4

1 1 0
                                    



Chwilę przed ósmą wleciałam do biura Maxa. Nigdy nie pukałam i nie czekałam na pozwolenie jego asystentki Ashly. Popchnęłam tyłem duże drzwi z białego szkła. W ręce trzymałam torbę z laptopem, papiery i dwie kawy dla nas.

-Max jesteś głupcem jeżeli myślałeś, że w ciągu jednego wieczoru wszystko na rano przygotuję.

Odwróciłam się w stronę biurka.

-Witaj Vailet, miło cię znów widzieć.

Victor wstał typowym gestem gładząc marynarkę i podał mi dłoń. Spojrzałam na swoje zajęte ręce od rzeczy z którymi weszłam i na niego. Kiwnął mi witająco głowa i usiadł.

-Vi, spotkanie zaczniemy znacznie szybciej.

Mój brat wklepywał coś w swoim komputerze nawet na mnie nie spoglądając.

-Dzień dobry Max, również ciebie miło widzieć.

Tym razem już na mnie spojrzał.

-Kulturalnie z twojej strony nie umawiając się na to co było zaplanowane. Nie jestem przygotowana i nic nie zostało omówione. Max patrz na mnie do cholery jak do ciebie mówię.

Ostatnie zdanie już prawie wykrzyczałam. Cały czas robił jak uważa ale jego uważanie nigdy nie wychodziło na dobre. Myślał że może wszystko tak samo jak w sprawach które było moimi.  Byłam już zapewne cała czerwona na buzi z wściekłości. Wzięłam z powrotem kawę z jego biurka bo na nią nie zasługiwał.

-Vi za kwadrans w sali konferencyjnej.

Vi, Vi, Sri cały czas nie robi sobie nic z tego jak traktuje innych ludzi. Odwróciłam się na pięcie i Wyszłam z hukiem z jego biura i skierowałam się od razu do miejsca w którym odbędzie się spotkanie. Musiałam odpalić telewizor przygotować kopie projektu dla każdego z nich.

Max razem z Victorem weszli do sali i zajęli swoje miejsca. Spojrzałam na dwóch mężczyzn i zaczęłam spotkanie.

-Z racji tego że twoja firma ma pierworodną siedzibę i fabrykę we Francji, świetnym pomysłem będzie oddelegować kogoś z działu marketingu Europejskiego no zebranie informacji i podesłanie mi zdjęć. Zależy mi na tym by reklama była autentyczna i pokazywała pochodzenie perfum.

-Tak to bardzo dobry pomysł Vi, tylko nie wiem czy znajdzie się ktoś kompatybilny na to by tam poleciał.

Max oparł się o fotel i złożył ręce w tak zwaną piramidkę. Victor siedział nie wzruszony i nasłuchiwał naszą rozmowę.

-Znam swoich pracowników i mam już paru potencjalnych którzy świetnie się w tym sprawdza. Gdyby nie moi pozostali klienci sama bym osobiście pojechała i się tym zajęła niestety w najbliższym czasie nie mogę się tym zająć.

Max wstał i obszedł stół tak by teraz stać koło mnie.

- Dlatego twoi klienci zostaną oddelegowani do naszych najlepszych pracowanikow a ty osobiście się tym zajmiesz we Francji.

Uśmiechnął się do mnie i usiadł na najbliższym fotelu.

Wypuściłam drugim uchem to co właśnie do mnie powiedział i kontynuowałam spotkanie omawiając plan działania.

Resztę dnia spędziłam w swoim biurze jak co poniedziałek. Odpowiadając na telefony i e-mail. Posegregowałam wszystkie dokumenty i uzupełniłam kalendarz na następne dwa tygodnie. Było za dziesięć piąta po południu. Pakowałam po woli swoje rzeczy z biurka, gdy nagle zapukała Ashly.

- Część Vailet mam tutaj dla ciebie bilet do Paryża na środę. Powrotny jest na za tydzień w piątek.

Spojrzałam na nią i zamrugałam.

-Jaki bilet i jaki Paryż ?

- Max kazał kupić tobie bilet na jak najszybciej, w celu prejektu nad perfumami.

- On chyba sobie żartuje.

Wyszłam z swojego gabinetu i od razu ruszyłam w kierunku miejsca pracy mojego nieszczęsnego brata.

-Jaja sobie ze mnie robisz Max?

Zaczęłam zanim weszłam do biura.

-W czym znów jest problem Vailet?

Siedział rozłożony na kanapie w rogu biura. Na stoliku obok miał odpalonego toaleta i karafkę z whisky.

-  W tym, że wszystko planujesz za mnie Max, nie zgodziłam się na żądny wylot. Nie zostawię tutaj swoich nie dokończonych zadań.

- Vi dobrze ci zrobi taki wyjazd. Nikt inny nie może się tym zająć tylko tobie ufamy.

-Ufamy?

Usiadłam koło brata nalewając sobie trunku. Założyłam nogę na nogę i jednym ruchem wypiłam wszystko z szklanki.

- Ja i Victor. Jest naszym klientem i nie chce innej osoby do tej roboty.

Dolałam sobie znowu.

-Max...
Zaczęłam. Wzięłam głęboki wdech i kontynuowałam.

- Ostatni raz, robię to dla ciebie. Victor będzie ostatnim klientem od ciebie. Następni będą tylko moi i ty w to nie będziesz integrował. Znam się na pracy i robię to najlepiej w całej Anglii. Wiem co jest dobre dla nas i dla naszej firmy. Nie mogę z dnia na dzień pozwalać sobie na taki wyjazd.

- Vailet ja jestem szefem i ja wiem co jest najlepsze dla mnie i mojej firmy. Robię Ci tym przysługę. Wracaj do domu i przygotuj się na wylot. Jutro masz wolne.

I zagłębił się w swoim urządzeniu. Wróciłam do biura zabierając już wszystkie potrzebne rzeczy. I wyszłam z biurowca.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Oct 24 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Perfumiarz - all at once { W trakcie } Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz