5. X

4 3 0
                                    

Witam was w piątym rozdziale Death Race, mam nadzieję że wam się spodoba.

Astrid

5 listopada 2019 roku

Czasami trzeba pogrzebać głębiej żeby znaleźć odpowiedź do zadanego pytania.

Miłego Rozdziału!

Moje dzieciństwo było idealne, miałam kochających rodziców, dużo przyjaciół na podwórko, i psa Coco.
Boże jak ja go kochałam.

Nie przejmowałam się wtedy niczym do momentu w którym do mojego życia dołączyła szkoła, dobrze się uczyłam, miałam same dobre oceny.
Nigdy nikt na mnie nie krzyczał bo według mojego taty byłam "Idealna".
Po jakimś czasie się to zmieniło bo miałam brata, który mnie przeganiał w ocenach i miał lepsze odemnie, wtedy moja mama cały czas go pochwalała i mówiła mi żebym wzięła się do nauki i brała przykład z mojego brata. Cała rodzina pochwalała wtedy go, oprócz mojego taty.

Kochałam go nad życie, był dla mnie wszystkim. Wszytko dla mnie robił, pomagał mi jak było ciężko.

Wzięłam swoje lęki, wsunęłam buty na nogi, zrzuciłam na siebie swoją kamizelkę i wyszłam z domu, wsiadłam do swojego auta i pojechałam na górkę na której zawsze ja z moim tatą patrzyliśmy w gwiazdy, zaparkowałam i wysiadłam z auta, weszłam na górę i usiadłam. Patrzyłam się w piękne, czyste błękitne niebo, cudne jak on...

Usłyszałam swój dzwonek, wyciągnęłam telefon z torby i przyłożyłam telefon do ucha odbierając.

- Nawijaj - powiedziałam.

- Okej więc tak, Louis ma pewnien plan... - tłumaczył mi.

- Okeeej jaki dokładnie plan?

- Chcę zabić Riaza, ale mu się to nie uda.

- Zabić Riaza? Och niech tylko on mu coś zrobi... - groziłam.

- Astrid spokojnie, nic mu nie zrobi, dotrzymamy tego. 31 października wysłał podobno do domu Riaza swojego giermka, pomocnika inaczej.

- Mhm, rozumiem.

- I ten pomocnik miał wtedy podrzucić bombę ale mu się to nie udało, i zostawił kartkę z wiadomością "Nie ufaj nikomu, nikt tutaj nie mówi prawdy", pismo pasuje tylko do Nesty lub Ivy - wytłumaczył.

- A ta Ivy, to kto to? - byłam ciekawa, okej? Nie zazdrosna.

- Jego przyjaciółka, dawno się nie widzieli i nawet nie wiem czy mają z sobą kontakt.

- Rozumiem.

- Okej ja kończę, zaraz wiesz kto wraca - powiedział ciszej.

- Okej, do zobaczenia X - rozłączyłam się z nim, zeszłam z górki i wróciłam do swojego domu.

Riaz

Po ostatnim telefonie, w mojej głowie tworzyły się więcej nowych teori.
Ustaliłem tyle, był to jakiś człowiek który używał modulatory głosu, na 100% ten symbol czaszki jest z nim powiązany.

Za kilka dni były urodziny Nesty, nie miałem prezentu bo nie wiedziałem co jej kupić, pytałem się Sharpa co można jej kupić i on mi odpowiedział że ona lubi świecidełka i różne łańcuszki. Wsunąłem buty na nogi i wyszedłem z domu, pojechałem do najlepszego jubilera w całej Florydzie, wszedłem do środka o poprosiłem mężczyznę stojącego za ladą żeby mi polecił jakiś ładny złoty łańcuszek.

Polecił mi ładny złoty łańcuszek, pokryty czerwonymi diamentami, bo one mi przypominały Nestę, kupiłem go i napisałem Sharpowi że mam już prezent, najlepszy prezent dla najlepszej przyjaciółki. Ruszyłem do swojego domu, zaparkowałem swoje auto w garażu i poszedłem do swojego pokoju.
Mój telefon zawibrował, była to wiadomość od Astrid.

Cukiereczek: Heeej! Riaz! Chciał byś wpaść do mnie na nockę w domu za tydzień? No wiesz, taki przyjacielski wieczór :)

Ja: No okej, przyjdę

Cukiereczek: o boże dziękuję!!!!!!!

Uśmiechnąłem się na jej wiadomość i odłożyłem telefon do kieszeni, nasypałem karmę mojemu kotu do miski, znów wziąłem telefon do ręki i obderałem połączenie i przyłożyłem je do ucha.

- Tak? - zapytałem.

- O boże Riaz dziękuję że odebrałeś - odezwał się mój manager, był roztrzęsiony.

- Tak? A co się stało?.

- Jakąś banda dupków włamała mi się do domu, ale ich przegoniłem.

- Oh to straszne, ostatnio też do mnie ktoś się włamał i zostawił kartkę z napisem "Zawsze krzywdzi się tych którzy na to nie zasługują" - parsknąłem śmkechem.

- Hmm ciekawe, serio - przuznał - a i jeszcze jedno za dwa tygodnie, 19 listopada masz wyścig, będzie łatwy bo będzie z nowymi.

- Co? Ja i wyścig z nowymi? Przecież to oczywiste że wygram.

- No właśnie, ostatni wyścig ci się zbytnio nie powiódł i teraz możesz zabłysnąć - zaśmiał się krótko.

- Przypadkiem ja nie powinienem startować z nowymi? Wiesz...do nie fair - powiedziałem a on znów się krótko zaśmiał.

- Zasady są po to żeby je łamać, więc nie obchodzi mnie czy to jest fair czy nie fair, masz to wygrać - rozłączył się a ja rzuciłem telefon na kanapę na którą po chwili się położyłem a Zygzak wskoczył mi na kolana.

- Meow - miałknął do mnie kotek a ja się uśmiechnąłem i zacząłem go głaskać.

Historia zygzaka jest taka że, pewnego razu gdy byłem z moimi przyjaciółmi na wypadzie do baru na pizzę, przez okno zobaczyłem małego kotka który był strasznie słodki, wybiegłem z baru i podszedłem do kotka powoli żeby się nie wystraszył, wziąłem go na ręce i zaczęłam go głaskać, a on mruczał w moich ramionach. Po pizzy, ja już poszedłem do domu. Wróciłem do domu, wziąłem starą miskę którą znalazłem w szafce, umyłem ją i nalałem do niej mleka, gdy położyłem miskę na ziemię, kotek podbiegł do miski i zaczął pić mleczko. Gdy zobaczyłem że ma pioruna na futrze, nazwałem go Zygzak.
Od tamtej pory, Zygzak jest ze mną cały czas.

Hejka!

Mam nadzieję że rozdział się podobał, i spodobała wam się perspektywa Astrid :>

Miłego dnia/wieczoru <3



To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: 4 days ago ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Death Race. Niech wygra najlepszy.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz