Rozdział 2

3 1 0
                                    

Jeszcze wieczorem robiłam próbny makijaż i pierwszy raz byłam zadowolona z tego jak wyglądam.
Postanowiłam że wyśle zdjęcię Asherowi.
Zdjęcie
Moja ślicznotka
W końcu doćwiadczyłam co to radość w końcu czułam się szczęśliwa, że mogę mieć taką wspaniałą osobę przy sobie.
Rano Asher przyjechał po mnie bo w końcu chodziliśmy do tej samej szkoły.
-Pięknie wyglągasz.
-Bez przesady mogło być lepiej.
-Nie gadaj tylko wskakuj.
Usiadłam na motor.
-Będę codziennie po ciebie przyjeżdżał
Uśmiechnełam się.
-Mam nadzieję, że się cieszysz
-No cieszę
Ruszyliśmy. Gdy się do niego wtuliłam poczyłam te piękne męskie perfumy. Kocham ich zapach. Gdy dojechaliśmy jego koledzy mówili coś do siebie. Zawstydziłam się trochę ale Asher kazał mi się nimi nie przejmowałć. Podeszliśmy do nich.
-Chłopaki poznajcie moją przyjaciółkę Manndy.
-Siema nazywam się Leo
-Ja Oliver
-A ja Nick
Porozmawialiśmy do dzwonka i okazało się że są spoko ziomkami. Gdy zadzwonił dzwonek odprowadził mnie do sali, w której miałam zajęcia. Po szkole przyjechał do mnie mój brat Jacke. Nie było już tak kolorowo, ponieważ od dziecka się nie lubiliśmy i teraz wsumnie też. Ktoś zapukał do drzwi, najpierw się nie przejmowałam bo mógł być to Asher. Ale gdy otworzyłam drzwi i zobaczyłam kawałek jego dłoni wiedziałam, że to nie Asher. On nie miał takich dłoni...
Szybko zamknęłam drzwi i zaczełam je pchać, ale oni byli śilniejszi. Otworzyli je a ja poleciałam na podłogę. To byli mafiozi...
-Dzięń dobry.- powiedział Jacke z uśmiech
-Co chcesz?- spytałam się go
-Towojej śmierci.
-Jacke proszę nie rób mi nic
-Zastanowie się, nie.
-Jacke proszę nie zabijaj mnie.
-To co mam innego zrobić po tu przyszłem.
Zostawiłam te zdanie bez odpowiedzi bo mnie trochę przeraziło.
-Dobra mam inny plan. Bierzcie ją.
-Już.-odpowiedział jeden z 20
-Puszczaj
Nie odpowiedział.
-RATUNKU, POMOCY- krzyczałam ile mogłam lecz nikt nie przyszedł
Szarpałam się i krzyczałam przez 10 minut, ale nikt nie zareagował więc już odpuściłam. Usłuszałam jedno zdanie "Trzeba spalić sukę żywcem" od tamtego momętu zaczełam płakać. W samochodzie Jacke siedział przy mnie i patrzył co piszę do Ashera. Tego co najbardziej chciałam napisać mu zabronił. Po chwili wyrwał mi telefon i zaczął sam mu odpisywać.
-Oddawaj to.
-Nie
-Jacke czemu mi to robisz?
- Bo może cię nie lubię.
-To jest już powód żeby mnie spalić żywcem?
-Tak.
-Ale przecież jesteśmy rodziną.
-To nic nie zmienia.
-Już nie pamiętasz jak cię pocieszałam jak matka się na tobie wyrzywała.
Nie odpowiedział.
-Jak cię broniłam to zaczynała mnie bić raz nawet w szpitalu wylądowałam bo mnie prawie zabiła. A ty mogłeś się cieszyć z kolegami.
Przestraszyłam się bo się na mnie dziwnie spojrzał.
-Mam nawet blizny od tego wszystkiego.
Nic nie mówił.
- Jak nie chcesz gadać to nie.
Nie odzywałam się do niego po tym do niego. Nawet oddał mi oddał telefon ale to nic nie zmieniło. Dojechaliśmy.
-Bierzcie ją wiecie gdzie
-Jacke proszę
-Nie
Kurwa chuj z nim. Po chwili zobaczyłam wiadomość od Ashera.
Gdzie ty jesteś?!?!
Uśmiechnełam się bo ktoś w końcu się mną przejmuje. Przywiązali mnie do krzesła. Przyznam bałam się w ciul.
Pilnowali mnie bo wiedzieli na co mnie stać. U Ashera co się z nią dzieje do chuja. Poszedł do chłopaków.
-Widziejiście Manndy
-Od dwóch dni nie
-Eh...
Chuj w szkołę idę poszukać Manndy. Zaczełem od szukania położenia telefonu Manndy. O cię ciul... Dzwonię po moich ludzi...
............................…...………………………………..
Hejka kochani nie mam ochoty na razie pisać mam nadzieję że mnie zrozumiecie. Do zoba

Trauma z dzueciństwaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz