Czas: ???
Miejsce: ???
Perspektywa: Nicole Anderson
Siedziałam przed Slendermanem w jego gabinecie. Okazało się, że to on był odpowiedzialny za to wszystko. Koszmary, złe samopoczucie, omamy słuchowe, nieprawidłowe działanie sprzętów elektronicznych. Właśnie wysłuchałam monologu tego dziwnego czegoś. Patrzyłam na niego spod byka, siedząc podkulona na fotelu. Było mi tu niebotycznie zimno, więc sama siebie obejmowałam, próbując się zagrzać. Tim stał niedaleko regałów z segregatorami. Obserwował mnie, co sprawiało, że czułam się jeszcze bardziej niekomfortowo w tej sytuacji.
— Więc jak widzisz... możemy zapewnić ci tu bezpieczne warunki, za które tak jak reszta porobisz parę rzeczy dla mnie — odezwała się ta dziwna zjawa.
— I aby mnie tu ściągnąć, użyliście podstępu i siły, a teraz mam jeszcze dla ciebie pracować? — fuknęłam, ale dość niepewnie.
— Osoby, które były odpowiedzialne za twoje ściągnięcie cię tutaj zostaną z tego rozliczone — stwierdziło to coś, a kątem oka widziałam lekkie poruszenie się Tima.
— Rozliczone? — mruknęłam.
— Tak, każda niesubordynacja niesie ze sobą konsekwencje. Nie kazałem używać siły — wyjaśnił.
— Co im zrobisz? — zapytałam nagle.
Nie do końca wiedziałam, dlaczego zapytałam. Może tknął mnie coraz bardziej przebijający się niepokój Tima, co mnie zaskoczyło, ponieważ wydawał się człowiekiem, nie bojącym się zbyt wielu rzeczy. Ale też ten lęk nie był zbyt wyraźny. Może na siłę się doszukuję? Zresztą nawet jak się boi, to nie powinno mnie w ogóle to interesować. A nawet powiem więcej, powinnam się cieszyć, że ktoś da mu po dupie. Jednak chyba sumienie mnie gryzło z powodu własnego lęku przed Slendermanem. On potrafi bardzo dużo, za dużo... Jego granica wymierzenia kary wzbudzała we mnie złe przeczucia.
— Zależy od tego w jak dużym stopniu odbiegli od moich zaleceń — odparł, a w jego głosie nie było słychać ani irytacji, ani frustracji czy zniecierpliwienia.
Było to dla mnie niezrozumiałe, bo teraz męczyłam go pytaniami i wyszło na jaw, że jego pracownicy a zarazem podopieczni nie wykonali jego zaleceń. Przynajmniej on tak twierdzi. Ale czy to prawda? Może robi mnie w konia, abym po prostu przytaknęła na jego warunki. Chociaż jego układ wydawał się dość kuszący. Mieszkanie na totalnym zadupiu ze świętym spokojem za wykonywanie drobnych usług dla niego. To i tak wydaje się za mało, biorąc pod uwagę jak dużo mi oferuje. Ale czy powinnam na to przystać? W końcu kwestia transparentności w sprawie mojego znalezienia się jest nie jasna i myślę, że nigdy nie dowiem się prawdy. Poza tym czy Slendermanowi powinnam odmówić? Patrząc na jego umiejętności, jestem sceptycznie nastawiona do odmowy. Chyba będę musiała się zmierzyć z nowymi znajomościami oraz stresem z tajemniczymi usługami, które będę musiała świadczyć w ramach odwdzięczenia się.
— Może obędzie się bez? — mruknęłam.
— Dlaczego? — zapytał.
— Chciałabym wyjaśnić to z nimi we własnym zakresie — odpowiedziałam.
— Rozumiem — przytaknął. — Jednak nie będę tolerował drastycznego samosądu — pouczył mnie, a ja przytaknęłam.
Wyszłam z jego gabinetu, a zaraz po mnie Tim. Drzwi za nami zniknęły, a ja się lekko wzdrygnęłam. Spojrzałam niechętnie na Tima, a on na mnie. Miał mocno zaciśniętą szczękę. Chwilę zajęło mi, aby zauważyć, że ma mocno zaciśnięte pięści. Nieco się speszyłam.
CZYTASZ
Przystosowanie ○ Masky x OC
FanfictionW rezydencji pojawia się ktoś nowy. Problematyczna Nicole znowu się musi do czegoś przystosować i odnaleźć się w nowej roli. Masky ma być jej partnerem w pracy, której jednak nie chce z nią wykonywać. Tłumaczy się, że nie chce być odpowiedzialny za...