Z Izabell przyjaźniłam się już dwanaście lat. To była moja bratnia dusza w ciele kobiety.Gdy tylko miałyśmy trzynaście lat od razy jakby zaiskrzyło. Jest moja siostra która od zawsze chciałam mieć.
Przy Bell wszystko było takie beztroskie. Zapominałam o wszystkim co złe.
Dlatego gdy tylko przekroczyłyśmy próg świeżo otwartego klubu Exploss i w tle leciała nasza ulubiona piosenka Dangerous od Kardinal Offishall i tak świetnie Dj który grał ją remiksował, moje biodra już się kołysały. Po oddaniu płaszczy do szatni udałyśmy się od razu na bar.
Po paru Sex on the beach siedziałyśmy roześmiane, roztańczone na jednej z loży.
Klub był bardzo ekskluzywnie wykończony, mimo że wejścia nie są tak drogie jak przepuszczałam.
-Jak z Maxem ?
Zapytała mnie Blondynka siorbiąc dinka.
Max mój starszy brat który myśli, że może kontrolować moje życie od A do Z.
Po śmierci Ojca przyjął jego firmę marketingową. W której oczywiście jako członek rodziny musiałam pracować.Kocham go oczywiście że tak, jest moim bratem. W pracy za to go nienawidzę. Mylą mu się role i to jest dla niego bardzo niekorzystne.
-Jak to z Maxem, on nakrzyczy ją się obrażę, on przeprosi ją wybaczę i koło się zapętla. Sama wiesz jak to z nim jest.
Uśmiechnęłam się do dziewczyny wracaj do swojego Sex on the beach.
Dziewczyna już mi nie odpowiedziała. Była zaślepiona w jeden punkt na drugim końcu klubu. Wodze więc za jej wzrokiem. I zastygam.
Cholerny Max Cooper i jeszcze bardziej cholernym Lucasem Kinglit.
Szczeka mimowolnie sama się zacisnęła.
Pięści tak mocno ściskałam aż zrobiły się białe.Stali tam oparci o ścianę i pijąc whisky.
Śmiali się.
-Co oni do kurwy razem robią ?
Blondynka wstała pytając.
-Bell, siadaj ja nikogo tam nie widzę.
Puściłam jej oczko, by nie psuć nam zabawy będziemy udawać, że ich tu nie ma.
Czy widok mojego byłego z którym myślałam że się ożenię zabolał?Tak.
Ale to nie był ból taki jak na samym początku. Bolało mnie że widziałam go całego i zdrowego gdzie mimo tego co zrobił powinno coś się mu stać. Taka karma.Tańczyłyśmy z Bell tak długo aż w końcu myślałam że nogi mi odpadną.
-Bell, pójdę do toalety i odsapnę na chwilę. Chcesz coś pić ?
- Weź tym razem tacę shotów.
Pokazałam dziewczynie kciuki w górę by pokazać że usłyszałam. Muzyka dudniła mi w uszach.
Skorzystałam z toalety, poprawiłam błyszczyk, i popsikałam się małymi poręcznymi perfumami które zawsze zabieram na takie wyjścia. Małe praktyczne i do każdej torebki wejdą.
Siedząc przy barze, i czekając na swoją kolej napisałam do przyjaciółki sms by czekała na mnie już na loży. Boże chroń mnie bym nie wywróciła się z tą tacą jak tylko zamówię.
Przeglądałam jeszcze chwilę coś w telefonie. Kolejki były ogromne, nic dziwnego jak dziś jest otwarcie. Pewnie pół miasta tu zjechało by tylko zobaczyć nowe miejsce do imprezowania.
-Co ty tu robisz?
Od razu rozpoznałam ten głos. Poczułam jak moje ramię coraz bardziej zostaje trzymane.
Odwróciłam się na obrotowym krzesełku barowym.
-O to samo mogę zapytać Max.
Spojrzałam brunetowi w jego piwne oczy, miał na sobie nienagannie wyprasowaną białą koszulę, ostatnie dwa guziki były nie zapięte. Rękawy podwinięte tak by móc zauważyć jego wytatuowane przedramię.
Stał przede mną już nie trzymając mnie za ramię ale tym razem trzymał whisky.Skrzyżowałam ręce na biuście. I wierciłam spojrzeniem w niego. Mogłam wywiercić dziurę w jego głowie. Co ja tutaj robię? A co on do jasnej cholery tu robi z moim pieprzonym byłym narzeczonym.
-Vailet, to nie jest dobry pomysł byś tutaj była.
Chyba się przesłyszałam. To nie jest dobry pomysł bym go zobaczyła chyba z nim? Już bez przesady on nie jest moim ojcem by aż tak mnie kontrolować. Nie mam już szesnastu lat tylko i aż dwadzieścia cztery.
-Boisz się, że zobaczę ciebie z Lucasem?
Tym razem wstałam, w tych butach prawie mu dorównywałam. I wytknęłam go palcem w klatkę piersiową, aż trochę pochylił się do tyłu.
-To nie żadna tajemnica że łączą nas biznesy, wiem że widziałaś nas i tu nie chodzi o niego.
Podszedł bliżej i oparł się o blat, pokazując palcem do barmana by nalał kolejną kolejkę. W między czasie poprosiłam o tą nieszczęsną tacę shotów kamikaze.
-To o kogo chodzi ?
Max zabrał swoje whisky odwrócił się plecami do baru i trzepnął mój nos palcem.
-Nie o niego mała, zbieraj się niedługo do domu. Masz jak wrócić?
-Mam.
Znacząco spojrzeniem pokazałam mu że nie chce już prowadzić tej rozmowy. Odszedł a ja odebrałam swoją tacę i ruszyłam w stronę loży.
Podczas picia opowiedziałam Bell o spotkaniu brata przy barze. Zwyzywałyśmy go między soba jak wielkim jest dupkiem.
Przyjaciółka równie dobrze go znała i wiedziała że jest na moim punkcie popieprzony. Z jednej strony to słodkie u kochane ale trzeba odróżniać miłość od kontroli i to aż takiej. A jak w końcu znajdę męża? Będę miała dzieci? To nad nimi też będzie się tak znęcać? Już współczuję swoim nienarodzonym dziecia takiego wujka.
Oparłam się o łoże która była pikowana z kryształkami i wodziłam po sali wzrokiem. Loza była znacznie wyżej niż parkiet. Naprzeciwko były kręcone schody dużych rozmiarów.
Prowadziły one do strefy VIP. Skąd wiedziałam? Po cholernie dużym neonowym napisie VIP. Tandeta.
-A to kto?
Szturchnęłaś mnie blondynka. Pokazując głowa w stronę jednej z łoży VIP.
Przy barierce stał mój brat, nie zwracaj na nas uwagi. Obok stał inny mężczyzna. Nie widziałam dokładnie jego rys przez światła i lasery, ale patrzył w naszą stronę. Od razu się speszyłam i odwróciłam do Bell.
-Nie wiem ja nikogo tam nie widzę, to te lasery, i moja wada.
Zaśmiałam się i podałam kieliszek kamikaze Izabelli.
*
CZYTASZ
Perfumiarz - all at once { W trakcie }
RomanceVailet Cooper. Od śmierci ojca w garści swojego złośliwego brata. Zdradzona oszukana, zmęczona. Czy zderzenia które ją spotkały odmienia jej los? A może na gorsze ? ⚠️ Niektóre treści mogą nie być przyzwoite dla młodych odbiorców ⚠️