ROZDZIAŁ 12

13 3 0
                                    


Mieszkał w Azaelei całe życie. Znał króla i królową. Widział ich małą córeczkę.

Mieszkał w Azaelei, podczas oblężenia Caterine. Widział ucieczkę małej Roseline. Był pewny, iż księżniczka nie przeżyje sama w lesie.

Wielu ludzi uciekło, lecz on nie zamierzał. Stolica była jego domem, w tych dobrych, jak i złych chwilach.

Od tragedii minęło dziesięć lat.

Przyzwyczaił się do widoku surowych budowli i zachmurzonego nieba. Przywykł do bezlitosnego panowania czarodziejki.

Jak zwykle, gdy rano maszerował do pracy główną drogą, obserwował otoczenie. Nic nadzwyczajnego.

Te same martwe drzewa.

Ten sam chodnik.

Ta sama fontanna.

Ten sam kwiat...

Gwałtownie przystanął.

Przy fontannie rzeczywiście, spod suchych gałęzi wyrastała delikatna, mała róża. Była piękna, niezwykła.

W całej Plumerii od lat nie wyrosła żadna żywa roślina, natura zwyczajnie umarła. A jednak miał przed oczami najprawdziwszy kwiat.

Pomyślał wtedy o innej róży. O dziewczynce, którą nazwano na cześć tego magicznego, legendarnego kwiatu. Znał wiele opowieści i mimo swego wieku, wierzył w nie wszystkie. Wiedział, co oznaczała ta mała roślinka.

Oznaczała bowiem, iż ktoś silnie związany z tym miejscem odzyskał nadzieję. Nikt zwyczajny. O nie, ta dziewczyna nie miała w sobie ani grama zwyczajności. Była pełna magii i nowej nadziei.

Księżniczka Roseline żyła!

I wygląda na to, że jej silna wiara w powodzenie, pobudziła do życia te małe kwiatki. Kwiaty nadziei. Księżniczka żyła i wyzwoli poddanych spod rządów złej królowej.

- Ej ty! Na co się gapisz? Powinieneś być w pracy. – To głos Mrocznego Rycerza.

W rzeczy samej, powinien być w pracy, ale nie mógł oderwać wzroku od róży.

Nagle zamarł.

Catarine nie mogła odkryć roślinki. Nie wiedział, czy wierzyła w opowieści. Powinna. Sama przecież do nich należała. Każdy znał legendę o Hope, choć nie każdy uważał ją za prawdę. Zasłonił sobą kwiat i spojrzał Rycerzom w oczy.

- Co ty tam ukrywasz? – Jeden z nich, szarpnął go, przewracając na chodnik. – Jej Królewska Mość wpadnie w furię. – Mruknął Mroczny, o jasnych włosach.

Wyrwał kwiat, który spowodował niewyjaśniony bol w klatce piersiowej mężczyzny. Szedł w ciszy i spokoju, prowadzony przed oblicze monarchini. Wiedział, co go spotka, nie odczuwał strachu.

Jego los był niczym, wśród tylu niewinnych ludzi, których czekało zbawienie. Mógł zginąć. Umarłby niejednokrotnie, jeśli jego śmierć miała stać się krokiem naprzód w dopełnieniu przeznaczenia księżniczki.

Nigdy więcej nie zobaczył drzew, chodnika ani fontanny.

Jego ciało pochłonął mrok. 

Kwiat Wykuty MieczemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz