Wyszłam w końcu na główną ulicę, lecz nie wiedząc gdzie mam się udać potrzebowałam znaleźć kogoś, kto mógłby mi pomóc. Na około nie było wielu przechodniów toteż nie miałam wielkiego punktu odniesienia. Podeszłam, więc do jakiegoś mężczyzny, który stał przed jakimś sklepikiem. Musiałam zadrzeć głowę, ponieważ był on naprawdę bardzo wysoki. Zawiesiłam wzrok na jego wzroku a następnie wyrzuciłam z siebie niezręczne pytanie.
- Sorki, że Ci zawracam głowę, ale potrzebuję znaleźć drogę do Popa. Jak zwykle się zgubiłam – uśmiechnęłam się dosyć niewinnie.
- Główną ulicą cały czas przed siebie na wschód – pokazał palcem i chwilę potem odszedł.
Ewidentnie nie miał ochoty prowadzić ze mną rozmowy, ale nie musiał być aż tak oschły. Wystarczyło tylko dodać odrobinę empatii, ale cóż bywało i tak. Nie czekając na specjalne zaproszenia podążyłam za radą nieprzyjemnego, przystojniaka. Nie miałam pojęcia ile czasu zajmie mi droga, lecz nie przeszkadzało mi to wcale, no może oprócz tego, iż zaczynałam być okropnie głodna. Próbowałam zająć głowę jeszcze ciekawymi kadrami, których było wszędzie pełno. Ten klimat tak mocno mnie zachwycał. Zastanawiałam się przez chwilę czy bardziej zwracam uwagę na roślinność czy może na obywateli lub architekturę. Byłam pewna, że jedna karta pamięci z pewnością mi nie wystarczy na pomieszczenie wszystkich moich dzieł.
Po niecałych trzydziestu pięciu minutach dotarłam pod lokal, który aż tak mnie zainteresował. Prezentował się jeszcze bardziej niesamowicie niżeli rzeka. Od razu użyłam aparatu robiąc może dwa, może trzy ujęcia. Budynek z zewnątrz był nie zbyt wysoki, ale nienaturalnie długi. Pomalowany lub wykonany z jakiegoś rodzaju białego materiału. W oczy rzucały się dwie rzeczy a mianowicie ogromne okna, zza których wylewało się ciepło lamp oraz banery ustawione dokładnie na dachu. Opisane, jako „hamburgery, frytki, milkshake a także hot dog". Aczkolwiek nad nimi górował szyld z czerwonym „POP'S – CHOCK'LIT SHOPPE". Na około znajdowało się kilka drzew oraz mniejszych zimozielonych krzewów a także stosunkowo niewielki parking, na którym akurat stało kilka samochód oraz motocykli. Bez dłuższego zastanowienia pchnęłam zaszklone drzwi i w kroczyłam do środka. Do moich nozdrzy dotarł od razu zapach prawdopodobnie świeżo zaparzonej kawy oraz frytury, w której tworzone były lokalne pyszności. Usiadłam przy jednym ze stolików z widokiem na okolicę, aby następnie zagłębić się w leżące przede mną menu. Nie było zbyt długie i bogate, lecz czułam, że to zaleta tego miejsca. Chwilę później dotarł do mnie czarno skóry kelner, który wyglądem przypominał kochające dziadka niżeli zwykłego pracownika.
- Cześć, nie widziałem Cię tu nigdy wcześniej –zagaił do rozmowy
- Wprowadziłam się dopiero kilka godzin temu i dopiero próbuję poznać jakoś okolicę, sporo czytałam i dużo ludzi pisało, że przygodę w Riverdale trzeba zacząć właśnie od Baru Popa – uśmiechnęłam się pogodnie, odpowiadając z sympatią.
- Oho, cieszę się bardzo, że mój bar ma aż taką dobra reputacje – puścił mi oczko, również odwzajemniając empatię.
- Ty jesteś Pop? – Z moich ust musiało wypłynąć to pytanie. Zszokowana otworzyłam usta.
- We własnej osobie, miło Cię ugościć. Mogę Ci zaproponować naszą specjalność – wskazał palcem na kilka pozycji a ja nie wiedząc do końca jak się zachować po prostu przystanęłam na jego zapewnienia.
Czekając na swoje zamówienie popijałam kawę z filiżaneczki i obserwowałam mieszkańców. Tykanie pokazywało godzinę jedenastą piętnaście a jednak zaczynali pokazywać się uczniowie, którzy zapewne skończyli wcześniej lekcję lub sprytnie wybrali się na wagary. Poznałam ich głównie po otwartych plecakach, z których wystawały grubsze lub cięższe książki oraz stylizowanych kostiumach chilliderskich. Rozsiedli się nie opodal mojego stoliczka w taki sposób, że mogłam ich bardzo dobrze obserwować, skanując szczegóły. Kilka naprawdę ładnych dziewczyn rozpoczęło rozmowę, żywo gestykulując a płeć przeciwna na przekór im praktycznie milczała. Byli na czymś bardzo skupienie, lecz nie było mi dane wiedzieć, o co chodzi. W czasie mojego rozmyślania, dotarło zamówione jedzenie. Na ogromnym talerzu znalazł się cheeseburger w towarzystwie sowitej porcji frytek a także pomarańczowa oranżada. Dodatkowo na deser dostałam specjał pod postacią mlecznego koktajlu o smaku czekoladowym. Uwielbiałam takie lody toteż miałam nadzieję, że takie coś również bardzo mi zasmakuję. Nie byłam zwolenniczką konsumowania bułek widelcem oraz nożem, dlatego nie zamierzałam ich nawet dotykać. Wzięłam swoją porcję w dłonie a następnie przyłożyłam do ust wgryzając się w soczyste mięso. Poczułam także pomidora, sałatę oraz wyjątkowe sosy, których nie miałam okazji jeść nigdzie indziej. Z przyjemnością pochłaniałam kęs po kęsie.
![](https://img.wattpad.com/cover/369440530-288-k170814.jpg)
CZYTASZ
Małomiasteczkowa Poezja
Teen FictionOna przybyła do miasta znanego pod nazwą Riverdale tylko z jednego powodu. Nie zamierzała pakować się w żadne problemy tylko odpocząć od otaczającego ją zgiełku. Nie miała tylko pojęcia, że wpadła prosto w paszczę lwa... lwa czarnego niczym niejeden...