmy małe - powiedziałam
- Dobrze że mam za przyjaciółkę ciebie i moja szafa jest równie bogata - puściła mi oczko Misia.

Dokończyłyśmy się pakować i stwierdziłyśmy że obejrzymy 2 odcinki naszego ulubionego serialu i musimy iść spać bo jutro o 7 musimy być na lotnisku.

Wstałam nawet bezproblemowo bo cieszyłam się na nasz wyjazd. Misia oczywiście jeszcze spała więc musiałam ją obudzić.

- Misiu, wstajemy - powiedziałam grzecznie chodz wiedziałam że to na nią nie zadziała - Wstawaj Miśka!!!!! - wydarłam się i skoczyłam na brunetkę
- Lecz się zjebusko- wymamrotała
- Wstawaj Misia no musimy jechać na lotnisko

Bambi wstała z łaskawie z łóżka i poszła się ubrać. Ja byłam ubrana w zwykłe spodenki z Adidasa i koszulkę supremę bo niestety ale początek sierpnia dalej był w pizdu gorący.

Na lotnisko dojechałyśmy lekko spóźniene, no ale bez nas przecież nie odlecą. Mój tata nigdy nie oszczędzał na niczym więc właśnie wchodzimy do białego boeinga 737 który jest zrobiony z takim rozmachem w środku że nie chce wiedzieć ile to kosztowało. Oczywiście na znak miłości do swoich córek tatuś nazwał samolot „Victoria" .

- Witaj z powrotem Wiktoria - przywitała się ze mną Ania- moja ulubiona stewardesa
- Hejka - przytuliłam Anię
- Zmieniłaś się niesamowicie, ostatni raz widziałam cię chyba z 8 lat temu
- No cóż - powiedziałam i wtedy przypomniał mi się ten okropny wypadek - Każdy się zmienia. Poznaj Misie
- Dzień dobry - przywitała się Misia

Usiadłyśmy na siedzeniach i czekałyśmy na start samolotu. Ania podała nam szampana i jakieś przystawki.

- Co robił twój tata, że został jebanym miliarderem? - zapytała mnie Misia
- Ciężko mi to wytłumaczyć, ale miał bardzo dużo biznesów. Zaczął od sieci hoteli, jest założycielem Marriotta czy Intercontinental'a. Generalnie miał strasznie dużo firm. - odpowiedziałam
- Niesamowite to jest dla mnie, strasznie chciałabym go poznać i zadać mu tyle pytań...- mówiła Misia

Odcięło mnie. Nie nawidziłam jak ktoś poruszał temat mojego taty. Wszystko tylko nie to.

- Wika - szturchnęła mnie przyjaciółka co wybudziło mnie z zamyśleń
- Tak?
- Wszystko okej? - zapytała
- Tak wszystko oki, zamyślałam się po prostu - odpowiedziałam

Po 3 godzinach wylądowałyśmy już we Francji. Wychodząc z samolotu poczułam ciepły wiatr we włosach. Pod samolotem czekała już na nas limuzyna, która zawiezie nas do posiadłości taty.

- Bonjour - Misia przywitała się z kierowcą naszej limuzyny, który chyba wpadł jej w oko
- Bonjour, mademoiselle- odpowiedział jej kierowca
- Boże Wiktoria możemy tu zostać na zawsze? On jest takie piękny - słodziła mi Misia
- Misia przestań, oni kurwa mają po 30 lat - zaśmiałam się
- No i co? - brunetka spojrzała na mnie z podniesioną brwią
- Lecz się skarbie. Myślę że Antek będzie lepszym kandydatem- puściłam oczko przyjaciółce

A żebyś wiedziała

Dojechałyśmy po godzinie do posiadłości, która znajdowała się w najdroższej części miasta.

never say never [ OKI ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz