Lili

2 0 0
                                    

Weszłam do klubu, a przyciemnione światła momentalnie musnęły moją skórę, tworząc wokół mnie czerwoną poświatę. Szpilki cicho stukały o lśniące marmurowe podłogi, a każdy ruch mojej sukienki przyciągał spojrzenia. Wiedziałam, że wyglądam oszałamiająco, ale w tym miejscu to była norma.
- Hej, Sam. - przywitałam się z ochroniarzem stojącym niedaleko wejścia.
Niestety znałam ten klub na wylot. To miejsce przyciągało elity miasta, biznesmenów i celebrytów. Każda z tych osób miała swoje słodkie tajemnice. Każdy wiedział, że tutaj prawo się kończy, a zaczynają rządzić zasady. Zasady, które sami sobie wymyślają.
Pracowników znałam po imieniu. Miałam tutaj swoją pozycję. Może nie byłam kimś wielkim, nie kierowałam tym światem, ale byłam częścią tego całego gówna. Ludzie tutaj nie pieprzyli się w tańcu. Nie raz byłam zmieszana z błotem, kilka razy uszłam z życiem, trafiałam do szpitala w ciężkim stanie. Najgorsze było to, że mimo tych sytuacji musiałam tu pracować, żeby przetrwać.
Usiadłam przy barze i przywitałam się z większością osób lekkim kiwnięciem głowy, wymianą spojrzeń. Wiedziałam, że w ich świecie liczy się lojalność i dyskrecja. Nie zadajesz pytań, jeśli nie chcesz znaleźć się w problemach.
Ale mimo tej pewności siebie, mimo tej znajomości z każdym, było coś, co trzymało mnie w stanie czujności. Coś, co podnosiło mi puls, jak tylko przekraczałam próg klubu. A raczej ktoś

Zasadź mi lilie na grobie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz