Rozdział 3

21 1 0
                                    

Luna:
Minął miesiąc od tamtego incydentu. Pieska nazwałam łapka. Jak się okazało to był wilczur a przywrócenie jej łapki do sprawności nie będzie aż tak kosztowne jak myślałam. Zaczynałam już ja powoli uczyć różnych komend jak siad bądź do nogi. Reagowała już na imię i przybiegała jak tylko ja zawołałam pomimo trudności z jedną kończyna. Ojcu serce zmiękło na jej widok i sam powiedział że z chęcią będzie z nią wychodził i jeśli będzie trzeba to nawet 10 tysięcy zapłaci za leczenie. Kobiety przez ten czas nie widziałam ani nie czułam się obserwowana ale to chyba nie będzie jeszcze długo trwać. Wakacje dobiegają końca i wracam do szkoły. Nie mam ochoty tam wracać. Znowu się zacznie dręczenie i dokuczanie że strony tych głupich dziewczyn w klasie. Na tyle dobrze że mam moja paczkę przyjaciół i zespół muzyczny. Oni mnie rozumieją i mi pomagają. Może będą mieli czas i wyjdziemy dziś na miasto bądź do klubu. Mam nadzieję że tej kobiety tam nie będzie jeśli będziemy w klubie. Wzięłam telefon i napisałam na grupie czy idziemy na miasto i potem może do klubu. Odpowiedz pojawiła się dość szybko jak na nich. Napisali że za jakąś godzinę możemy się spotkać.
(Skip godzina później)

-Elo mordy. - powiedziałam strasząc ich.

- Nie strasz nas tak. Znowu.

- Okej. Do której galerii idziemy?

- Do twojej ulubionej. Tak i tak nie mamy żadnego wyboru. - powiedział jeden z Kamil.

- No i ta odpowiedź mi pasuje. - powiedziałam dumna z tego że w końcu oni to zapamiętali. Albo chociaż jeden. Skierowaliśmy się w stronę tej galerii i przy okazji opowiadaliśmy co robiliśmy na wakacjach. Po około 2-3 godzinach łażenia zobaczyłam tą całą Morgane. - Dobra chłopacy. Przyspieszamy kroku. Wyjaśnię później. - powiedziałam i przyspieszyłam a oni ze mną. Odeszliśmy na tyle daleko że już jej nie widziałam.

- My byśmy chcieli teraz wyjaśnienia. Czemu ty tak przyspieszyłaś? - spytał Kamil.

- Bo tam była taka typiara i wolę unikać ją. - odparłam stając w miejscu. - To gdzie teraz idziemy? - spytałam.

- Możemy do maka jeśli jesteś głodna. - powiedział Max.

- Tak! Chodźmy do maczka! - krzyknęłam. Czasem zachowuje się jak małe dziecko ale walić.

- Dobra tylko już się nie dżej jak małe dziecko. - zaśmiał się Xawiera czyli najstarszy z moich znajomych i z mojego zespołu. On się czasem zachowuje gorzej ode mnie a ma problem do mnie. Poszliśmy do maka i się wtedy dowiedziałam że Kamil i Max są razem. Byłam szczęśliwa że oni są razem bo od dawna ich shpiowałam. Co prawda Kamil był starszy od Maxa o 6 lat ale im to nie przeszkadzało. (Kamil ma 24 lata a Max ma 18 lat) Szkoda że mi nie powiedzieli wcześniej.

- Idziemy o 21:30 do klubu by uczcić ich związek? - spytałam.

- Ja idę. Nie wiem ja reszta.

- My też idziemy. - odezwał się Max.

- A co nam szkodzi. *sztura Kamile (jedna z moich przyjaciółek) w ramie* Ja i Kamila też idziemy. A pozostała dwójka też idzie bez gadania.

-Ale... - zaczął Filip

-Bez żadnego ale. Ty i Michał idziecie bez gadania. - wtrąciła się Alex.

-Eh na dobrą. Tylko najpierw zjedzmy i idźmy do domów się przebrać. - odparł Michał. Po około 20 min wszyscy dostali już jedzenie i po zjedzeniu rozeszliśmy się do swoich domów.  Miałam koło 4 godzin do spotkania więc na spokojnie się ogarnę.

StalkerkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz