rozdział I

3 1 6
                                    

Czarna Łapa przebudziła się i czuła ciepło wdzierające się do legowiska. Było już pewnie wysokie słońce. Gdy wyszła, rozejrzała się po obozie. Ujrzała Błyszczącą Sadzawkę dreptającą niespokojnie przed legowiskiem medyka. Wczoraj jej partner, i ojciec Czarnej Łapy, został zaatakowany przez młodego lisa. Nie miał zbyt poważnych obrażeń, ale mimo to był w legowisku medyka.

- Jak on się czuje? - zapytała matka uczennicy.

- Poczuje się dobrze jeśli przestaniesz mi wciąż zawracać głowę - warknął Błękitne Oko, medyk klanu, ale w jego oczach widać było współczucie. - Idź na polowanie czy coś.

Kotka opuściła głowę, a gdy w końcu odpuściła i powiedziała „dobrze” wyglądała jak zbuntowany i zrezygnowany kociak.

Czarna Łapa jednak nie była tak samo zaniepokojona jak Błyszcząca Sadzawka. Ojciec nigdy nie był dla niej zbyt dobry. Zawsze miał ją gdzieś, a kiedy coś do niej mówił, na przykład na polowaniu, było to upominanie jej. Nigdy jej nie chwalił. Kotka wiedziała, iż jej mentor jest na patrolu granicznym, więc dołączyła się do polowania z Jemiołowym Futrem i Kaczym Piórem.
Puściła się biegiem w stronę polany, gdzie mieli polować.

- Pierwsza - miauknęła.

- Dobra, ale teraz skup się na polowaniu i bądź cicho, bo wypłoszysz całą zwierzynę - odpowiedział jej Jemiołowe Futro.

- Właśnie - dodał Kacze Pióro.

Kotka pomachała ogonem gniewnie, i przystąpiła do polowania. Prawie od razu wyczuła woń królika i myszy. Jako pierwsza ukazała jej się mysz, która okazała się pulchnym i leniwym zwierzątkiem, które z łatwością upolowała.
Pora zielonych liści jest tuż-tuż - pomyślała.

Potem zobaczyła chudego królika, który był prawdopodobnie stary. Stanęła w pozycji łowieckiej, tak jak ją uczono i poszła powoli w przód, cały czas kucając i stąpając cicho. Gdy postawiła kolejny krok, usłyszała łamanie gałązki pod jej łapą. Królik również musiał ją usłyszeć, bo po chwili zwiał.

- Mysie łajno! - mruknęła niezadowolona.

- Następnym razem - usłyszała głos zza pleców, a gdy się obróciła, zobaczyła Szczawiową Łapę.

- Co ty tu... - zaczęła, lecz koleżanka jej przerwała:
- Dziś moja ceremonia imienia wojownika, nie pamiętasz? Masz wrócić do obozu i odpocząć póki możesz.

- Dobrze - miauknęła i podniosła swą pulchną mysz. Obróciła się w stronę obozu i zaczęła biec. Jej przyjaciółka biegła za nią wolniej.

Gdy dotarła do obozu, odłożyła zwierzę na stertę i poszła odpocząć w legowisku.
Szkoliła się już od 5 księżyców.

•-•-•-•

Kotka wyszła z legowiska i się przeciągnęła. W tym momencie usłyszała głos przywódczyni Klanu Księżyca:

-Niech wszystkie koty zdolne łowić zwierzynę zbiorą się pod Klanowym głazem na spotkanie!

Gdy wszyscy się zebrali ciągnęła:

- Szczawiowa Łapo, czy przysięgasz walczyć za swój klan i bronić go nawet za cenę życia

- Przysięgam! - odparła bez wahania młoda kotka.

- A zatem z mocą Klanu Gwiazdy nadaję Ci imię wojownika. Szczawiowa Łapo, od teraz będziesz znana jako Szczawiowe Futro. Klan docenia twoją odwagę i lojalność. Z radością witamy Cię jako pełnoprawną wojowniczkę Klanu Księżyca.

- Szczawiowe Futro! Szczawiowe Futro!- klan skandował imię nowej wojowniczki klanu.

- Szczawiowe Futro! - Czarna Łapa dołączyła się do okrzyków.

Gdy wszyscy opuścili polanę, przywódczyni klanu, Szara Gwiazda podeszła do nowej wojowniczki i miauknęła:

- Zgodnie z tradycją, dziś w nocy będziesz czuwać w ciszy nad bezpieczeństwem klanu.

Kotka odeszła do legowiska a Czarna Łapa powiedziała do Szczawiowego Futra:
- Powodzenia.

Poszła do legowiska tak samo jak Szara Gwiazda i położyła się w środku.

•-•-•-•

Kiedy Czarna Łapa wyszła na polanę, ujrzała swego ojca, Srebrne Światło, idącego w jej stronę.

- Hej, może poćwiczymy walkę na polance? - miauknął do niej. - Chciałbym się trochę poruszać.

- Okej - odpowiedziała kotka, wyraźnie zdziwiona.

Jak doszli kocur powiedział:
- Zaatakuj mnie.

- Dobrze.

Skoczyła na kocura, uważając by nie zrobić mu krzywdy, i przygniotła go do ziemi. Ten jednak szybko wyślizgnął się spod jej łap, i powalił ja na ziemię i przesunął pazurami po jej pysku.

Kotka pisnęła z bólu.

- Dlaczego wyciągnąłeś pazury?

Jednak Srebrne Światło nie odpowiedział na jej pytanie, warknął tylko:
- Jak komuś powiesz, pożałujesz. Nie chcę mieć kłopotów.

- Dobrze, nie powiem. Rozumiem że to był przypadek - odparła niepewnie Czarna Łapa.

Wróciła do obozu, i weszła do legowiska
Błękitnego Oka.

Ten spytał:

- Co się stało?

- Emm... No.. - jąkała się kotka. - Spotkałam lisa na spacerze z Srebrnym Światłem. Nic mu się nie stało bo uciekliśmy.

Kocur posmarował czymś jej ranę i powiedział:
- Wróć jutro po kolejną porcję maści.

Uczennica odwróciła się i poszła na swoje posłanie. Zamknęła oczy i szybko zapadła w sen.

××××

693 słowa. Tyle ma pierwszy rozdział nowej książki. Mam nadzieję że się spodoba.
Love Pandzie

The Cats KillerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz