3.

251 57 51
                                    

Melody

 

Dobra.

Wdech i wydech.

Jak zwykle zareagowałam na wszystko zbyt impulsywnie. Z drugiej strony gdyby to był Lucas, z którym miałam na pieńku przez całe liceum, wątpię, żeby targały mną aż tak silne emocje, byłby mi obojętny. Do tego ma twarz na którą raczej nie patrzy się z przyjemnością. A świadomość tego, że widok Axela po tylu latach tak na mnie podziałał nie wróży nic dobrego.

Ale już przecież nie ma tamtej mnie. Już nie jestem tą naiwną Mel, która wskoczyłaby za nim w ogień i wygrażała pięścią każdemu, kto go popchnął, obraził, czy w jakikolwiek sposób zrobił krzywdę. Nigdy się nie bronił. Nigdy. I zabraniał  mi stawać w swojej obronie, ale kiedy rzucił się z pięściami na jednego chłopaka za to, że podłożył mi nogę, to on był ten zły. Nie byłam w stanie zrozumieć, dlaczego się nie broni. Dlaczego był tak obojętny wobec ludzi, którzy z niego szydzili? Raz powiedział, że to kwestia przyzwyczajenia. Ale nigdy nie opowiadał o tym, z czym się zmagał w przeszłości. Gdy zadawałam pytania,  zamykał się i traciłam go, dlatego nie drążyłam.

Cóż, teraz już nie potrzebuje obrony. Do tego pewnie robi swoje, a ja siedzę i o nim myślę jak kretynka, podczas gdy on zapomniał o całej sytuacji. Nie wydawał się być specjalnie poruszony moją obecnością. Bo w sumie dlaczego miałby?

– Uch. – Przykładam pięści do oczu i biorę kolejny wdech. Wychodzę z pokoju i w łazience przemywam twarz zimną wodą. Patrzę w lustro. Policzki wciąż mam zaczerwienione z nadmiaru emocji. Nie znoszę tej przypadłości. Tego, że wszystko mam wypisane na twarzy, a on odczytywał bezbłędnie moje emocje, podczas gdy sam był jak zamknięta, zapieczętowana księga. Byliśmy jak ogień i lód, a jednak to on pierwszy mnie pocałował...

Nie, nie. Do tamtego czasu wracać nie będę. Tamta rana nigdy się nie zaleczyła, jej echo ciągle gdzieś we mnie tkwi. Nie chcę tego rozdrapywać.

Najgorsze jest to, że zajęli chatkę, a przecież miałam plan w niej zamieszkać. Naprawdę nie chcę siedzieć rodzicom na głowie. Muszę wymyślić coś innego. 

Gdy słyszę, że do domu wchodzi tata, chcę z nim porozmawiać. Jak długo oni tu zostaną, czego chcą i w ogóle, o co tu chodzi...

– Blake? – Rozlega się przyciszony głos mamy i przystaję.

Nie powinnam podsłuchiwać, ale... Podsłucham. Rozpoznaję ten konspiracyjny ton mamy, więc dowiem się więcej w ten sposób, niż jak sama zapytam tatę.

– Mel już widziała się z Axelem... – zaczyna mama.

– No widziała.

– Jest zdenerwowana. Wiesz, co się stało?

– Gdybym nie wszedł w odpowiednim momencie możliwe, że by go zastrzeliła – parska tata.  –  Jak dla mnie może tak reagować na każdego faceta. Po co jej w tak młodym wieku problem?

Przewracam oczami.

– Daj spokój – fuczy mama. – Ona ma dwadzieścia lat...

– Dziewiętnaście jeszcze. Dwadzieścia skończy w sierpniu.

– Ale to już nie jest dziewięciolatka, ona dorasta, weź to pod uwagę. Aaron skradał się do niej nocami, bo się ciebie bał...

Błąd, mamo. Cholera.

– Co robił? – warczy ojciec. – Jak to skradał? Kiedy? I ty o tym wiedziałaś?

– Raz go przyłapałam w nocy i powiedziałam, że jeśli nie chce poważnej rozmowy z tobą, lepiej, żeby wyszedł z jej pokoju...

You broke me firstOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz