Niedaleko wybuchł szrapnel, pocisk odłamkowy wypełniony ołowianymi kulkami, które zmasakrowały ludzi w promieniu stu metrów. Broń wyjątkowo paskudna i okrutna, nikt nie zważał jednak na cierpienia ludzi, liczyło się osiągnięcie założonych celów. Wszędzie to przeklęte błoto, które oblepiało wszystko... ręce, buty, brązowe mundury, a nawet białe i wystraszone twarze nieszczęśników, którzy musieli przeżyć w tym horrorze. Było w uszach, w nosach, wdzierało się ust i oczu. Na około stosy trupów, okopy były nimi usłane. Może ktoś z nich żyje? Nie ma niestety czasu by ratować tych ludzi, trzeba chwycić najbliższy karabin I walczyć... walczyć za siebie, za kolegę obok, walczyć o każdy centymetr ziemi, która była zarazem przekleństwem jak i zbawieniem. Słychać krzyki "Wstawaj! Strzelaj!", "Do broni!", "Pomocy!" oraz masę wulgaryzmów i wyzwisk skierowanych pod adresem znienawidzonych wrogów, Niemców, czających się zaledwie około sto, może dwieście metrów dalej.Jake chwycił broń, to karabin Mauser Gewehr 98, podstawowa broń armii niemieckiej z czasów Wielkiej Wojny. To oznaczało tylko jedno... wróg już jest w okopach albo może został wyparty z tych umocnień przez pozostałych strzelców? Trzymając broń podbiegł do wysokiej ściany wspartej deskami i workami z piaskiem by rozeznać się w sytuacji, odepchnął martwego żołnierza na bok. Ostrożnie wychylił się, rozejrzał po okolicy mocno wytężając swoje oczy. We wszechobecnym dymie i kurzu, mężczyzna dostrzegł ledwo poruszającą się postać. To ranny Niemiec, wycieńczony tym piekłem na ziemi, słaniał się na nogach, podążając prosto przed siebie, ewidentnie nie wiedząc w którą stronę powinien się udać. Jake wycelował prosto w niego, palec na spuście drżał, podobnie jak wargi, zacisnął zęby by dodać sobie odwagi. Spojrzenia żołnierzy spotkały się, wróg prosił o litość swoim zrezygnowanym wzrokiem, z kolei Jake chwilę się zawahał... na wojnie coś takiego może drogo kosztować.
- Złe rzeczy dzieją się z tymi, którzy czasem się bawią. - wyszeptał trup, którego Jake przed chwilą odepchnął ze stanowiska strzeleckiego.
Pierwsza reakcja mężczyzny? Przewrócił się upuszczając przy tym karabin. Podniósł szybko mausera i ponownie zmierzył wzrokiem żołnierza. Był martwy i leżał w pozycji, w której mężczyzna zostawił go wcześniej. "Mam zwidy?" pomyślał Jake, dla pewności szturchnął ciało lufą broni, nic się nie wydarzyło. Jake powstał z ziemi, zajął znowu miejsce strzeleckie i wyjrzał zza ściany. Niemiec nadal tam stał, próbował podnieść swojego mausera i wycelować do kryjącego się w okopach żołnierza w brązowym mundurze. Jego ręce odmówiły posłuszeństwa, był tak słaby, że nie mógł unieść karabinu i wycelować. Walczył sam ze sobą... I przegrywał tę walkę. Jake wystrzelił. Czas strasznie zwolnił. Obserwowanie lecącej kuli nie było żadnym problemem. Po kilkunastu sekundach nabój doleciał do niemieckiego piechura, zatrzymując się dosłownie paręnaście centymetrów przed jego klatką piersiową. Czas się zatrzymał. Jake spojrzał na kolegów z okopu. Wszyscy zastygli niczym woskowe figury, jedni walczyli wręcz z wrogiem, drudzy uciekali, a jeszcze inni strzelali do wroga albo opatrywali rannych. W powietrzu zawisły naboje, odłamki, pociski, które miały dopiero wybuchnąć, nawet cząsteczki kurzu i gryzącego dymu się zatrzymały, a błoto nie lepiło się już do butów. "Co się dzieje? Zginąłem?". Mężczyzna wyszedł z okopu, podszedł do Niemca i przyjrzał się kuli, która zatrzymała się dosłownie przed nim. Taka malutka, a zarazem taka zabójcza.
CZYTASZ
Scary Stories: Straszne przypadki Jake'a
HorrorKrótkie opowiadania, napisane na podstawie moich własnych, specjalnie wybranych snów. Główny bohater - Jake, zmierzy się z przeróżnymi stworami, odwiedzi dziwne, czasem piękne, a czasem mrożące krew w żyłach, miejsca. Życzę Wam miłego czytania, będ...