- Marzenia są niczym jeżeli nie staramy się ich spełnić. - rozległ się jego głos po całej sali, kiedy przejechał scyzorykiem po szyi jednego z tych nieznośnych stworzeń, mrucząc coś pod nosem. Odsunął się od ciała, które opadło bezwładnie na ziemię i dołączył do ich grupy szukającej bez celu bezpiecznego miejsca.
Epidemia zombie zawładnęła już całym miastem, a może większą częścią województwa, i rozprzestrzeniała się w coraz szybszym tempie, radio jako jedyny kontakt ze światem żywych pomagał im zbierać informacje, które były mało przydatne ale zawsze głos jeszcze nie umarłej osoby dodawał im siły do dalszej walki. Szli przez autostradę w zwartej grupie a za nimi kroczyły w swoim wolnym tempie umarlaki, które nie mogły ich dogonić co zwiększało przewagę grupy w ucieczce.
- Jak długo to może jeszcze potrwać? - odezwała się 5 letnia Katy. Mimo swojego wieku rozumiała całą sytuację, i wiedziała że nie jest już na tyle bezpiecznie by mogła krzyczeć, bawić się i oddalać się od grupy. W swojej małej dłoni trzymała małego brudnego pluszaka, który być może dawał jej poczucie bezpieczeństwa.
- Spokojnie, to nie potrwa długo, możesz być spokojna. - uśmiechnął się 18 letni Jaś i przykucnął przy dziewczynce głaszcząc ją delikatnie po głowie - Damy radę mordeczko.
Dziewczynka jak na magiczne słowa uniosła głowę w górę z szerokim uśmiechem, jakby chłopak dodał jej otuchy i nadzieję na ocalenie. Droga przed nimi dłużyła się niemiłosiernie ale szli zawzięcie póki nie zaczęło się robić ciemno, to jedna z najgorszych rzeczy w tamtym czasie, mała widoczność, można było się zgubić. Stanęli przed wejściem do lasu patrząc w głąb niego pustymi oczyma. Chłopcy zawsze dowodzili grupą a głównie Jasiek, był przywódcą jednak dochodziło do sporów między innymi, zwłaszcza podczas trudnych wyborów, jednak zawsze to osiemnastolatek wygrywał i musieli robić to co nakazywał. Tym razem cała grupa była przeciwna wejścia do ciemnego lasu mimo tego że mogło tam być jedyne schronienie na noc. Zwierząt nie było tam już prawie wcale, wszystkie zostały zagryzione i pożarte przez te nieludzkie stworzenia, które jeszcze kiedyś żeby zjeść mięso szli do sklepu a teraz polują na nie i zagryzają. Wszyscy jednogłośnie wyrazili sprzeciw wchodzenia do lasu, który mógł być ich schronieniem a zarazem miejscem najgorszych koszmarów, chociaż mogło się wydawać że gorzej niż jest już być nie może ale po co się narażać na stratę członków grupy jeżeli można znaleźć bezpieczne miejsce gdzieś na łące czy przy ulicy.
Po godzinie dalszej wędrówki po autostradzie znaleźli mały dom, w którym świeciły się światła. Było późno więc w normalny wieczór każdy świeci w domu światło ale to nie był normalny wieczór, bo zapalając lampki człowiek był narażony na atak zombie, każdy o zdrowych zmysłach o tym wiedział, przynajmniej zakrycie okien jakimiś kocami pomagało w ukrywaniu się, dlatego postanowili sprawdzić czy może ukrywa się tam jakiś ocaleniec.
- Niech dziewczyny zostaną tutaj z Tobą, a my pójdziemy to sprawdzić i po was wrócimy. - skierował swoje słowa Jasiek do Rembola, mimo że każdy znał swoje imiona to używali przezwisk, było im w ten sposób wygodniej się do siebie zwracać, a nikomu z grupy to nie przeszkadzało. Chłopak zgodził się żeby zostać i w razie potrzeby obronić dziewczyny, na co one także przystały, jednak Lara, zawsze nieustraszona dziewczyna z łukiem zaczęła protestować, i ruszyła razem z chłopakami szykując się do strzału w razie potrzeby.
Skkf powoli uchylił drzwi od domu, i odsunął się od nich gdy Jasiek stanął przy ścianie z bronią przygotowaną do ostrzału. Policzył do trzech obserwując swoich towarzyszy, i kopnął drzwi od razu wskakując do środka domu. Rembol w tym momencie z 2 dziewczynami, 8 letnim Natem i małą Katy stał na autostradzie obserwując każdy ruch krzaków.Jeżeli wam się spodoba to zostawcie gwiazdkę czy nawet komentarz, i napiszcie czy mam kontynuować czy dać spokój.
Elo!