Rozdział 1

37 5 0
                                    

Luna:

Siedziałam w pokoju jak zawsze słuchając muzyki. Ojciec w pracy do późna a matka nie żyje. Rodzeństwa nie mam a na psa się nie zgadza. Ja się kiedyś za nudzę sama. Walić, pójdę do schroniska i wezmę jakiegoś pieska i powiem ojcu że znalazłam go przed domem nie przytomnego czy coś. Ubrałam jakieś lepsze ciuchy, wzięłam klucze od domu i wyszłam. Schronisko jest jakieś 30 min piechotą to nie za daleko. Po tych 30 min byłam już w schronisku. Nie ukrywam że czułam się nie swojo chociaż szłam przez całą drogę sama. Chyba że ktoś mnie śledzi...nie to nie możliwe. Nie mam dużo znajomych. Weszłam do schroniska i zobaczyłam mnóstwo pięknych rasowych psów. Wszystkie były piękne. Zauważyłam szczeniaczka z jednym oczkiem i kulejącego na jedną łapkę. Nie mam pojęcia czy to był jakiś rasowy czy nie ale on idzie ze mną do domu.

- Dzień dobry. Mogę w czymś pomóc? - spytała jedna z pracownic schroniska.

- Dzień dobry. Chciał bym zaadoptować tego szczeniaczka. - powiedziałam wskazując na pieska.

- To będzie duży koszt. Oka już mu nie przywróci żadna operacja a przywrócenie łapki do pełnej sprawności będzie dużo kosztować. Większość osób w pani wieku wybiera psy sprawne nie za młode, wytrenowanie i często rasowe lecz nie wilczury. Ten szczeniak jest przez większość ludzi odrzucany i go oddają po około 2-3 tygodniach. - powiedziała patrząc na szczeniaka.

- Wiem że to będzie kosztować sporo ale poradzę sobie. A teraz powtórzę. Chcę zaadoptować tego szczeniaczka. - powiedziałam przez zaciśnięte żeby ze złości na to jak chciała mnie odwieść od adopcji pieska.

- Eh. Dobrze. Ma pani smycz, miski, legowisko, zabawki i karmę?

- Nie ale pójdę kupić po wizycie u weterynarza.

- Dobrze. On woli chodzić w obroży lecz zalecała bym żeby chodził w szelkach. Tu jeszcze kaganiec ze względu na jego rasę. - powiedziała a ja wzięłam kaganiec do torby. Kobieta dała jeszcze jego ulubioną zabawkę która też, schowałam. Szczeniak już wariował ze szczęścia że ktoś go adoptuje. Działam go na ręce i skierowałam się w stronę wyjścia zabierając przy okazji leżąca na blacie książeczkę zdrowia pieska.

- Do widzenia. - powiedziałam i wyszłam nie czekając na odpowiedź. Muszę wymyśleć jakieś imię.

Dość krótki rozdział. Może będą dłuższe a może będą taki krótkie.

StalkerkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz