2. Klucz do tajemnicy

5 1 0
                                    

Szkolny zegar wybił 22:00, gdy Paweł, Natalia, Weronika i kilku innych uczniów stali przed ogrodzeniem "dwójki", czując narastający niepokój. Wszyscy byli na skraju nerwów, ale nikt nie miał odwagi wycofać się teraz, gdy decyzja została podjęta. To miał być zwykły włam do szkoły, ale w powietrzu czuć było coś nieuchwytnego, coś, co każe się zastanowić, czy rzeczywiście chcą to robić.

— Masz to? — zapytał Paweł, podając Natalii latarkę.

— Mam. Wejdziemy od tyłu, tam, gdzie okno do kotłowni jest pęknięte — odpowiedziała Natalia, uważnie rozglądając się dookoła. Wiedziała, że to, co zamierzają zrobić, nie jest bezpieczne, ale pragnienie odkrycia prawdy było silniejsze od rozsądku.

Cichym krokiem przemykali przez podwórze, trzymając się cieni. Piwnica znajdowała się głęboko pod starą częścią szkoły, zamknięta od lat, a większość uczniów nawet nie wiedziała o jej istnieniu. Jak się okazało, Natalia miała swoje źródła — jeden z byłych woźnych, już dawno na emeryturze, wspomniał jej o tajemnym wejściu, które w latach 90. było regularnie używane przez personel.

Gdy dotarli do pękniętego okna, Paweł zręcznie podważył szybę nożem, który przyniósł ze sobą "na wszelki wypadek". Włamać się do szkoły okazało się prostsze, niż mogli przypuszczać. Serce Natalii biło szybciej niż zwykle, ale nie miała odwagi wycofać się teraz, gdy była już tak blisko.

— Dobra, idziemy — szepnął Paweł, wchodząc przez okno pierwszy.

Jeden po drugim przemykali przez ciemny korytarz, w którym jedynym źródłem światła były latarki. Echa ich kroków niosły się w pustych pomieszczeniach, tworząc złowrogie, niemal nienaturalne dźwięki.

— Tu jest, wejście do piwnicy — Natalia wskazała na stalowe drzwi, które wyglądały na od dawna zapomniane.

Weronika zadrżała. W powietrzu unosił się stęchły zapach, a atmosfera stawała się coraz bardziej dusząca. Drzwi były zabezpieczone jedynie cienkim, rdzawym łańcuchem, który wydawał się niemal komicznie słaby w porównaniu do ciężaru legendy, która otaczała piwnicę.

— Mamy szczęście, że nie zainwestowali w lepsze zabezpieczenia — mruknął Paweł, przyglądając się kłódce. Po chwili wydobył z kieszeni mały łom i zaczął dłubać przy zamku.

— Czy to jest bezpieczne? — zapytała cicho Weronika, kręcąc głową.

— Bezpieczne? Może i nie, ale kto nie ryzykuje, ten nic nie wie — odparł Paweł, a po chwili kłódka ustąpiła, z hukiem opadając na beton.

Gdy drzwi otworzyły się z przeraźliwym zgrzytem, przed ich oczami ukazały się strome schody prowadzące w dół, do ciemności, która wydawała się gęstsza niż gdziekolwiek indziej. Z wnętrza piwnicy wionął chłodny powiew, jakby coś, co tam uwięziono, czekało na ich przybycie od lat.

— Idziemy — powiedziała Natalia z ledwo ukrywanym napięciem.

Schodzili powoli, każdy krok odbijał się echem w klaustrofobicznej przestrzeni. Schody były śliskie, pokryte wilgocią, a w powietrzu unosiła się nieprzyjemna woń. Gdy dotarli na dół, latarki oświetliły opuszczone pomieszczenia — stare ławki, zakurzone półki i połamane krzesła, które wydawały się niemo. Była to część szkoły, którą dawno zapomniano, a teraz była to ich scena, na której miało się coś wydarzyć.

— Zobaczcie to — powiedział Paweł, przystając przy jednym z narożników. Na ścianie widniały dziwne symbole, wyryte w cegłach — niektóre z nich wyglądały na niedawno odświeżone. Czyżby ktoś tu był przed nimi?

— To nie wygląda dobrze — powiedziała Weronika, próbując ukryć drżenie w głosie.

Natalia podeszła bliżej, czując, jak zimny dreszcz przebiega jej po plecach. W powietrzu czuć było coś niepokojącego, coś, co nagle zaczynało składać się w jedną, przerażającą całość. To nie była tylko zapomniana piwnica. To było miejsce, które kryło w sobie znacznie więcej, niż mogli się spodziewać.

Wtem z ciemności dobiegł cichy szept. Nikt nie wiedział, czy pochodził z ich wyobraźni, czy może coś poruszyło się w głębi korytarza.

— Słyszeliście to? — zapytała Natalia, spoglądając na pozostałych.

Paweł uniósł latarkę i oświetlił wejście do kolejnego pomieszczenia. W rogu, za zardzewiałą kratą, coś błyszczało. Podeszli bliżej, a ich oczom ukazało się stare biurko, a na nim leżała szara księga.

— Co to jest? — Weronika, pokonując strach, wyciągnęła rękę i otworzyła księgę na przypadkowej stronie.

W środku znajdowały się nazwiska. Wiele nazwisk. Wśród nich były te, które Natalia znała z artykułu — uczniowie, którzy zginęli w 1996 roku. Jednak na końcu listy widniało coś jeszcze bardziej szokującego. Pod nazwiskami widniało imię:

Magdalena Ściegienna.

Cała grupa zamarła. Czy to możliwe, że pani Ściegienna była związana z tymi wydarzeniami? Tajemnica zaczynała się odsłaniać, a oni mieli w rękach klucz do czegoś znacznie mroczniejszego niż się spodziewali.

Pocałunek ŚciegiennyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz