Mimo zajęcia mojego mózgu pracą nadal zdarza mi się za dużo myśleć gdy jestem w biurze. Siedzę nad jakimiś papierami nie do końca świadom tego, co się wokół mnie dzieje.
Nie rozumiem, po co trzymać się norm społecznych skoro nigdy nie dowiemy się co dokładnie myśli o nas druga osoba. Co to tak właściwie są te normy społeczne? Przecież to tylko zasady, które ktoś kiedyś sobie wymyślił, może nawet w takich okolicznościach w których sam się teraz znajduje. Gdyby nie patrzeć nie muszę się do nich stosować bo nic mi nie są w stanie zrobić. Jestem nietykalny. Mogli by mnie najwyżej wyrzucić z pracy, ale co z tego? Morderstwa nie są złe gdy się to zrozumie, tym bardziej gdy z tyłu głowy zdajesz sobie sprawę z faktu że ktoś musi umrzeć bo ktoś mógł żyć.
-Niemcy! Do roboty!
Szybko się ocknąłem i spojrzałem na źródło głosu. Był to Czechy który pracował przy biurku obok. Rzeczywiście, miałem wypełniać papiery. Spojrzałem w bok, a po prawej stronie stosu kartek stało pudełko z tabletkami. Chwyciłem je i wziąłem dwie kapsułki po czym je połknąłem. Leki przeciwko schizofrenii, były pomocne lecz często o nich zapominam, z czasem zauważyłem że działają coraz gorzej, ale co się przejmować, na razie jest stabilnie.
Chwyciłem długopis i wróciłem do wypełniania papierów.
Kilka godzin później byłem już po jednej kawie gdy szykowałem się do wyjścia z budynku. Chwyciłem swoją teczkę i założyłem douszne słuchawki bezprzewodowe. Gdy włączyłem spotify w moich uszach rozbrzmiała piosenka "Somewhere only we know". Nie jest to typ piosenek których słucham na co dzień ale nawet nie pomyślałem by ją zmienić bo chyba właśnie takiej potrzebowałem. Wychodząc z budynku ujrzałem tłumy ludzi, każdego idącego w swoją stronę, z własnym celem w śród szklanych zabudowań. Czasem przebiegały obok mnie dzieci, innymi razy dreptały starsze panie. Wszyscy za czymś gonią. Gdy doszedłem do przystanku tramwajowego owy pojazd właśnie nadjeżdżał. Wskoczyłem lekko do środka gdzie nie było wielkich tłumów. Kilka przystanków dalej wysiadłem z środka transportu i rozejrzałem się po ulicy, W słuchawkach leciała mi piosenka "die Forelle" (tak to ten słynny pstrąg z podręcznika od muzyki) twórczości Franza Schuberta. Jest to jedna z niewielu klasycznych niemieckich piosenek, które słuchał mój ojciec, które znajdują się na mojej playliście. Gdy spojrzałem pod mur gdzie zobaczyłem kogoś malującego obraz. Zwolniłem trochę by ujrzeć jego twarz. Serce mi stanęło gdy zobaczyłem w nim mojego ojca, lecz gdy mrugnąłem okazał się to starszy mężczyzna z brodą. Dałbym sobie rękę uciąć że widziałem choć przez ułamek sekundy Rzesze. Szybko chwyciłem telefon, zmieniłem piosenkę na "Ausländer" od Rammstein i szybkim krokiem udałem się do mego mieszkania. Mimo dużej ilości pieniędzy mieszkałem w małym mieszkaniu, które było ładnie urządzone. Po śmierci mojego ojca dostałem gigantyczny dom w spadku, lecz postanowiłem go sprzedać by po prostu zapomnieć o przeszłości. Czy to pomogło? Może minimalnie.
Ściągnąłem słuchawki, odłożyłem teczkę i podszedłem do szafy by przebrać się w wygodniejsze ubrania. Postawiłem na szare dresy i białą koszulkę z krótkim rękawem. Tylko w domu noszę ciuchy odsłaniające przedramiona, gdyż na codzień staram się zakrywać moje blizny. Niektóre po biciu przez ojca, inne zrobione przeze mnie, czasami celowo, czasami przypadkowo. Spojrzałem na zegarek - 19.15. Udałem się do kuchni i wstawiłem wodę na herbatę. Patrzyłem na czajnik.
Nie przypuszczam że mój stan jest normalny. Ale czym tak naprawdę jest norma? To kolejna rzecz ustalona kiedyś przez kogoś. Jak być normalnym? Czym jest norma? Myślę, że norma to coś co sami sobie narzucamy jako nasz sposób moralnego postępowania i myślenia. To oczekiwania które spełniamy.
Ja nigdy nie spełniałem oczekiwań mojego ojca, zawsze go zawodziłem. Nigdy nie potrafiłem go uszczęśliwić, zawsze musiał mnie karać. Usłyszałem za mną szepty mówiące moje imię lecz gdy się obróciłem nikogo tam nie było. Poczułem dotyk na ramionach, dotyk mojego ojca który właśnie stał za mną.R - Jak można być tak żałosnym? Niemcy tak cię wychowałem?
Nie miałem odwagi by się odwrócić. Nagle usłyszałem gwizdek czajnika i wszystko znikło; głosy, mój ojciec, wszystko. Czy to był kolejny atak schizofrenii? W sumie co innego.
Chwyciłem kubek i zalałem woreczek wrzątkiem. Po chili gdy się zaparzyła wyciągnąłem go za pomocą łyżeczki umieszczając go w koszu na śmieci i udałem się do salonu. Usiadłem się na jednym z foteli i włączyłem telewizor by móc oglądać jakiś paradokument.
Po godzinie stwierdziłem że przydałoby się wziąć prysznic. Skierowałem się w stronę łazienki po drodze wsadzając kubek do zmywarki. Zamknąłem drzwi i rozebrałem się. Postawiłem dziś na cieplą kąpiel gdyż byłem od samego rana strasznie wykończony. Gdy ukończyłem tą jakże wspaniałą czynność ubrałem się w te same rzeczy w których byłem poprzednio i opuściłem pomieszczenie. Gdy zmierzałem do kuchni spojrzałem na szybko na obraz mojego ojca wiszący na korytarzu po czym wreszcie dotarłem do pokoju. Chwyciłem jabłko bo w końcu to najwspanialsza kolacja jaką można zjeść. Obiecuję że jutro zjem coś lepszego. Ogryzek wyrzuciłem do kosza i idąc do sypialni spojrzałem na miejsce w którym wcześniej znajdował się obraz mojego ojca. Cóż... nie było go tam. Nigdy nie miałem nawet w tym mieszkaniu jego obrazów. Stwierdziłem że to zignoruje w końcu nie takie rzeczy widziałem. Po prostu położyłem się w łóżku i przykryłem się kołdrą. Tak leżałem patrząc w sufit.
A może mój ojciec miał głębszy powód by się nade mną znęcać? Może chciał bym był przez to silniejszy? Może robił to bym był bardziej wytrzymały, a ja nawet tego nie umiałem zrobić... Nigdy nic mi się nie udawało... Gdy zacząłem słyszeć szelesty i ciche szepty otrząsnąłem się.
Te myśli i epizody są jak powtarzający się koszmar u małego dziecka. Zawsze gdy uśnie widzi ten sam sen, przeżywa to samo zawsze gdy zmruży oczy. Teraz jestem w stanie to kontrolować ale czym bardziej się staram, w tym większą paranoję popadam, a to nie jest dobre dla mojego stanu zdrowia. Naprawdę chciałbym wiedzieć jak to jest żyć normalnym życiem ale najwidoczniej nie jest mi dane tego poczuć. Nie mam już nawet siły by myśleć, dzisiaj się strasznie zmęczyłem. Czym? Trudno powiedzieć. Może tymi epizodami. Muszę iść do psychiatry i mu powiedzieć że leki już nie działają tak jak powinny. Po chwili po prostu zacząłem nucić piosenkę "кукушка" od zespołu Кино. Tak właśnie udało mi się zasnąć...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
1020 słów
Oto pierwszy rozdział wreszcie. Cóż w październiku nie miałam w ogóle czasu, bo wiecie inktober i te sprawy -_-. Muszę też się resocjalizować jak to mówi moja psycholożka (; co też zakupuje mi trochę czasu, a nie lubię pisać rozdziałów na raty. Głównym powodem dla którego wreszcie napisałam ten rozdział była otóż kolejna kłótnia z moim ojcem =D. Jako coś jest krzywo to sorry bo pisze to po północy. Muszę ogarniać angielski bo z niemieckiego idzie mi aż za dobrze. No kocham was, mam nadzieję że się podobało.
Miłego dnia/nocy
CZYTASZ
Puste wspomnienia dalekiej przeszłości | Countryhumans Germany
Подростковая литератураNiemcy to dwudziestoczteroletni chłopak, który pracą próbuje odgonić wspomnienia z swojego dzieciństwa; lecz gdy kładzie się do łóżka jego myśli krążą po nieszczęsnej przeszłości którą tak bardzo chce uchować przed światem i samym sobą. Po tym jak p...