Rozdział 1- Sabine

16 3 0
                                    

      -Nie wiem, czy dobrym pomysłem jest, żeby w najbliższym czasie napaść na Jeźdźców Duszy.- Powiedziałam zmieszana.
- Lekceważysz moje żądania? Czy nie wytarczy Ci, że jestem na tyle dla Ciebie dobry, że daję moc twojemu koniowi? Czy wymagasz tak dużo? Ma zacząć latać?- Rzucił Garnok ze złością na twarzy.

Nie jest to dla mnie nowowścią, często jest na nas zły, a w szczególności dla mnie. Bardzo często mu podpadam, ale co zrobić.

-8.00-

-Mmmm..- Przeciągnęłam się i wstawałam powoli z łożka, kiedy tylko budzik zadzwonił. Wzdrygnęłam się, kiedy tylko ujrzałam godzinę.
- Ósma, cholera!-
Szybko wstałam i pobieglam po ciuchy.

(O ósmej zwykle mamy zebrania, żeby wyznaczyć, kto co robi, na przykład, wczoraj musiałam iść na patrol z Panem Sandsem)

Przeczesałam szybko włosy w nierówny kucyk, ale i tak mogło być gorzej, moje włosy sięgają mi aż do kolan. Ubrałam się w odpowiednie ubrania. Szybko wybiegłam z pokoju, zamykając za sobą drzwi.

Szybko wbiegłam na zabranie od tyłu i ustawiłam się obok Katji.
-Spóźniłaś się. Wiesz , że on Ci tego nie popuści płazem?- Powiedziała współczując, ale nie odwróciła wzroku od Garnoka, który  właśnie omawiał trasę patrolu.

- Jakoś się z tego wywinę, jak zawsze, w co tylko się wpałętam.- Powiedziałam stanowczo.
- To mogą być już ostatnie dni tutaj, wiesz o tym, Sabine?- Powiedziała cicho.
- Naprawdę tak uważasz? Przecież nie jestem tak blisko wylecenia... Prawda?-
-To nie jest pewne, ale już 4 raz w przeciągu 3 dni coś przeskrobałaś, to widać i to bardzo.-

- Och, Sabine , wreszcie się pojawiłaś, może mogłabyś powtórzyć trasę patrolu?- Powiedział z aroganckim uśmieszkiem na twarzy.
- Emm... Ja... Tak, dobrze, więc zaczynamy tędy, potem tu, potem tu i tu...-
- Prawie, masz szczęście, że trochę powtórzyłaś, a teraz w ramach kary, wypoleruj wszystkie siodła. Na błysk.

Skinęłam znacząco głową i odmaszerowałam w stronę siodlarni.

Minęła godzina, czyli szykował się patrol, ja już kończyłam  przedostatnie siodło.
-Ufff, to na tyle dziś. Chyba.- Powiedziałam do siebie i kiedy tylko zauważyłam go idącego do mnie, odwróciłam się i przewróciłam oczami.

-Sabine.
-Tak?
-Dziś wiedziesz na teren Stajni Moorland, jeżeli chcesz zabłysnąć i utrzymać się u nas, bo jesteś na łatwej drodze, by udać się do cukierkowego królestwa.- Chrząknął i odepchnął mnie,  by zrobić sobie przejście.

Jak on mnie denerwuje! - krzyknęłam w myślach.

-10.00-

Patrole już wróciły, a ja własnie ogarniałam się na podróż. Związałam porządnie włosy, ubrałam się w czerwoną koszulkę i czarną kamizelkę.
Na nogi weszły szaro-beżowe bryczesy.

Zrobiłam  makijaż, taki jak zawsze. Lekkie cienie na oczy, bronzer, trochę podkładu, no i jakaś nude szminka.

Wyszłam z pokoju i poszłam do stajni.

-Hej, Khaan.
-Witaj, Sabine. Znowu coś na broiłaś...
Nie możesz, już zaraz mnie Tobie odbiorą.-
-Możecie wszyscy się przestać wtrącać w moje sprawy?!  Zresztą jesteś tylko koniem.- Byłam zła, bardzo zła.
- Spokojnie, tylko chcę Ci coś ważnego przekazać. Na podróż odbiorą mi głos.-
- Naprawdę?! Nie ja go zabije, w końcu trzeba to zrobić. On mnie dobija!
- Spokój, a teraz osiodłaj mnie i przyszykuj się do podróży, tam w siodlarni Katja przygotowała Ci posiłek, weź go i ukryj w torbie na siodło.
-Dobrze...- odpowiedziałam zgodnie z ...
Czy ja własnie słucham się konia?

A więc wzięłam siodło, przyprowadziłam Khaana na korytarz i zaczęłam go czyścić i siodłać.

"Jeźdźcy Mroku"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz