ROZDZIAŁ DRUGI

462 78 21
                                    

Witam Was w drugim rozdziale. Dzisiaj wejdziemy do głowy Evrina Cranstona. Będę ogromnie wdzięczna za aktywność pod hasztagiem i komentarze <3

#PieknoMilczeniaWS

EVRIN

Siedziałem rozparty na fotelu w swoim gabinecie. Palcami jednej dłoni postukiwałem w twarde oparcie, zaś drugą zaciskałem na kieliszku z winem. Obracałem go to w jedną, to w drugą stronę i wodziłem wzrokiem po krwistoczerwonej cieczy.

Barwą przypominała kolor jej ust w dniu, kiedy pocałunkiem rozmazałem na nich szminkę po raz pierwszy. Nigdy nie zapomniałem też czarnych smug na policzkach, gdy deszcz, w którym wtedy staliśmy rozmywał tusz z jej nieziemsko długich rzęs.

Kailyn Ferrell.

Kobieta, której pozwoliłem doszczętnie się zrujnować.

Za każdym razem, gdy przywodziłem w myślach to imię i nazwisko, coś nieznośnie kłuło mnie w klatce piersiowej. Nienawiść i pożądanie. Nieczysta mieszanka. Zabiłbym za to, by już nigdy nie poczuć jej dotyku na swojej skórze, ale jednocześnie oddałbym wszystko, by znów była tylko moja. To właśnie ona sprawiła, że przestałem ufać samemu sobie. Ta mała piekielna istota jako jedyna na świecie dokładnie wiedziała, w jaki sposób mnie złamać.

Każde słowo i każdy uśmiech, którym mnie obdarzała był jak cierń wbity w sam środek moich wnętrzności. Czasami myślałem nawet, że czerpała z tego jakąś perwersyjną przyjemność. Teraz siedząc tutaj samotnie czułem jedynie gniew choć nie mogłem ukrywać, że wspomnienie o jej ciele drżącym pod moim dotykiem sprawiało, że zalewała mnie fala gorąca. Ferrell była niczym trucizna, która rozchodziła się po moich żyłach w zatrważającym wręcz tempie. Nienawidziłem jej za to, że nawet w tej chwili siedziała w mojej głowie. Nieproszona, niechciana, a jednak nie do wyrzucenia.

— A ty co taki zamyślony, stary? Wyglądasz, jakbyś właśnie próbował rozgryźć teorię względności, albo... — Finn jak zwykle wszedł do mojego gabinetu bez pukania. Oparł się ramieniem o futrynę drzwi, po czym zerknął na kieliszek w mojej dłoni i dokończył: — A nie. Przepraszam. To jednak tylko klasyczny syndrom Kailyn Ferrell.

Uniosłem wysoko jedną z brwi.

— Rozkosznie zabawne, Finn. Naprawdę masz talent komediowy. — stwierdziłem chłodno. — Chyba chciałbym cię kiedyś zobaczyć na scenie. Najlepiej w cyrku.

— Może cię teraz zaskoczę, ale nie wszyscy są tak dramatycznymi postaciami jak ty. — Pokręcił głową po czym podszedł bliżej i zajął wygodnie miejsce na fotelu znajdującym się naprzeciwko mojego. — I skoro już o dramatach mowa... Słyszałem, że królowa ciemności powróciła, a ty zapewne właśnie o niej myślisz, co?

Przewróciłem oczami, upijając kolejny spory łyk wina.

— Nie. Myślę o tym, jak usunąć twoje zwłoki bez zostawiania śladów.

— No jasne, zaprzeczaj dalej. — zaśmiał się bez przekonania. — Tylko pamiętaj, że widziałam, jak zaciskasz zęby, gdy wymówili jej imię na wczorajszym spotkaniu zarządu. Myślałem, że pęknie ci żyłka na czole. Ja pierdolę, ale byłoby widowisko!

— Jeśli przyszedłeś tu tylko po to, żeby z pasją komentować moje życie uczuciowe, to mogę podać ci adres do dobrego terapeuty. Potrzebujesz go chyba bardziej ode mnie.

— Wypraszam sobie. — Zamaszyście wycelował we mnie palec wskazujący. — To ty siedzisz tu od samego rana i topisz w winie niczym bohater tragicznej opery. I według ciebie to ja potrzebuję pomocy psychologa, tak?

Piękno milczenia. 18+ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz