Zachęcam do kliknięcia w gwiazdkę oraz zostawienie po sobie komentarza. Dla was to chwila, a dla mnie motywacja.
Miłego czytania!
Blake
– Ty śmieciu – dziewczyna stojąca przede mną zrobiła dwa kroki do przodu ale szybko złapałem ją za ramiona by ją powstrzymać – Puść mnie, to mu przypier..
– Nie radzę – mój wzrok padł na mężczyznę po tym jak usłyszałem odbezpieczanie broni, która okazała być się wycelowana w Valentinę
– Czego chcesz? – zapytałem dalej trzymając dziewczynę za ramiona, by nie przyszło jej do głowy, by do niego podejść i faktycznie go uderzyć
– Poinformować was o czymś – wydawał się być spokojny ale w jego oczach widziałem złość
– Ta, o tym, że jesteś idiotą? To już każdy wie, nie martw się o to – powiedziała poirytowana Edwards po czym zjechała mnie wzrokiem na znak bym ją puścił na co od razu pokiwałem głową na nie
– Scarlett, ja naprawdę ci radzę zamknąć swoją piękną buźkę, bo tym razem nie odrodzisz się magicznie w słonecznej Hiszpanii
– A wiesz dlaczego? – podłapała brunetka
– No powiedz, sprawdzimy czy mamy takie same zdanie – mój wzrok ponownie padł na Richarda
– Nie odrodzę się w słonecznej Hiszpanii, bo już w niej jestem - ta dziewczyna zaraz na własne żądanie wpędzi się do grobu
– Sęk w tym – zza Richarda nagle wyłonił się jakiś mężczyzna o blond włosach, na oko trochę niższy ode mnie – Że gdy on pociągnie za spust, ty już się w ogóle nie obudzisz – spojrzałem na brązowooką, by sprawdzić czy zna tego typa
– Chase? – zapytała jakby zdziwiona – Ja wiedziałam, że jesteś głupi ale nie wiedziałam, że aż tak – trochę się rozluźniła przez co mogłem odrobinę poluźniłem swój uścisk na jej ramionach ale nie puściłem jej kompletnie – Po co pracujesz z tym lalusiem w bordowym garniturze?
– To mój przyszywany brat – powiedział jak wcześniej wspomniała Valentina - Chase - w ogóle nie wzruszony wcześniejszymi słowami dziewczyny
– A no tak, zapomniałam, geny – wywróciła oczami opierając się chyba nieświadomie ramieniem o moje ramię gdy ją puściłem – Nazwijmy to.. Rodzinny idiotyzm
– Posłuchaj mnie ty mała larwo – zaczął mężczyzna w bordowym garniturze ale Edwards przerwała mu robiąc dwa kroki do przodu nim zdążyłem ją złapać za ramię ona stała metr od Richarda, który dalej mierzył do niej z pistoletu
– To ty mnie posłuchaj cioto – powiedziała groźnie – Bo widzę, że z wiekiem zanika ci umiejętność używania mózgu. To, że masz bordowy garniturek nie powstrzyma mnie przed tym, by poplamić go twoją krwią. Zrozum to w końcu, bo i tak skończysz martwy – wyminęła go i wyszła z opuszczonej posiadłości
– Cóż mogę rzec – odezwałem się w końcu, adios – Tak powiedziała, więc tak będzie – ruszyłem za dziewczyną nie chcąc zostać z nimi w środku, bo chyba by mnie szlak trafił ale i też nie chciałem, by była sama w tej okolicy, bo kto wie? Jeszcze kogoś zaatakuje
Wsiedliśmy do mojego auta i drogę do willi przebyliśmy w ciszy. Żadne z nas nie odezwało się ani słowem, nawet nie włączyłem radia ale nie dlatego, że byłem na nią zły albo ona na mnie. Po prostu potrzebowaliśmy ciszy. Cisza jest bardzo potrzebna w życiu człowieka ale tak samo jak alkohol, gdy tkwimy w niej za długo, możemy przedawkować i może ona nas powoli zabić.
CZYTASZ
Jednak Śmierć Potrafi Wszystko [#2 Dylogia Life]
Fiksi RemajaMoże i pojawiło sie wiele przeciwności ale nic nie pokona miłości jaka ich łączy. Zawsze jest jakiś sposób jeśli się tylko chce nawet jeśli trzeba poświęcić coś ważnego, by uratować czyjeś życie. A przyjaźnie? Jeśli tylko są prawdziwe nic ich nie zn...