Aiden

68 1 1
                                    


Wiele słyszałem, że po śmierci ukochanej osoby możliwe są halucynacje i nawet odczuwa się jej obecność, ale kurwa to było coś zupełnie innego. Aż osobiście mnie przerażało.

Ona nie żyje, Aiden ogarnij się.

Duch Esmeray ( tak uznajmy) podszedł bliżej mnie, a kąciki jej ust uniosły się w pięknym uśmiechu, którego mi tak brakowało.

Kurwa. Kurwa. Szlag.

- To ja, Aiden. - znów usłyszałem jej głos. Stała dosłownie kilka kroków przede mną. Wyglądała, jak żywa w czarnej koronkowej sukience, powiewającymi włosami na wietrze, jedynie blada ale jej oczy.... Boże, były cudowne.

Przepadałem ( po raz drugi )

Co do kurwy się ze mną działo?

- Esmeray?

Codziennie o niej myślałem i o tym, jak bardzo nasze życie mogłoby wyglądać inaczej gdyby... Właśnie czy ona żyje, czy to tylko moja pieprzona halucynacja??

Mniejsza ten chuj Nikolai ma szczęście, że nie żyje, bo sam bym go zajebał gołymi rękami. Nie cierpię skurwiela. Przez niego i jej ojczulka przeszła tak wiele...

Mój piękny księżyc.

Zmora znów się odezwała, na co otrząsnąłem się, zaciskając szczękę.

- No spierdalaj. - odparłem przez zęby z wyczuwalnym bólem w głosie. Tylko ona by czuła, że cierpię.

- A więc tak wita się ludzi po śmierci, co? Ciekawe.

- Co? - ocknąłem się w tej samej chwili, prychając na jej sarkazm. Ona tu była?

Esmeray Moon żyła?

Kobieta dotknęła mojego ramienia, a ja... zastygłem w miejscu, na szczęście na kilka sekund. Wahałem się ale...

Pierwsze, co zrobiłem to wtuliłem jej ciało do swojego, całując ją w czubek głowy. Była zimna. - Wróciłaś do mnie...

Ona tu była. Chaos w głowie całkowicie ucichł.

- Kurwa. Nie wiem co powiedzieć. Esme... - wyszeptałem drżącym głosem, za co siebie nienawidziłem.

- Tęskniłeś?

- Kurwa... Co.. to.. za.. pytanie? - wykrztusiłem ledwie, całując ją w policzki, gdy w dłoniach trzymałem delikatnie jej żuchwę. Nie byłem w stanie pojąć, jak do cholery ona tu stała. Żywa. Przede mną.

Ja pierdole, a co jeśli to tylko sen?

- Jestem tu naprawdę. - odparła, jakby czytała mi w myślach.

Ponownie uchyliłem powieki, mimowolnie dotykając drugą dłonią nagrobka.

- Żyjesz? Przysięgam, żmijo- urwałem w pół zdania, gdy nachyliła się nad moim uchem, by wyszeptać kilka słów, od których mnie zmroziło, nie powstrzymując się od krzyku.

- Jak, kurwa, sfingowałaś swoją śmierć? Umierałaś mi na rękach... - odparłem łamiącym głosem.

To popierdolone. Co ona ze mną zrobiła?!

Pokonała mnie kobieta. Jezu Chryste.

Nigdy nie przyznałbym tego na głos, nawet przed sobą. Tym bardziej przed sobą, że miałem ochotę dać teraz upust swoim emocjom.

Kiedyś miałbym po prostu wyjebane, a teraz...

- Grób jest pusty. - odezwała się ponownie, na co prychnąłem w szoku.

- To jest już jakiś jebany żart, czy co? - zmarszczyłem brwi, trzymając ją za rękę. Nie wyglądała,jak wtedy... W sensie nie było nigdzie śladów krwi, jak żywa. Jak nowonarodzona.

Dosłownie i w przenośni.

Owszem nie było mnie na pogrzebie, psychika mi w tamtym czasie nie pozwoliła, ale... to była już gruba przesada.

Nicholas i Zane nic mi nie powiedzieli.

- Zaplanowałaś to? Moje cierpienie? Jesteś z siebie dumna? - rzuciłem z żalem w głosie, dopóki nie przyciągnęła swoich ust do moich uciszając mnie, a ja gwałtownie odwzajemniłem jej pocałunek, opierając ją o jej nagrobek.

- Wszystko ci wyjaśnię... - obiecała szeptem, a ja poczułem ścisk żołądka, a potem nastąpiła ciemność.


____________________________

Znowu mi łzy poleciały...

Kocham ich historię i nigdy o nich nie zapomnę...

... dlatego stworzyłam coś od siebie, będzie ciekawie ...

Czekajcie na next <33

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Oct 05 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

White Agony - Another Universe 🌙✨Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz