Rozdział 2

100 9 4
                                    

Per. Nathan
obudziło mnie pukanie do drzwi otworzyłem powoli oczy i spojrzałem na zegarek była 7:27 pewnie to mama z babcią, wstałem i zszedłem na dół by otworzyć drzwi gdy je otworzyłem zobaczyłem dwóch policjantów - czy ty jesteś Nathaniel Monet? - spytał jeden z policjantów - tak o co chodzi? - odpowiedziałem nie pewnie tym razem nic nie zrobiłem - mamy przykrą informacje dla ciebie i twojej siostry - powiedział drugi policjant po jego słowach zacząłem sie stresować - jaką? - spytałem zestresowany - wasza mama i babcia w drodze do szpitala miały wypadek wjechał w nie pijany kierowca nie przeżył nikt. - powiedział bez żadnych emocji policjant a mi zaczęło sie robić słabo miałem mroczki przed oczami po chwili upadłem zanim odleciałem do końca usłyszałem płacz mojej siostry i głosy policjantów.

Per. Hailie godzina 8:13
czekałam razem z policjantami aż mój bliźniak sie obudzi nie mogłam uwierzyć że mama i babcia nie żyją jeszcze wczoraj śmiałyśmy sie i rozmawiałyśmy ze sobą a teraz one nie żyją - zaraz przyjedzie pani z opieki społecznej - powiedział policjant a ja kiwnęłam głową po czym spojrzałam na mojego brata zaczął otwierać swoje oczy - co sie stało...? - spojrzał na mnie - czemu płaczesz? - spytał mnie - mama i babcia one nie żyją! - krzyknęłam zła na niego - co..? - powiedział przestraszony - tak za chwile powinna być pani z opieki społecznej i powie wam co z wami będzie - powiedział drugi policjant.

Per. Nathan
zacząłem płakać wstałem i pobiegłem na górę do mojego pokoju słyszałem że ktoś biegnie za mną po chwili słyszałem pukanie i krzyki - otwórz drzwi nate prosze! - krzyknęła hailie ale ja nie posłuchałem usłyszałem mocniejsze pukanie - nic sobie nie rób! - krzyknął policjant - nate prosze! nie rób mi tego! wiem że nigdy nie mieliśmy dobrych relacji ale nie chce jeszcze ciebie stracić!! - krzyknęła moja siostra płacząc powoli wstałem i zacząłem podchodzić do drzwi i powoli je otworzyłem do mojego pokoju weszli policjanci i hailie po chwili usłyszałem pukanie to pewnie pani z opieki społecznej zacząłem płakać jeszcze głośniej - juz spokojnie nate przepraszam.. - powiedziała.. Hailie? nie moge w to uwierzyć ona mnie przeprosiła ja juz nie wytrzymałem i rozkleiłem sie do końca cały sie trząsłem nie mogłem się uspokoić nie mogłem złapać oddechu czułem sie jakbym się dusił - nate spokojnie jestem tu twoja starsza siostra tak? juz ciiii - powiedziała hailie a ja sie w nią wtuliłem usłyszeliśmy kroki to była pani z opieki społecznej podeszła do nas - cześć nazywam sie Joanna jestem z opieki społecznej - powiedziała miło pani Joanna spojrzałem na nią - co z nami będzie? - powiedział hailie płacząc i przytulając mnie - wasi bracia do was przyjadą - powiedziała pani Joanna a ja wyszerzyłem oczy tak jak hailie - jacy bracia? - powiedziała hailie - no tak, macie pięciu starszych braci dziś do was przyjadą będą koło 11 bo lecą z Pensylwanii - powiedziała pani Joanna - o-okej.. - powiedziałem po czym spojrzałem na hailie - moge sie położyć? - spytałem a hailie kiwnęła głową a ja skierowałem sie w strone łóżka i sie na nim położyłem po czym zasnąłem.

Per. Hailie godzina 11:32
rozmawiałam z panią Joanną aż nagle usłyszałam dzwonek do drzwi pewnie to ci "bracia" poszłam i otworzyłam zobaczyłam piątke mężczyzn pani Joanna sie z nimi przywitała i ich zaprosiła - witaj hailie mam na ime Vincent jesteśmy twoimi braćmi, gdzie jest twój bliźniak? - powiedział Vincent a ja zeskanowałam ich wszystkich wzrokiem - nate śpi zasnął dwie godziny temu z wycieńczenia - powiedziałam a Vincent kiwnął głową - przyprowadzisz go tutaj? - spytał blondyn - tak - odpowiedziałam po czym skierowałam sie na góre, weszłam do pokoju neta'a i zaczęłam się budzić - nate wstawaj - powiedziałam a on zaczął otwierać oczy - co się stało? - spytał - nasi bracia przyjechali - po moich słowach mój brat wstał a ja go zaprowadziłam na dół do braci - dzień dobry - powiedział nate a nasi bracia spojrzeli na niego - dzień dobry - powiedział Vincent.

Per. Nathan
- dzień dobry - powiedział mój "brat" - Nazywam sie Vincent to jest will - wskazał na blondyna - to Dylan - wskazał na umięśnionego chłopaka - to shane i tony - wskazał na bliźniaków - dobrze juz was miec - powiedział shane i mnie przytulił - dobrze spakujcie sie i jedziemy bo mamy samolot o 13:41- powiedział Vincent a ja i hailie poszliśmy sie pakować. Gdy sie spakowaliśmy zeszliśmy na dół gdzie czekali na nas bracia bez pani Joanny pewnie juz poszła - dobrze jedziemy - powiedział Vincent.

Skip time godzina 21
jest nawet okej u tych braci są spoko - jutro do szkoły eh - powiedziałem do siebie nie myśląc o szkole poszedłem sie umyć i poszedłem spać.

-------------------------------------------------------
hejka! mam nadzieje że spodobał wam sie ten rozdział generalnie to cały ten rozdział sie nie klei i może być cringe i no miłego dnia lub nocy! ☺️👋🏼

Słowa: 756

~ ten groszy bliźniak ~ Rodzina Monet Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz