1. Początki podejrzeń

7 1 0
                                    

Rozdział 1: Początki podejrzeń

Wszystko zaczęło się niewinnie. Zwykły dzień w "dwójce", szkole położonej w samym sercu niewielkiego miasteczka, którego historia była tak samo nudna, jak lekcje matematyki u pani Kowal. Gdyby nie opowieści starszych uczniów, które szeptem przekazywano na przerwach, ta szkoła nie różniłaby się niczym od innych. Ale to były tylko plotki — albo tak przynajmniej myśleli.

Był rok 1996, jesienne popołudnie, a na szkolnym korytarzu roznosił się dźwięk stukotu obcasów. Nowa nauczycielka, pani Ściegienna, pojawiła się w szkole zaledwie tydzień wcześniej, ale jej obecność była wyczuwalna na każdym kroku. Zawsze elegancka, o nienagannych manierach, wydawała się wyrastać ponad szarą rzeczywistość tej prowincjonalnej szkoły. Uczniowie patrzyli na nią z mieszaniną podziwu i niepokoju — coś w jej zachowaniu wydawało się... inne. Ale może to tylko nowa twarz, którą wszyscy musieli się przyzwyczaić?

Na przerwie, w małym kącie szkolnego podwórza, zebrali się ci, którzy mieli dość odwagi, by podzielić się swoimi obawami. Natalia, nieco wycofana, ale bystra jak zawsze, odezwała się pierwsza:

— Słyszeliście o tej piwnicy? O tym, co tam się działo lata temu?

Grupa spojrzała na nią z zaciekawieniem, ale też lekkim niedowierzaniem. Przecież takie historie krążyły od zawsze, a nikt nie miał dowodów. Ale Natalia miała ten dziwny dar — gdy coś mówiła, człowiek czuł, że powinna zostać wysłuchana.

— Mówisz o tych uczniach, co zaginęli? — odezwał się Paweł, z lekką drwiną w głosie. — To tylko bzdury, które ktoś wymyślił, żeby nas nastraszyć.

— Może — przyznała Natalia, nie spuszczając wzroku z Pawła. — Ale czytałam coś ciekawego. W szkolnej bibliotece jest stare wycinkowe archiwum gazet lokalnych. Znalazłam tam artykuł o tych zaginionych. Trójka uczniów, znalezionych martwych w piwnicy... Podobno zamknięto ją, bo nie mogli dojść do tego, co się stało. Wszystko zniknęło z gazet, jakby ktoś chciał to wymazać.

— A co ma z tym wspólnego Ściegienna? — zapytała Weronika, podchodząc bliżej. Zawsze była sceptyczna, ale w jej głosie pojawiła się nuta zainteresowania.

Natalia odetchnęła głęboko.

— Nie wiem, może nic. Ale to dziwne, prawda? Przychodzi nowa nauczycielka, a nagle wszyscy zaczynają o tym znowu mówić. Słyszałam też, że pani Ściegienna była kiedyś uczennicą tej szkoły... w tamtym czasie.

Zapadła cisza. Chłód jesiennego wiatru przeszył ich na wskroś. To nie była typowa opowieść o duchach, jaką można usłyszeć przy ognisku. Coś w niej było zbyt prawdziwe, zbyt bliskie. Paweł, choć wciąż nie do końca przekonany, poczuł dziwne napięcie w powietrzu.

— Może powinniśmy sprawdzić piwnicę? — zaproponował cicho, zerkając na innych.

— To zamknięte od lat — odpowiedziała Weronika, ale jej głos nie był już tak pewny.

— Zawsze można się włamać — uśmiechnął się Paweł, jakby traktował to jako wyzwanie.

Nie wiedzieli jeszcze, że to, co mieli odkryć, wykraczało poza ich najśmielsze oczekiwania. Ciekawość wkrótce miała przemienić się w przerażenie. Być może, gdyby wiedzieli, co czeka na nich w głębi piwnicy, nigdy nie podjęliby się tego ryzyka. Ale tajemnicze spojrzenie pani Ściegiennej, ten dziwny błysk w jej oczach, sprawiało, że coś w nich rosło — niepokój i fascynacja jednocześnie.

Wieczorem, po lekcjach, mieli spotkać się ponownie. I choć nikt tego nie powiedział głośno, wszyscy przeczuwali, że będzie to początek czegoś większego.

I śmiertelnego.

Pocałunek ŚciegiennyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz