WARNING!!! SCENA 18+ SNARRY
,, Los jednak, jak wiadomo, jest okrutny; każde postanowienie napotka pokusę, a im postanowienie jest szlachetniejsze, tym pokusa silniejsza." ~ Jacek Dehnel
------
Wbiegłem zziajany do Wielkiej Sali, czując, jak gorąco zalewa mi twarz. Każdy oddech palił w płucach, a serce biło z zawrotną prędkością. Oczy wszystkich momentalnie zwróciły się w moją stronę, co sprawiło, że całkowicie zamarłem na chwilę w progu. Moje policzki zaczęły płonąć jeszcze mocniej, rumieńce stały się wręcz nie do zniesienia. Z każdą sekundą czułem się coraz bardziej zawstydzony, jakby cała sala zawaliła się na mnie. Świetnie, pomyślałem z gorzką ironią. Znów musiałem z siebie zrobić głupka. Znałem to uczucie aż za dobrze, ale to wcale nie sprawiało, że było łatwiej. Wstyd palił mnie od środka, jakby kpiąc z każdej mojej decyzji.
Próbując się jakoś opanować, powoli opuściłem głowę, mając nadzieję, że jeśli będę wpatrywał się w podłogę, wszyscy w końcu przestaną na mnie patrzeć. Policzki nadal płonęły, a ja czułem, że nie mogę nic z tym zrobić. Cichy szmer rozmów powoli powracał do sali, ale nadal miałem wrażenie, że kilka osób ukradkiem zerkało w moją stronę. W końcu ruszyłem w stronę stołu nauczycielskiego, czując na sobie każdy krok, jakby był obserwowany z każdej strony.
Kiedy usiadłem na swoim miejscu, tuż obok Severusa, poczułem jego przenikliwy wzrok. Uniósł jedną brew w charakterystycznym dla siebie geście – wyraz twarzy, który znałem aż za dobrze. To niemal niemie pytanie, co się stało, co zrobiłem, albo co znowu poszło nie tak. Odpowiedziałem mu cichym mruknięciem: „Później”. Nie miałem teraz siły ani ochoty tłumaczyć się z całego zamieszania. Miałem nadzieję, że to wystarczy, przynajmniej na teraz.
Na szczęście reszta uczniów z powrotem skupiła się na swoich talerzach i rozmowach, a ja mogłem na chwilę odetchnąć. Jednak cisza nie trwała długo.
Usłyszałem nagły wrzask, który przykuł uwagę całej sali. Poderwałem głowę, by zobaczyć szóstoroczniaka z Gryffindoru, siedzącego przy jednym z dalszych stołów. Sok dyniowy lał mu się po włosach, skapywał na szaty, a nad nim stała wysoka blondynka, cała w gniewie. Jej oczy płonęły zimnym ogniem, który zdawał się przechodzić w coś znacznie mroczniejszego. Rządza mordu? Może nawet coś gorszego.
– Jesteś głupim chujem, jeśli myślisz, że będę twoją kolejną zabawką na kilka dni! – Jej głos przebił się przez tłum, przerywając każdy szmer i rozmowę.
Chłopak próbował się podnieść, ale zanim zdążył otworzyć usta, dziewczyna złapała go za kołnierz szat i potrząsnęła nim z siłą, której nikt by się po niej nie spodziewał.
– Nie! Zamknij się! Mam dosyć twoich kłamstw i fałszywych obietnic! Myślisz, że to zabawa? Że możesz bawić się uczuciami, jakby to była jakaś gra?! – Jej głos się załamał, ale w oczach błyszczała furia, która nie pozwalała jej przerwać. – Wiedziałam, że wam chłopakom w głowach jest tylko to, żeby się zabawić, ale ty... ty bijesz wszystkich swoją głupotą! – Z gardła wydobył jej się chrapliwy śmiech, zupełnie niepasujący do łez, które powoli zaczęły spływać po jej policzkach.
Oczy chłopaka zaszły mgłą, wyglądał na zdezorientowanego, zupełnie jakby nie miał pojęcia, co właśnie się dzieje. Może naprawdę nie rozumiał. Może myślał, że to kolejne nieporozumienie, które da się wyjaśnić kilkoma uspokajającymi słowami, uśmiechem.
Dziewczyna rzuciła go na ławkę z taką siłą, że jego szata się zwinęła, a sok dyniowy rozprysnął się jeszcze szerzej po stole.
– Ty... ty jesteś taki żałosny. Nawet nie wiesz, jak bardzo. Myślisz, że jesteś wyjątkowy? Że zasługujesz na to, żeby ktoś traktował cię jak króla? Nie dorastasz mi nawet do pięt! A ja... ja próbowałam! Próbowałam cię zrozumieć! Ale jak? Jak mam zrozumieć kogoś, kto myśli tylko o tym, by zdobyć kolejne trofeum na swoją idiotyczną listę? – Jej głos pękał z każdym słowem, przechodząc od furii do skrywanej rozpaczy.
CZYTASZ
Elementy Przeznaczenia: Śmierć I Życie
FanfictionTom Riddle x Harry Potter Harry zawsze wierzył, że pokonanie Voldemorta przyniesie kres wojnie i śmierci. Jednak rzeczywistość okazała się zupełnie inna. Historia miała zatoczyć koło w sposób, którego nigdy się nie spodziewał. Ci, których nazywał pr...