rozdział 2

4 1 1
                                    

Rozdział 2
Procedury bezpieczeństwa
1 dzień i 1 godz przed wypadkiem.
-Uwaga zaraz lądujem. Powtarzam zaraz lądujemy proszę się przyszykować do opuszczenia samolotu - powiedział kapitan samolotu.
-Wkońcu wysiadamy - uradowałam się.
Po 2 minutach wylądowaliśmy na jakimś lotnisku. Już wychodziłam z samolotu
-Dowidzenia miłego pobytu - pożegnała się obsługa.
Wyszłam z samolotu a koło samolotu czekała na mnie obsługa.
-Dzień dobry. Witamy panią Issabela Bridge na naszej pięknej wyspie - przywitał się personel wyspy.
-Miło mi to gdzie te wasze eksponaty - zapytałam się zmęczona po podróży.
-One są tam na innej wyspie będzie trzeba popłynąć promem - odoowiedział ktoś z personelu.
-To idziemy na prom - zaczełam iść w stronę promu.
-Chwila. Najpierw musi pani zapoznać się z procedurami bezpieczeństwa - zatrzymał mnie członek personelu.
-Serio. Długo to potrwa - zalytałam znudzona już tą wycieczką.
-Tak 1 godz - odpowiedział członek personelu z plakietki doczytałam że ten mężczyzna ma na imię Cris.
-Nie wierzę. Dobra chodżmy już. Nauczyciel mnie tych procedur - jeszcze bardziej się znudziłam tym wszystkim.
-Trzeba jeszcze trochę poczekać - powiedział Cris.
- Co - wkurzyłam się - Czemu. Nie mógł przylecieć razem ze mną.
- Nie bo był na drugim krańcu świata. Może dolecieć za - spojrzał na zegarek - za 2 i pół godziny.
- Trzeba jeszcze trochę poczekać - powiedział zażenowany Cris
- Co! - wkurzyłam się - Czemu nie mógł przylecieć ze mną.
- Nie bo był na drugim krańcu świata. Może dolecieć za - spojrzał na zegarek 2 i pół godziny.
- Dobra a mogę gdzieś się zdrzemnąć - zapytałam bo mój umysł chciał spać.
- Tak tam na lewo - pokazał na 2 piętrowy budynek - zanieść pani bagaże.
- Tak już HOP HOP - pośpieszyłam go.
Pokój był wielki, przestronny i cały biały. Miał parę szaf, wielką łazienkę i gigantyczny łóżko.
- Pani Issabel czy w czymś jeszcze... - przestał mówić bo mu przerwałam.
- Nie idż stąd obudź mnie jak ten archeolog dojedzie - odpowiedziałam już pragną spać jak nigdy.
- Dobrze dob... - powiedział Cris wychodząc z pokoju ale nie słyszałam co do końca mówił bo zasnęłam.
Śpiąc myślałam jakie eksponaty będą na tej wyspie. Obudziłam się po godzinie i od razu poprosiłam Crisa by przyniósł mi coś do jedzenia. Przyniósł pizzę i herbatę mimo że nie miałam ochoty na pizzę zjadłam ją całą.
- Dojechał już 2 archeolog - powiadomił mnie Cris.
- Świetnie. Zabierz moje bagaże. Idziemy - pośpieszyłam go wychodząc z pokoju - A kto jest tym drugim archeologiem.
- Blaze - powiedział - Blaze Colling.
- Że co - zdziwiłam się - chciało mu się tu przyjechać. Nie wierzę że się zgodził. Przecież on na żadne zaproszenie nie gdzie się nie wybiera.
- No cóż na zobaczenie żywych dinozaurów się zgodził - powiedział szybko chłopak po chwili przypominając sobie co powiedział.
- PRAWDZIWE DINOZAURY - wykrzyczałam na cały głos - czemu nie powiedziałeś.
- Bo miało to być powiedziane podczas objaśniania zasad bezpieczeństwa.
- Dobra zaprowadż mnie do Blaza. Szybko - kazałam mu.
- Dzień dobry panie Colling - przywitał się Cris.
- Dzień dobry. O część Issabel dawno się nie widzieliśmy - przywitał się Blaze.
- Miło mi faktycznie dawno się nie widzieliśmy chyba przez rok - odpowiedziałam mu.
- Dobrze chodzie poznać zaraz porady bezpieczeństwa a potem popłyniemy na wyspę - wytłumaczył Cris.
2 godziny póżniej.
- Proszę udać się na prom miłego pobytu - pożegnał się Cris.
- Pa też się pożegnałam, ale Blaze nie.
Szliśmy razem na prom w ciszy.

Wyłączone bezpieczeństwo Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz