41

424 36 4
                                        

Ogłoszenia duszpasterskie: od teraz przez jakiś czas rozdziały będą miały inną formę, ale przez to będą pojawiać się częściej. Kolejny będzie 13 października :) W tej części opowiadania chcę zmienić styl, ale to tak jak mówię, tylko na jakiś czas. Ten rozdział dedykuję NieSpermNaMnie <3


Hermiona z cichym westchnieniem opadała na czerwoną kanapę w pokoju wspólnym Gryfonów, patrząc na skąpy list jaki otrzymała dzisiejszego wieczora od Jacka. Był wyjątkowo krótki jak na niego, ale chłopak zaczynał właśnie naukę na Medycznym Uniwersytecie, dlatego wcale się nie dziwiła, że nie miał czasu się rozpisywać. Mimo wszystko chciałaby zobaczyć na pergaminie coś więcej niż kilka pośpiesznie skleconych zdań o tym jak mu minął pierwszy dzień na uczelni. Miała nadzieję, że to nie jest początek ich końca.

Spędzili cudowne wakacje. Mimo obecności przyjaciół bawiła się w Japonii z Jackiem najlepiej w swoim życiu. Całe dnie zbierali kasztany, a wieczorami bawili się przy ognisku, pijąc sake, jedząc ramen i sushi, a na weekendy wyjeżdżali do Tokyo, Osaki i innych słynnych miejscowości. Właściciele farmy jadalnych kasztanów pozwolili jej i Jackowi spać razem, co sprawiło, że wakacje były jeszcze bardziej udane.

Nie spodziewała się, że się zakocha w Jacku. Sądziła, że to tylko lekkie zauroczenie, bo chłopak był naprawdę nieziemsko przystojny. Potrzebowała oderwać się od nauki i wyszumieć, a on zapewniał wszystkie doznania jakich potrzebowała. Ale z czasem okazało się, że myśli o nim, gdy go nie ma, że zastanawia się nad tym co chłopak robi w danej chwili i że ogólnie jest nim o wiele bardziej zainteresowana niż by tego chciała. Swoje uczucia do niego potwierdziła, gdy Jack wzbudził swoją osobą ogólne zainteresowanie wśród Japonek, co doprowadzało Hermionę do szewskiej pasji.

Wtedy uświadomiła sobie, że jej uczucia już dawno przestały być tylko głupim zauroczeniem, które nic nie znaczy, a zmieniły się w realne zakochanie. Jak mogła być taka głupia i się zakochać? Teraz, jego nie ma, a ona tęskni jak nienormalna.

Stopa Harry'ego wbiła jej się w brzuch, gdy chłopak zmieniał pozycję na kanapie. Spojrzała na niego z mordem w oczach, ale Potter był tak pochłonięty pisaniem listu, że nawet jej nie zauważył.

Od ogłoszenia wyników SUMÓW minęły trzy tygodnie. Dzisiaj przyjechali pociągiem do Hogwartu, aby zacząć nowy rozdział, szósty rok. Pojawili się prawie wszyscy. Prawie, bo nie było z nimi Draco. Jeden powyżej oczekiwań, kwitnący pomiędzy wybitnymi jak pokrzywa wśród bratków, kłuł w oczy swoją odmiennością, przekreślając drogę, którą Draco wybrał jako swój plan A.

Hermiona nie była przy nich, gdy otrzymali listy, ale widziała ich tydzień później, kiedy spotkali się całą paczką na Pokątnej. Całą nową paczką. Draco blady i załamany, z podręcznikiem do francuskiego, którego musiał w trybie natychmiastowym odświeżyć. Harry milczący, pocierający miejsce, gdzie pod koszulką znajdował się jego tatuaż. Gdy powiedzieli im, że Malfoy ma zamiar dokończyć naukę we Francji, Granger nie wiedziała który z nich był bardziej załamany. Zaczęli ich pocieszać.

Przecież to tylko dwa lata szkoły. Potem Draco pójdzie na jeden rok na uczelnie na kontynencie i po roku przeniesie się do tej samej szkoły, w której teraz jest Jack. Te trzy lata upłyną im jak z bicza strzelił, zanim się obejrzą będą święta, potem ferie zimowe, kolejne święta, wakacje i proszę siódmy rok. A zaraz po nim koniec szkoły i będą mogli być razem tak długo jak im się będzie to podobało.

Przecież nic się między nimi nie zmieni. Chyba nie było w tej szkole ludzi tak pewnych swoich uczuć jak tych dwoje. Jeśli ktokolwiek miałby przetrwać, to właśnie oni. Próbowali im wytłumaczyć, ale ich argumenty nie przekonywały ani Harry'ego ani Draco. Hermiona próbowała uzmysłowić im, że osiemdziesiąt sześć procent związków na odległość się kończy to znaczy, że mają aż czternastoprocentową szansę, ale oboje prawie zwymiotowali na wieść, że ponad trzy czwarte par się rozchodzi.

Dobrze, że od razu ze sobą nie zerwali i postanowili spróbować, bo jakby któryś się poddał bez walki to Ron był gotowy im przywalić. Nie po to chodzili wokół siebie przez ostatni rok, aby teraz kończyć to ot tak.

- Gnieciesz mnie. - syknęła, gdy Harry ponownie kopnął ją, zmieniając pozycję. Potter mruknął przeprosiny, nie przerywając pisania i wciąż wciskając jej stopę w okolicy wątroby. Spojrzała na Rona, szukając zrozumienia, ale przyjaciel wzruszył tylko ramionami, pisząc list do bliźniaków, którzy też odeszli ze szkoły i planowali otworzyć sklep. Ron po zakończeniu edukacji miał zamiar im pomagać w interesie.

-Ron, powiedz mu coś.

- I tak nic do niego nie dociera. - odpowiedział, kończąc swoją wiadomość i przyglądając jej się z dumą. - Napisałem Fredowi listę moich pomysłów. Z ostatniej był mega zadowolony. Powiedział, że Uszy Dalekiego Zasięgu to świetny wynalazek.

- Uszy czego?

- Dalekiego Zasięgu. Możesz podsłuchiwać rozmowę, będąc jednocześnie bardzo daleko od rozmówcy.

- Jak to miałoby działać?

- O, to proste. Zaplanowałem to tak, że...

Harry zakończył list, nieświadomy o czym Ron i Hermiona rozmawiają. W sumie, mógłby się zacząć zamek palić, a on i tak by tego nie dostrzegł. Śledził wzrokiem koślawe litery myśląc czy chce coś jeszcze zawrzeć w liście, ale chyba był gotów, aby zawołać Hedwigę i go wysłać.

Kochany Draco,

Jak minęła Ci podróż? Opowiedz mi o nowej szkole, jak wyglądają dormitoria, czy jedzenie jest smaczne i ogólnie jak się tam czujesz? Hermiona chce wiedzieć, jak wygląda ich biblioteka, a Ron mówi, żebyś przemycił jakieś francuskie techniki latania na miotle. Mi na tym nie zależy, chociaż chyba powinno skoro jestem kapitanem.

Podróż Hogwart Express nigdy nie była tak dziwna. Zajęliśmy razem z Pansy i Blaise przedział, jedno miejsce było puste i każdy czuł, że powinieneś z nami być. Hogwart też wydaje się jakiś pusty bez Ciebie. Kogo będę obserwował jak biega o nieludzkiej godzinie?

Ech, koniec użalania się! Przysięgałem Ci, że nie będę się smucił i załamywał i że będę silny, a już w pierwszym liście prawie płaczę. Wiem, że damy radę i już odliczam dni do Bożego Narodzenia! Nie mogę się doczekać spędzenia ich z Tobą.

Kocham Cię i będę dzielny. Szkoda, że listy będą szły tak wolno. Mugole jednak są od nas mądrzejsi. Wiesz, że mają telefony komórkowe i jak coś napiszesz to druga osoba ma to w następnej minucie, niezależnie gdzie się znajduje. Musi mieć tylko dostęp do internetu. A my? Sto lat za mugolami. Zanim Hedwiga doleci i wróci z listem, miną trzy dni. Trzy dni bez kontaktu z Tobą. Mam nadzieję, że nie oszaleję.

Kocham Cię

Twój Harry

Spojrzał na list krytycznie i wymazał te najbardziej płaczliwe kawałki. Nie miał ochoty dołować Draco jeszcze bardziej. Oboje nie byli zadowoleni z tej sytuacji, ale nie mieli innego wyjścia jak ją przetrzymać.

Zakleił list, podszedł do okna i przywołał Hedwigę. Sowa zjawiła się po kilku minutach. Gdy powiedział jej do kogo ma zanieść list, ptak spojrzał na niego ze złością i oburzeniem, ale posłusznie wzniosła się w powietrze. Czekało ją kilkaset kilometrów i Harry wiedział, że ma mu za złe tę wyprawę. Obiecał sobie, że przy następnej wizycie w Hogsmeade kupi Hedwidze jak najwięcej sowich smaczków się da 

Sentire tuum gustum #drarry ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz