Następne tygodnie w Tudanca minęły Elianie bez większych niespodzianek, zaczęła liczyć dni, od kiedy tam przebywa. Wtedy był wieczór dwunastego, na początku poczuła lekki zapach spalenizny, ale postanowiła go zignorować. Gdy zaczął narastać i usłyszała krzyki ludzi, wybiegła z domu, przeczuwając najgorsze. Zobaczyła w oddali palące się domy, a ogień z zatrważającą prędkością zbliżał się do zamieszkanej przez nią części wioski. Porwała ją fala ludzi, którzy stracili nadzieję i nawet nie próbowali ugasić pożaru. Wraz z mieszkańcami dotarła, aż do podnóża góry, na której stało Tudanca, albo to co z niego zostało. Przechadzając się między zgliszczami domu, była przerażona ogromem zniszczeń, ale podziwiała moc żywiołu. Nie miała pojęcia czy ktoś zginął, ale poznała tu kilka osób, szczególnie zżyła się z Cruzo, nie była gotowa na kolejne straty. Miała jednak wrażenie, że widziała go pośród uciekających, pozostawała więc dobrej myśli. Uklękła przy związanym z tajemnicą Tudanca biurku i natychmiast poczuła ciężar pistoletu u jej boku. Z cennego mebla zostało kilka desek, o ocaleniu listu lub zdjęcia, nie było co marzyć. Eliana patrzyła na ludzi chodzących po ruinach, jakby była dla nich niewidzialna. Poczuła, że uczestniczy w ważnym rytuale, który jej nie dotyczy, każda z tych osób, żegnała się ze swoim dotychczasowym życiem, ale prawie nikt nie uronił łzy. Zapalali świece przed swoimi domami, tak jak nad grobami zmarłych, Eliana zrobiła to samo, tylko po to aby nie odstawać od reszty. Gdy wyszli z terenu wsi i zeszli ze wzgórza, zniszczone Tudanca lśniło setkami płomyków. Dziewczyna udała się na wieczorny pociąg do Madrytu, zostało jej trochę pieniędzy, wystarczająco na skromne życie w mieście. Za nią na stację udało się parę osób, którzy również nie mogli zostać w tych okolicach. Usiadła na peronie i obserwowała przechodzące obok postacie, te które nie miały pojęcia o istnieniu Tudanca. Może dowiedzą się o nim dopiero z gazet, które będą czytać w domu, przy kominku, w którym buzuje niszczycielski żywioł. Koło niej usiadł Cruzo, z którym przez ostatnie dni zdążyła się zaprzyjaźnić. Nie chciała strzępić języka na niepotrzebne słowa, była koło niego i razem patrzyli się w gwiazdy, w których żadne z nich nie widziało dla siebie przyszłości. Po kilku chwilach, usłyszała zbliżający się pociąg, kolejny w jej życiu. Parsknęła z ironią i natychmiast zawstydziła się, gdy napotkała krytyczne spojrzenia. Wraz z innymi wsiadła do pociągu, którym podróże wciąż napawały ją strachem. Nie była w stanie zasnąć, tylko z niepokojem patrzyła się przez okno, gdy Cruzo usiadł obok niej i położył rękę na jej ramieniu. Oparła się o niego, patrzyła w przemijające za oknem krajobrazy i niezmienne gwiazdy. Gdy dojechali na miejsce, do Madrytu, był środek nocy. Eliana zamówiła pokój w motelu, tam gdzie większość ludności Tudanca, stanęła w otwartym oknie i patrzyła na nocne życie tego wielkiego miasta. Pod nią, mimo tak późnej pory, przechodziły tłumy ludzi roześmiani imprezowicze, zmęczeni biznesmeni, szczęśliwe pary, lekarze idący na nocną zmianę, ale była dla nich niewidzialna. W małej wsi jaką była Tudanca, wszyscy się znali, co miało też swoje wady, ale Eliana zawsze wiedziała do kogo się zwrócić. Tutaj mieszkały miliony ludzi, było ich zbyt wiele. Przeciskali się między sobą jak w wyścigu szczurów, w którym żaden z nich nie wiedział po co biegnie. Otrząsnęła się ze swoich przemyśleń, a wręcz zaśmiała się w duchu ze swojego, zupełnie niepodobnego do niej filozoficznego nastroju. Pomyślała, że pewnie zmiana miejsca wpływa na nią w ten sposób.
CZYTASZ
Mystery Legacy
Teen FictionRodzice Eliany umierają, ale z jej spadkiem dzieje się coś dziwnego. Czemu jej ojciec nie zostawił jej majątku? Co wspólnego ma z tym wieś Tudanca? I jak powiązany jest z nią nowo poznany Cruzo? Jeśli jesteś chętny/a poznać odpowiedzi na te pytania...